Lewa strona medalu

Kościół chce, kościół ma

Architektura i planowanie przestrzenne w Warszawie to bez wątpienia jeden z najsłabszych punktów stołecznego ratusza. Mija już piąty rok urzędowania Hanny Gronkiewicz-Waltz, a pani prezydent nadal nie uporała się z bałaganem panującym w Biurze Architektury Urzędu Miasta. Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego przygotowywane są w tempie ślamazarnym, a po ich uchwaleniu są często unieważniane przez wojewodę z powodu licznych błędów. Podobnie jest chociażby z pozwoleniami na budowę, których w ustawowym terminie nie otrzymał tam chyba jeszcze nikt. Na wszelkie decyzje czeka się już nie miesiącami, ale wręcz latami, co doprowadza inwestorów - zwłaszcza zagranicznych - do pasji i skutecznie leczy ich z pomysłów lokowania w stolicy następnych inwestycji. I to nie tylko ze względu na zmarnowany czas, ale również na kompletny brak poszanowania prawa własności i ignorowanie zamierzeń inwestorskich.

Najnowszy taki przykład to projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego okolic ul. Ryżowej w Ursusie. Otóż miejscy urzędnicy, w porozumieniu z burmistrzem dzielnicy, zaplanowali w nim rozbudowę cmentarza. Sprawa nie byłaby może kontrowersyjna, gdyby nie fakt, że chodzi o cmentarz parafialny, a tereny na których miałby się on rozbudować należą nie do kościoła, ale do… prywatnych właścicieli. A ci się na to nie godzą. Spór dotyczy nie byle czego, bo aż 5,5 hektara gruntu, wartego grubo ponad 60 milionów złotych i na dodatek zamieszkałego. Właściciele terenu nie mają jednak łatwo, bo urzędnicy projektują rozbudowę kościelnej nekropolii pod dyktando proboszcza miejscowej parafii. A ten jak dotąd już osobiście dopilnował, aby na sesji rady dzielnicy Ursus radni karnie zagłosowali za takim rozwiązaniem. Potem projekt trafił do ratusza, gdzie czeka na przegłosowanie przez radnych z Komisji Ładu Przestrzennego Rady Warszawy. Pierwsza próba już była, lecz na szczęście radni miasta okazali się czujni i uchwała nie przeszła. Ale czując na plecach oddech proboszcza urzędnicy na tej jednej próbie na pewno nie poprzestaną.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w studium zagospodarowania Warszawy, które jest podstawą do uchwalania planów, nie ma mowy o poszerzaniu cmentarza. Mało tego, na załączonej do studium mapie błędnie oznaczono prywatne i zamieszkałe tereny, jako już istniejący cmentarz, podczas gdy, póki co, znajdują się tam domy, ogrody i sady. Żeby było ciekawiej, cmentarz przy ul. Ryżowej nie figuruje w wykazie czynnych cmentarzy, zamieszczonym we wspomnianym już studium!

Dziś wartość metra kwadratowego omawianych terenów rzeczoznawca wycenił na 1359 zł. Przyjęcie planu tego obszaru w formie proponowanej przez księdza i ratusz zdewaluuje wysoką wartość rynkową tych terenów i zmusi właścicieli do odsprzedania ich kościołowi po zaniżonej cenie. Podobny mechanizm działał przy oddawaniu kościołowi terenów przez tzw. Komisję Majątkową z tą różnicą, że Komisja oddawała tereny stanowiące własność publiczną, nie prywatną. Ale cóż - kościół chce, kościół ma. Mam jednak nadzieję, że już nie tym razem.

Sebastian Wierzbicki
wiceprzewodniczący
Rady Warszawy
(Klub Radnych SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl

4775