Strasburg, stolica francuskiej Alzacji, co miesiąc, przez cztery dni, zaczyna żyć w rytmie Parlamentu Europejskiego. Zgodnie bowiem z dawnym porozumieniem między państwami tworzącymi Unię Europejską, tu właśnie odbywają się jego obrady. Dzieje się tak przez 11 miesięcy, gdyż sierpień jest zawsze okresem wakacji.
Na te 4 dni do 200-tysięcznego miasta zjeżdżają parlamentarzyści i urzędnicy, w sumie kilkanaście tysięcy osób. Obrady odbywają się w 15-piętrowym imponującym budynku ze stali i szkła, który wyraźnie odróżnia się od starej, głównie zabytkowej zabudowy Strasburga.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że sala obrad plenarnych kipi takim życiem, jakie możemy obserwować w naszym parlamencie. Grupa dziennikarzy warszawskiej prasy lokalnej, która na zaproszenie eurodeputowanego Pawła Piskorskiego odwiedziła Strasburg i miała okazję obserwować obrady, nie kryła zaskoczenia. Posłów na sali było mniej niż obserwatorów na galerii. A warto dodać, że w sumie eurodeputowanych jest blisko 800. Jak to możliwe?
- Podczas obrad plenarnych na sali są z reguły bezpośrednio zainteresowani konkretnym tematem: akurat dziś jest mowa o rybołówstwie - tłumaczy Paweł Piskorski. - Cała praca merytoryczna odbywa się w komisjach, toteż udział w posiedzeniu plenarnym nie jest konieczny. Warto zaznaczyć, że - całkiem inaczej niż w Polsce - obrady nie są transmitowane, więc nie ma możliwości popisywania się przed wyborcami, nie ma przepychanek słownych, nikt nikogo nie obraża. Zainteresowani dziennikarze, akredytowani przy Parlamencie Europejskim, obrady mogą oglądać na żywo w intranecie. Czas wystąpień jest ściśle określony, przeciętnie 3-4 minuty. Gdy ktoś go przekracza, po prostu ma wyłączany mikrofon. Głosowania z reguły odbywają się przez podniesienie rąk; ich ilość liczy się orientacyjnie. Głosowania elektroniczne - za pomocą specjalnej karty chipowej - przeprowadzane są na żądanie, stosunkowo rzadko.
- Dla nas zupełnie niewiarygodne jest to, że np. w ciągu nieco ponad godziny przeprowadza się nawet 400 głosowań - mówi Paweł Piskorski. - Każdy poseł dostaje coś w rodzaju ściągawki: jest na niej napisane, czego dotyczy każde głosowanie, jakie jest w tej sprawie stanowisko komisji i klubu, do którego należy. Głosuje się zgodnie z tym. Najdłuższe głosowanie, w jakim uczestniczyłem, trwało 3,5 godziny - dodaje. - Tu nie ma walki. Większość spraw załatwia się w drodze uzgodnień, bo w sam system działanie Parlamentu Europejskiego wpisane jest porozumienie.
Czytelnicy, którzy zainteresowani są szczegółami pracy europarlementu mogą zajrzeć na stronę www.europarl.europa.eu
Warto jeszcze powiedzieć o dwóch wydziałach: Korespondencji z Obywatelami i Europejskim Rzeczniku Praw Obywatelskich. Pierwszy z nich w założeniu i praktyce stanowić ma pomost między obywatelami a Parlamentem Europejskim. Można tu pisać w jednym z 22 oficjalnych języków Unii Europejskiej. Głównym zadaniem tego wydziału jest informowanie o pracach Parlamentu Europejskiego i Unii Europejskiej. Adres jest podany w zakładce podanej wyżej strony internetowej.
Europejskim Rzecznikiem Praw Obywatelskich jest od 2003 roku P. Nikiforos Diamandouros, były rzecznik praw obywatelskich Grecji. Zadaniem rzecznika jest badanie skarg złożonych na niewłaściwe funkcjonowanie instytucji i organów Unii Europejskiej, poza Trybunałem Sprawiedliwości, Sądem I Instancji i Sądem ds.Służby Publicznej. Rzecznik działa z reguły na podstawie skarg, choć może także wszcząć postępowanie z własnej inicjatywy. Rozpatruje skargi związane z niewłaściwym administrowaniem; w zakres tego pojęcia wchodzą nieprawidłowości administracyjne, niesprawiedliwość, dyskryminacja, nadużycie władzy, brak odpowiedzi, nieudzielanie informacji lub zbędna zwłoka. Adres internetowy to: www.ombudsman.europa.eu
Warto zaglądać na strony internetowe, które podaliśmy. Nigdy nie wiadomo, jakie informacje mogą się nam przydać!
(T)
Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej