Chłodnym okiem

Po wyborach 2011

Każda kampania wyborcza nosi cechy indywidualizmu. W każdej pojawiają się inne cechy przewodnie. Dobrze jest, gdy spór prowadzony jest o wartości, a nie o symbole. Wszystkie ugrupowania w tej kampanii odwoływały się do przyszłości: Razem zrobimy więcej. Polacy zasługują na więcej. Jutro bez obaw, to klasyczne tego przykłady. Po wprowadzeniu przez kodeks wyborczy parytetów płci na listach ważnym elementem tegorocznej kampanii były kobiety i ich udział w życiu publicznym. Jak zwykle, wiele mówiło się o gospodarce. W kontekście ogólnoświatowego kryzysu z wypowiedzi polityków nie wynikało, że zdarzenia te mogą dotknąć nasz kraj. Raczej mówiono o konsumpcji niż oszczędzaniu. Z uwagą obserwowałem, jak największe partie walczą o lewą stronę i środek sceny politycznej. To zmiażdżyło SLD. Retoryczne wygibasy liberała Tuska i cynika Palikota pięknie współgrały z łagodną twarzą socjała Kaczyńskiego - istna sielanka. Tylko że po wyborach znów będzie na noże. Tak na marginesie, były to pierwsze wybory, w których nie było debaty głównych liderów obaj panowie nie kwapili się do niej, bowiem w jej trakcie opadłyby zasłony.

Istotną cechą tych wyborów, bardziej niż poprzednich, była sondażomania. Politycy, a szczególnie media, żywiły się sondażami każdego dnia. Takiego rozrzutu "badań" nie pamiętam od lat. PO skakało od 30 do 45%. PiS w niektórych publikacjach wygrywał z PO. Nowinka na scenie politycznej - Palikot - od niebytu politycznego (poniżej 5%) wskakiwał na pudło wyborcze z trzecim wynikiem, aspiracje do tego miejsca miewało też PSL (w najlepszym sondażu, który widziałem, ponad 12%). Stałym jednak pretendentem było SLD, któremu też zdarzały się gorsze notowania - na poziomie 6%. Żadnych szans nie dawano rozłamowcom z PiS - PJN-owi, PPP i Nowej Prawicy Korwina-Mikke. Nikt nie próbował tak naprawdę prognozować rozkładu miejsc w Senacie ze względu na nowy jednomandatowy podział okręgów. Nie przebiła się do opinii publicznej inicjatywa prezydentów dużych miast Obywatele do Senatu, która tak szybko jak się zapaliła, tak zgasła ze względu na brak jedności programowej, bowiem co może łączyć lewicowego prezydenta Krakowa Majchrowskiego z wrocławskim liberałem Dutkiewiczem. Tak zwani kandydaci niezależni zdobyli 7 mandatów, a przedstawiciele PO 60. Wyniki z 95% komisji w skali kraju podane bladym poniedziałkowym świtem - PO 39%, PiS 30%, Ruch Palikota 9,9%, PSL 8,6%, SLD 8,2%. Na Pradze Północ PO uzyskała ponad 12500 głosów, PiS ponad 10100, Ruch Palikota ok. 3700, SLD ponad 2600, PJN 1100 a PSL 548.

PS. Wszystkim, którzy pomogli nam w kampanii wyborczej i głosowali na Sojusz Lewicy Demokratycznej, serdecznie dziękujemy.

Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
4795