Manhattan
w Białołęce?
Firma BARC chce zbudować w rejonie ulicy Leśnej Polanki kompleks budynków 18- i 30-piętrowych, który skutecznie zasłoni kameralne osiedle Winnica. Mieszkańcy protestują. Do czego służy Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego? Dramatyczna walka mieszkańców osiedla Winnica z bezwzględnym inwestorem trwa już ponad 1,5 roku. Położone w pobliżu zalesionej wydmy osiedle liczy 312 lokali domów jednorodzinnych i mieszkań w budynkach wielorodzinnych, nie przekraczających 4,5 kondygnacji. Ze swoją niską zabudową, pięknie utrzymaną zielenią, placem zabaw dla dzieci, osiedle stanowi wzorowy przykład właściwego zharmonizowania budownictwa z otoczeniem. Tymczasem ta spokojna koegzystencja jest poważnie zagrożona. Sąsiadujące z osiedlem tereny wykupiła spółka BARC, mająca swoją siedzibę przy ul. Świętojerskiej w Warszawie i planuje zbudować na nich kompleks budynków osiemnasto- a nawet trzydziestopiętrowych. Wydawałoby się, że Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego terenu Winnicy Południowej do tego nie dopuści. Niestety, jego wadliwie sformułowane punkty, pozwalają na bardzo dowolną interpretację. Plan ten, który powstał w 2002 r., nie określa maksymalnej wysokości budynków wielorodzinnych ani maksymalnej gęstości zabudowy budownictwa wielorodzinnego, tylko minimalną wysokość i gęstość. Nie określa również minimalnej powierzchni biologicznie czynnej działek, przeznaczonych pod takie budownictwo. Za to, jak na ironię, dokładnie określa takie parametry dla budownictwa jednorodzinnego! W jakim celu ówczesna Rada Gminy Białołęka uchwaliła plan, który można dowolnie interpretować? Pomimo omówionych wcześniej wad, plan z 2002 r. zawiera luźny zapis o konieczności harmonizacji planowanej zabudowy z istniejącą sąsiednią. Obowiązująca od 2003 r. ustawa o planowaniu przestrzennym narzuca już obowiązek określenia gabarytów budynków, czyli przytoczony wcześniej plan jest niezgodny z prawem. Na wniosek mieszkańców w 2006 r. Rada Dzielnicy Białołęka podjęła uchwały skierowane do Rady Warszawy o konieczności korekty wadliwych zapisów miejscowego planu zagospodarowania. Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego m.st. Warszawy przewiduje na tych terenach zabudowę wielorodzinną, ograniczoną do wysokości 20 m nad poziom terenu. Wycięte dęby Na przełomie marca i kwietnia 2006 r. nieznani sprawcy wycięli z terenu inwestycji kilkadziesiąt okazałych dębów. Nasza gazeta pisała o tej nielegalnej wycince w nr 10 z 10 maja ubiegłego roku. Pismem z dnia 26.04.2006 r. Współwłaściciele Nieruchomości Wspólnej osiedla Winnica złożyli do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Niestety, nie zainteresowano się sprawą, nie przesłuchano nawet naocznego świadka. Oburzeni tym mieszkańcy wystąpili do Prokuratury Okręgowej oraz do Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego. Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało sprawę do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Do dzisiaj nie ma żadnej decyzji. W tym samym czasie firma BARC zgłosiła do prokuratury kradzież z jej terenu 47 sztuk dębów, oceniając straty na ogromną kwotę 2000 złotych! Według wyceny inwentaryzacji przeprowadzonej przez Wydział Ochrony Środowiska Dzielnicy Warszawa-Białołęka koszt usuniętych drzew, oczywiście po uzyskaniu ewentualnej zgody, wyniósłby ok. 500 000 zł. Pozwolenia na wycinkę nie było, więc kary mogą sięgać milionów złotych! Zagubione zgłoszenie budowy płotu Wiosną 2006 r. teren inwestycji ogrodzono siatką stalową, zwieńczoną drutem kolczastym, a w liniach rozgraniczających ulicę Leśnej Polanki, płotem z blachy ocynkowanej. 4 maja 2006 r. Wydział Infrastruktury Dzielnicy Białołęka zawiadomił Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego o samowoli budowlanej budowie tegoż ogrodzenia bez wymaganego prawem zgłoszenia. Okazało się później, że zgłoszenie inwestora, jak powiedział były wiceburmistrz Tadeusz Semetkowski, leżało gdzieś w szufladzie biurka zapracowanej przed świętami urzędniczki i nie zostało rozpatrzone w terminie. Jak wiadomo, zgłoszenie, które nie jest oprotestowane przez urząd w odpowiednim czasie, staje się pozwoleniem na budowę. Postępowanie administracyjne w sprawie pozwolenia na budowę 21.06.2006 r. firma BARC złożyła w Biurze Naczelnego Architekta Miasta Urzędu m.st. Warszawy wniosek w sprawie zatwierdzenia projektu zagospodarowania ogrodzonego terenu i udzielenia pozwolenia na budowę I etapu zespołu budynków wielorodzinnych, 18-kondygnacyjnych, z garażem podziemnym i usługami w parterach. Inwestor czujnie wybrał miejsce na I etap budowy odległość do najbliższego akurat w tym miejscu budynku osiedla Winnica wynosi 36 m. Złożenie wniosku odbyło się zgodnie z prawem. 16.08.2006 r. prezydent Warszawy wydał postanowienie, w którym nałożył na inwestora obowiązek usunięcia szeregu nieprawidłowości w projekcie budowlanym, dotyczących braku harmonizacji planowanej zabudowy z zabudową terenów sąsiednich oraz braku istotnych decyzji i uzgodnień, wynikających z prawa budowlanego, a 1.09.2006 r. odmówił wydania pozwolenia na budowę. 18.09.2006 BARC odwołał się od tej decyzji do Wojewody Mazowieckiego. 7.11.2006 r. odbyło się spotkanie przedstawicieli osiedla Winnica z dyrektorem Wydziału Infrastruktury Województwa Mazowieckiego, Robertem Mościckim. Na spotkaniu tym dyrektor Mościcki zapewniał, że organ II instancji podtrzyma decyzję I instancji. Jakież było więc zdziwienie mieszkańców Winnicy, kiedy dwa miesiące później, 11.01.2007 r. wydał on w imieniu Wojewody Mazowieckiego decyzję uchylającą w całości decyzję prezydenta Warszawy i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Co spowodowało tak diametralną zmianę poglądów dyrektora Mościckiego? Współwłaściciele Nieruchomości Wspólnej osiedla Winnica złożyli w dniu 20.02.2007 r. skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na decyzję Wojewody. Skarga nie została rozpatrzona. 4.07.2007 r. prezydent Warszawy ponownie wezwał inwestora do usunięcia braków w dokumentacji. W odpowiedzi na to prezes firmy BARC, Maciej Bratkowski skarżył się, że urząd blokuje mu już ponad rok budowę i przez to naraża firmę na znaczne straty. Groził, że zażąda od miasta odszkodowań za utracone korzyści. We wrześniu 2007 r. Biuro Kontroli Wewnętrznej i Audytu Urzędu m.st. Warszawy przeprowadziło kontrolę całej sytuacji, w wyniku której, 24.09.2007 r. ukazało się wystąpienie pokontrolne, podpisane przez prezydenta Warszawy. W wystąpieniu tym znajdują się kuriozalne, mijające się z prawdą zapisy, nie ma natomiast rzeczowego odniesienia się do kwestii braków w dokumentacji inwestora, opisanych zarówno w postanowieniach, jak i decyzji organu I instancji. Współwłaściciele Nieruchomości Wspólnej wystąpili 4.10.2007 r. z petycją do Pani Prezydent Warszawy o niedopuszczenie do zabudowy zielonych terenów Białołęki pod dyktando firm nastawionych na maksymalny zysk, a co za tym idzie zniszczenia ładu architektonicznego i środowiska naturalnego okolicy. W październiku mieszkańcy dwukrotnie spotykali się z wiceprezydentem Warszawy, Jackiem Wojciechowiczem oraz wnioskowali o jak najszybszą korektę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. O ile na pierwszym zebraniu władze miasta były zgodne z postulatami mieszkańców Winnicy, o tyle w czasie drugiego spotkania (16.10.2007 r.) okazało się, że nie ma już takiej determinacji ze strony Urzędu Miasta w ograniczaniu zabudowy do 4,5 kondygnacji oraz że czas realizowania korekty MPZP może wynosić nawet 9 miesięcy. Zaplanowano dalsze spotkania, w których, prawdopodobnie, będzie uczestniczył także inwestor. Budowa kontenerowego zaplecza Niespełna dwa tygodnie po odmowie pozwolenia na budowę, na terenie przyszłej inwestycji stanął piętrowy kontenerowiec. W opinii mieszkańców Winnicy jest to zaplecze budowy. Kontener orynnowano i pomalowano. Zamontowano również schody. Współwłaściciele Winnicy złożyli wniosek do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego o sprawdzenie legalności budowy zaplecza socjalno-bytowego. Wizja w terenie odbyła się w listopadzie 2006 r., jednak do tej pory nie ma decyzji w tej sprawie. Ochrona (a właściwie jej brak) pomników przyrody przy ul. Leśnej Polanki Kolejnym, bulwersującym aspektem całej sprawy jest kwestia planowanej kanalizacji ulicy Leśnej Polanki. Ten dukt leśny, szumnie zwany ulicą, wiedzie skrajem zalesionej wydmy, na której rosną zabytkowe dęby-pomniki przyrody. Ze względu na wyjątkowe walory przyrodnicze, ulica ta powinna służyć okolicznym mieszkańcom jako teren spacerów pieszych lub rowerowych i nie powinno się tam prowadzić jakichkolwiek prac. Tymczasem inwestor, firma BARC, z niewiadomych przyczyn dąży do wykonania kanalizacji akurat w tej ulicy, chociaż istnieją alternatywne możliwości odprowadzania ścieków z inwestycji, np. wykorzystując biegnącą w sąsiedztwie tego terenu magistralę łączącą przepompownię "Nowodwory" z oczyszczalnią "Czajka". W październiku 2006 r. wydano decyzję, podpisaną przez poprzedniego wiceburmistrza Białołęki T. Semetkowskiego, ustalającą środowiskowe uwarunkowania zgody na realizację budowy kanalizacji ogólnospławnej w ul. Leśnej Polanki. Nie sporządzono nawet raportu oddziaływania takiej inwestycji na środowisko. A przecież nikt chyba nie wierzy w zapewnienia o rzekomo bezpiecznej technologii i o braku zagrożenia dla pomników przyrody. Firma BARC chce także zbudować wjazdy na teren prowadzonej inwestycji właśnie od strony ul. Leśnej Polanki! Przecież ciężki sprzęt zupełnie rozjeździ tę leśną drogę! Zatrważające jest stanowisko Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody (pismo z 2.08.2007 r.), który twierdzi, że planowana inwestycja zlokalizowana jest poza strefą wpływu na drzewa-pomniki przyrody, rosnące po obu stronach ulicy Leśnej Polanki. Wydawałoby się, że wydziały ochrony przyrody są po to, aby przyrody bronić przed zakusami firm, których nie obchodzi nic poza zyskiem. Na przykładzie ulicy Leśnej Polanki i osiedla Winnica widać, że jest inaczej. Przedstawiliśmy w reporterskim skrócie suche fakty, dotyczące planowanej inwestycji w rejonie ulicy Leśnej Polanki, obok osiedla Winnica. Jest to relacja jednostronna, ponieważ szef Biura Delegatury Naczelnego Architekta Warszawy dla Dzielnicy Białołęka, pan Leszczałowski, ze względu na zbyt duży stopień skomplikowania sprawy, nie chciał z nami rozmawiać. Podobnie Biuro Prasowe Urzędu Miasta nie odpowiedziało na prośbę o przedstawienie swojego aktualnego stanowiska w tej sprawie. Zastanawiająca jest ta zmowa milczenia, niejasność pewnych zachowań, nagłe zmiany decyzji i brak reakcji ze strony instytucji, które powinny zareagować. Za dużo tutaj zbiegów okoliczności sprzyjających perfidnym działaniom spółki BARC, której prezes nie kryje, że jego firma nastawiona jest na jak największy zysk. Jak można być tak krótkowzrocznym? Co pozostawią po sobie podobni inwestorzy? Kamienną pustynię koszmarnych bloków, jak zrealizowane wcześniej przez firmę BARC osiedle "Pod Dębami"? Zapewne szefowie spółki mają rezydencje w jakichś zielonych, atrakcyjnych okolicach, więc nie obchodzi ich Białołęka, która przestaje być zielona. Choć wydaje się, że zwykli mieszkańcy takich osiedli, jak Winnica są bezsilni wobec wpływowych, bogatych firm, należy o tym pisać i apelować do wszystkich urzędów i instytucji, aby nie dopuścić do degradacji naszej okolicy.
K.
|