Przychodnia dla Zwierząt
Nijacy wręcz straszni Proszę Szanownych Państwa - to, kto nami teraz rządzi, można nazwać „antykomuną” wraz z odwiecznie wiszącą u klamki władzy religijną frakcją wpływów. Zgodzicie się? Komunę dobrze pamiętam. Komunie zdarzało się mordować za ideologię. Za Rodinu i Stalina w Katyniu. Oficerów i inteligencję za Bieruta. Czechosłowację, Poznań i Trójmiasto za Gomułki. Radom i Ursus za Gierka. Śląsk, ks. Popiełuszkę, Przemyka, Pyjasa za Jaruzelskiego. To tylko pojedyncze przykłady z wielu. Aliści sytuacja była jasna. Morderca był znany. Dlatego komuna upadła. Aliści za komuny praktycznie nie było samobójstw wśród politycznych celebrytów. Każdy normalny człowiek chciał żyć i walczyć za państwo i demokrację. Dziś cechą antykomuny jest kasa, czyli afery i samobójstwa. W sprawach ducha częściej słyszymy o pedofilii i Komisji Majątkowej niż pro publico bono. Niedługo wybory... Jedne z najtrudniejszych, bo pełne hipokryzji, prowokacji, opluwania się nawzajem, farby i lisów. Która antykomuna ze stylem destrukcji ma najwięcej powiązań? Antykomun w naszym kraju jest wiele. Nasze antykomuny są jak pseudokibice. Doprowadzają do bałaganu. Do utraty życia i wspólnego mienia. Doprowadzają poprzez brak świadomości, dobrych przepisów i sumienia także do śmierci wielu zwierząt, powszechnie uważanych za pupile domowe. Budują przeświadczenie, że życie zwierząt jest za darmo - nic nie warte. Byłem pozytywnie zaskoczony, jak szlachetna mieszkanka Jabłonny z osiedla Słoneczna Polana, narażając siebie na rozjechanie, przywiozła obcą dla niej kotkę z środka ulicy. Deklarowała pokrycie wszystkich kosztów związanych z leczeniem. Niestety, szarobura pręguska miała zdruzgotany rdzeń kręgowy i po dobie leczenia została poddana eutanazji. Co tragiczne w tej opowieści? Stało się to niedaleko mojej przychodni. Do dziś nikt z właścicieli (moich sąsiadów) nie zapytał o to zwierzątko. Oczywiście, kuracja odbyła się na mój koszt, a eutanazja w zaprzyjaźnionej lecznicy na koszt szlachetnej Pani. To znaczy za „darmo”. Opowieść druga. Leczyłem niedawno z parwowirozy psa. Co tragiczne w tej opowieści? To, że właścicielka przygarnęła bezdomnego "Azorka" i przez pół roku bycia razem w swoim sumieniu nie uznała go jako swojego. Nie było szczepień, odrobaczenia, racjonalnego żywienia, nic. "Azorek" musiał zachorować. Ze względu na wnuczki (nigdy nie mogę pojąć tej nagminnej motywacji), widząc dramatyczne objawy pojawiła się z psem w lecznicy. Była przekonana, że zdechnie. Aliści przebieg był ostry z krwawą biegunką i krwawymi wymiotami. Pokazałem, po pięciu dniach leczenia, że można - jak się chce. Przed kuracją musiałem obiecać va banque, że "Azor" wyzdrowieje. A jej po prawdzie, ani wnuczkom, nie zagraża niebezpieczeństwo. Co tragiczne po raz wtóry w tej opowieści? Pani nie chciała, aby się męczył w trakcie leczenia. Sugerowała uśpienie. „Pomimo leczenia”, „Azor”, wyzdrowiał i będzie członkiem rodziny. Tak mi obiecano. Tzn. wymusiłem to. Proszę Szanownych Państwa, są wakacje i jak co roku ruszyła wielka akcja... pozbywania się zwierząt. Schroniska trzeszczą w szwach. A tam najczęstszą przyczyną śmierci są zagryzienia. Urzędy gminne odmawiają wyłapywania porzuconych, głodnych,wystraszonych, często agresywnych "naszych młodszych braci" z powodu braku środków w budżecie. Przez lata nigdy nie spotkałem się w powszednim katolickim kazaniem, piętnującym obojętność i okrucieństwo wobec zwierząt. Nie mówię, że takich nie ma. Proboszcza jabłonowskiej parafii mogę podać jako wzór czułości i odpowiedzialności. Jego serce w zwierzęcych sprawach jest proporcjonalne .... Wierzcie mi, że wielkie. Aliści, większość czczących Baranka bardziej woli Go utopić w wiadrze lub wywieźć do lasu niż ocalić. Żadna partia polityczna w głównym programie nie ma też tego swoistego holocaustu. Jeżeli w przeglądarkę internetową wpiszę - oddam kota - widzę 21 stron z ofertami. Tylko na jednej stronie "kotydoadopcji.pl" jest tych "podstron" 205. Z psami jest podobnie. Życie setek tysięcy obojętnych nam i niechcianych przez nas zwierząt pojawiło się z powodu naszego niedbalstwa. A my jako „starsi bracia” jesteśmy za to odpowiedzialni. Nie wierzycie - sprawdźcie sami. Nie jestem psychologiem ani socjologiem. Poznaję nas, Polaków, poprzez stosunek do zwierząt. Każdego dnia widzę miłość i szlachetność, a także wrednych, kłamliwych, fałszywych, skąpych dupków. Jako naród, oglądani z boku jesteśmy nijacy, wręcz straszni. Co wybory na własnych oczach porzucamy się za miastem i topimy w wiadrach. Z czasem dyndamy na sznurze podejrzani o samobójstwo. Tego, kto opóźnił sekcję zwłok (jakby nie było wicemarszałka i wicepremiera RP), chwyciłbym za krawat i zapytał: dlaczego? Ciekawe, w jakiej kondycji finansowo-psychicznej jest Roman Giertych. Mam nadzieję, że w dobrej i ma nam coś do powiedzenia. PS. Sekcje zwłok robi się jak najszybciej po śmierci. W weterynarii jest to oczywiste. lek. wet. Zygmunt Kosacki |