Przychodnia dla Zwierząt
Siedmiolatkowie i dwie trzecie Proszę Szanownych Państwa, poprzedni felieton nosił tytuł dla jednej, drugiej i dwie trzecie. W ułamkach tych chodziło mi o proporcje władzy i wpływów politycznych. Jedna trzecia to autentyczna władza Rzeczypospolitej, komplementowanej przymiotnikiem Najjaśniejszej. Aliści jest jeszcze dwie trzecie władzy - to religia. Około 90% społeczeństwa deklaruje katolicyzm. Niemowlęta, chcąc nie chcąc, przyjmują wiarę rodziców. Aliści, jakość naszego katolicyzmu jest do coraz głośniejszej dyskusji. Swoje uwagi opieram na faktach. Mam nadzieję, że będą podpowiedzią, jak kończy się dla religii romans z polityką i biznesem. Nawet po 11 września wierzę w mądrość nauk Chrystusa. On wyrzucał kupców ze świątyń. Społeczeństwo gremialnie odwraca się od kupców. Do czytania Biblii nie namówił mnie ani ksiądz, ani katechetka, ale bunt przeciwko straszeniu piekłem, podglądaniem przez Boga, czyśćcem, wiecznym grzechem i potępieniem. Jako 7- latek miałem być mięsem bez własnego zdania. Religia nie była przymusowa w 1967 roku. Rok później uciekłem z katechezy. Ostateczny wyrok wydał spowiednik przed I komunią, który lubił straszyć i upokarzać. Wybrałem niezależność. Moim azylem były szkoły, uczelnia i podwórko. Społeczeństwo szuka w duchownych nauczycieli duchowych, nie opasłych biznesmenów i polityków w sutannach. Społeczeństwo chętnie wysłucha kogoś mądrego. Sylwetka Chrystusa nie kojarzy się nam z kałdunem. Chrystus nie przebywał w przepychu, na politycznych dworach. Lubił napić się wina i rozumiał ludzi. Zmieniał ich świadomość na lepszą. Nie pobudzał agresji. Obecność w przymusie od przedszkola rodzi nieuleczalne psychotraumy wśród dzieci i odruchowy bunt u młodzieży. Dlatego przeczytałem Biblię. Wszystko jest jasne. Dzięki lekturze chciałbym, aby ksiądz był partnerem w rozmowie, pozbawionym poczucia wyższości i wszelakiego moheru. Koniec lata i jesień są porami roku, w których dochodzi do ujawnienia chorób ukrytych. Latami trwające patologie szczególnie są groźne dla nerek. Nerka jest bardzo dzielnym i pracowitym narządem. Filtruje krew z toksyn, ma wpływ na poziom ciśnienia krwi, krwiotwórczość i poziom wapnia w kościach. Co ciekawe, wystąpienie anemii i odwapnień najczęściej nie jest przez lekarzy kojarzone z zaburzeniami pracy nerek. Ich zadaniem jest także utrzymywanie prawidłowej objętości płynów ustrojowych, a w nich prawidłowego stężenia elektrolitów i jonów wodorowych. Nerki lubią krew i serce. Do wykonania wszystkich zadań potrzebne im jest aż 25% ogólnych przepływów krwi przez tkanki. Dlatego wszelakie stany niedokrwienne, zbytni wzrost ciśnienia, niedokrwistości są bardzo niebezpieczne. Budowa nerek jest modułowa. Podstawowym modułem jest nefron, czyli ciałko nerkowe. Nefron w uproszczeniu składa się z kłębuszka nerkowego i kanalików nerkowych. W kłębuszku odbywa się pierwsza filtracja w ten sposób, że tętnica o większej średnicy doprowadza krew do naczynia o średnicy mniejszej i przy wzroście ciśnienia dochodzi do wytworzenia moczu pierwotnego. U człowieka w ciągu doby powstaje do 220 litrów moczu pierwotnego. Pozostałe elementy nerki, czyli kanaliki nerkowe, odpowiedzialne są za przetworzenie tego surowca do moczu ostatecznego, którego ilości sami znacie. Ok. 1.5 litra. Jeżeli dojdzie do uszkodzenia jakiejkolwiek części modułu - przestaje pracować. Jego funkcję przejmują pozostałe. Nerki mają olbrzymi zapas czynnościowy. Z jednej strony jest to dar, a z drugiej - często ślepa uliczka. Nerki nie mają zbyt wielkiej zdolności do regeneracji, tak jak wątroba, ale po uszkodzeniu 95% nerki są w stanie pełnić swoją funkcję, nie opowiadając o swoich problemach. Dopiero po przekroczeniu tej granicy zauważane są niepokojące objawy. Najgorszą z możliwych patologii tego parzystego narządu jest mocznica prawdziwa. Dlatego namawiam do racjonalności politycznej i nie "olewajmy" nerek. lek. wet. Zygmunt Kosacki |