Lewa strona medalu
Metro całodobowe Budowa metra to największa inwestycja warszawska. Choć zapoczątkowano ją blisko 30 lat temu, to pierwszą nitkę zakończono dopiero w poprzedniej kadencji pod rządami koalicji PO-SLD w mieście. Dziś liczy ona 21 stacji i ma 23 kilometry długości. Czas przejazdu całej trasy od Kabat na Ursynowie do Młocin na Bielanach wynosi 38 minut. W październiku 2009 roku podpisana została umowa na budowę centralnego odcinka drugiej linii metra, które wreszcie dotrze na Pragę, czyli tam, gdzie metro zaczęto budować po II wojnie światowej (prace definitywnie przerwano w 1957 roku). W ciągu czterech lat za 4,1 miliarda złotych wybudowanych zostanie 7 stacji - od Ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego. Z pierwszej linii metra korzysta dziś około pół miliona pasażerów dziennie. Pociągi kursują codziennie między 5.00 a północą, co kilka minut, w weekendy zaś do 3.00 rano. Jak się okazuje to dla wielu mieszkańców jednak za krótko. Na początku grudnia 2010 roku ruszyła więc akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o uruchomienie całodobowych kursów metra. Na razie działacze z młodzieżówki SLD zebrali ich ponad 11,5 tysiąca. Żeby ich projekt trafił pod obrady Rady Miasta, wymagane jest 20 tysięcy podpisów i gdyby się udało, to byłaby chyba pierwsza społeczna inicjatywa uchwałodawcza zakończona sukcesem. Politycy SLD chcą, aby metro kursowało całą dobę przynajmniej w weekendy, a w tygodniu do godziny 3. rano. Koszt wydłużenia kursowania w weekendy to wydatek około 2 mln złotych rocznie. W skali budżetu miasta opiewającego na ponad 13 miliardów złotych wydaje się to być kroplą w morzu i władze stolicy nie powinny mieć najmniejszego problemu ze znalezieniem takiej kwoty. Zwłaszcza, że priorytetem prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz jest ponoć maksymalne wykorzystywanie przez warszawiaków komunikacji miejskiej. Jak się jednak okazuje, w rzeczywistości jest inaczej. Urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz i warszawscy radni Platformy Obywatelskiej określają bowiem pomysł SLD mianem ekstrawagancji! Przyznam szczerze, że jestem co najmniej zdziwiony takim podejściem, bo pomysł jest odpowiedzią na rzeczywiste postulaty tysięcy mieszkańców, a jego realizacja kosztuje tylko tyle, ile wydaje na promocję burmistrz Bemowa z PO. Czy jego wydatki nie są ekstrawagancją? Skoro w odczuciu Platformy nie, to naprawdę zaczynam rozumieć, dlaczego korzystający powszechnie z metra wyborcy na Ursynowie pokazali PO żółtą kartkę i partia Tuska straciła tam władzę. Chyba, że właśnie dlatego (za karę) całodobowego metra dla nich nie będzie. |