Gorący problem

Wraz z nastaniem zimy powraca gorący problem, i nie chodzi tu wcale o odśnieżanie ulic... Spotykamy się z nim wszyscy, bowiem już niemal wszędzie - w centrach handlowych, w urzędach, bankach i na pocztach panuje temperatura rodem z tropików. Obsługa prezentuje ubiory z letnich kolekcji, a my, klienci męczymy się niemiłosiernie w okryciach zgodnych z kalendarzem środkowoeuropejskiej zimy. A gdzie hasło: "Klient nasz pan"? Ta swoista moda na przegrzewanie pomieszczeń nie dotknęła jeszcze chyba tylko małych sklepików, których właściciele nawykli do liczenia się z kosztami.

Jednak przy tak znacznym rozmiarze tej "epidemii" nie dziwi skala zachorowań na wszelkiego rodzaju przeziębienia. Problem nie jest więc ani błahy, ani tym bardziej iluzoryczny. Zakupy w takich warunkach (dodatkowym utrudnieniem w tych dniach jest tłum ogarniętych przedświątecznym szałem warszawiaków) stają się naprawdę ciężką próbą, tym poważniejszą dla osób starszych i schorowanych.

A co na to wszystko przepisy? Okazuje się, że uwzględniają one tylko temperaturę minimalną, która dla miejsca pracy wymagającego niewielkiego ruchu oraz dla pracy biurowej wynosi 18 oC. W minionym ustroju zapewnienie minimalnej temperatury było sprawą priorytetową, ale dziś, w dobie dobrobytu, takie przepisy nie odpowiadają już wyzwaniom rzeczywistości. Póki co, pozostaje więc tylko odwołanie się do umiaru i rozsądku osób odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. Ale problem ma także swój szerszy, wręcz globalny wymiar.

Całkiem niedawno Al Gore otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za wysiłki na rzecz powstrzymania zmian klimatu, zaś Unia Europejska od pewnego już czasu nakłada na swoich członków ograniczenia emisji CO2. Polska, z gospodarką niemal całkowicie opartą na węglu, na tle innych krajów europejskich wypada bardzo blado, stąd też rządowe próby zwiększenia przyznanych nam limitów emisji. Jednak zdaniem nowego Ministra Środowiska Macieja Nowickiego powinniśmy przede wszystkim promować efektywne oszczędzanie energii. Zdawałoby się: nic nowego. Przecież Hanna Gronkiewicz-Waltz obejmując urząd prezydenta Warszawy obiecywała oszczędności energii w podległych jej placówkach. Może jednak, poza wymianą żarówek na energooszczędne, warto przyjrzeć się np. temperaturom i wydatkom na ogrzewanie, choćby w dzielnicowych biurach obsługi mieszkańców? Kuse bluzeczki urzędniczek i dyskomfort interesantów każą sądzić, że oszczędności można poczynić spore. Gdyby takie zmiany objęły także inne placówki: poczty, banki, sklepy itd., nasze życie stałoby się lżejsze i o wiele zdrowsze, a to przecież czysta oszczędność.


Kr.
4432