Lewa strona medalu
Wielki niewypał Na Wielki Wybuch 5 listopada czekali wszyscy. Zapowiadały go głośno media, a także dziesiątki bilboardów rozstawionych po całym mieście. Kilkanaście miliardów lat temu powstał z niego Wszechświat, teraz Wielkim Wybuchem miało zapoczątkować działalność Centrum Nauki Kopernik. Wybudowana w ciągu dwóch lat inwestycja była wspólnym projektem Warszawy, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej. Kosztowała 365 milionów zł, z czego 207 milionów wyłożyła stolica przy wsparciu środków z Unii Europejskiej. To największe tego typu centrum w Polsce, w którym zwiedzający będą mogli przeprowadzić eksperymenty na 350 eksponatach, poznając zjawiska m.in. z dziedziny fizyki, chemii, biologii, nauk społecznych i archeologii. Centrum powstało w malowniczym miejscu, bo nad samym lewym brzegiem Wisły - na terenie, który wygospodarowano dzięki wybudowaniu tunelu i zagłębieniu w nim Wisłostrady. Tak właśnie - tego tunelu, za który zapłacił polityczną cenę Paweł Piskorski, atakowany nie tylko przez PiS, ale również nieprzychylnych mu członków Platformy. Ale o tym jakoś na piątkowym otwarciu Centrum wszyscy dziwnym trafem zapomnieli. A byli tam wszyscy ważni: pani prezydent, ministrowie, a nawet premier Tusk. Wszyscy przyszli zobaczyć Wielki Wybuch i w oczekiwaniu na niego przez półtorej godziny dzielnie siedzieli na zimnie, podobnie jak tysiące przybyłych warszawiaków. A tymczasem... wybuchu nie było. Na zakończenie multimedialnej prezentacji o narodzinach Wszechświata i historii nauki w reżyserii Petera Greenawaya i Saskii Boddeke wystrzeliły tylko trzy na krzyż sztuczne ognie. Nic, co by mogło pozostawić w pamięci niezatarte wrażenie. Na pewno nie Wielki Wybuch. Może i jakoś bym przeżył ten niewypał uznając, że może się nie znam na nowoczesnej sztuce, choć według mnie to nie miał być pokaz dla koneserów, tylko efektowne widowisko dla tysięcy przybyłych i oglądających w telewizji transmisję warszawiaków. Ale zagotowałem się, gdy nieoficjalnie usłyszałem, że półtoragodzinne przedstawienie (fakt, że znakomitych reżyserów) kosztowało aż 1,5 miliona złotych! Kwota rzeczywiście godna nowego Centrum, ale tylko dlatego, że tak samo kosmiczna. Na miejscu Hanny Gronkiewicz-Waltz wolałbym przeznaczyć ją chociażby na miesięczne obiady w szkołach dla 11 tys. dzieci. Bo nawet w Centrum Nauki Kopernik ciężko się uczyć z pustym żołądkiem. |