Deszczówka problemem nie do rozwiązania

Sprawa ulicy Leśnej Polanki

W sporze między firmą BARC a mieszkańcami osiedla Winnica jednym z ważnych punktów jest ochrona ulicy Leśnej Polanki. Ta położona na skraju zalesionej wydmy ulica to właściwie leśna droga, przy której rosną zabytkowe dęby-pomniki przyrody. Jest to ulubione miejsce spacerów okolicznych mieszkańców. Do tej ulicy ma przylegać planowane osiedle budowane przez firmę BARC oraz, dalej na południe, inwestycja firmy Dom-Development. Przy tak dużych inwestycjach powstał problem dróg dojazdowych i kanalizacji.

Firma BARC jeszcze niedawno chciała zbudować wjazdy na teren inwestycji właśnie od strony Leśnej Polanki oraz projektowała przeprowadzić kanalizację przekopując tę uliczkę. Takie działania doprowadziłyby do kompletnej dewastacji leśnej skarpy i pomnikowych dębów.

Mieszkańcy osiedla Winnica od dawna walczą o zachowanie ulicy Leśnej Polanki w obecnym stanie, tak aby dalej służyła im jako teren spacerów i rekreacji. Aby osiągnąć ten cel konieczne jest włączenie ruchu samochodowego nowych osiedli bezpośrednio do ulicy Modlińskiej oraz takie zaprojektowanie odprowadzenia ścieków z nowych inwestycji, aby ominąć ulicę Leśnej Polanki.

Te problemy były tematem spotkania, które odbyło się 5 grudnia roku w sali konferencyjnej ratusza Białołęki. W spotkaniu, którego gospodarzem był wiceburmistrz Białołęki, Piotr Smoczyński, wzięli udział przedstawiciele firmy BARC i Dom-Development, delegacja mieszkańców osiedla Winnica, naczelnik Wydziału Infrastruktury Ireneusz Gajewski, Inżynier Ruchu, Janusz Galas, przedstawiciel MPWiK, dyr. Czesław Bardel oraz przedstawiciel Zarządu Dróg Miejskich. Jeśli chodzi o rozwiązanie kwestii komunikacyjnej, okazało się, że obaj deweloperzy zarówno BARC jak i Dom-Development wycofali się z projektu dojazdu ulicą Leśnej Polanki i chcą włączyć się do ruchu do ulicy Modlińskiej. Jednak przedstawiane przez nich projekty nie są akceptowane przez Inżyniera Ruchu. Janusz Galas tłumaczył, że największe problemy stwarza lewoskręt dla jadących z centrum Warszawy w stronę osiedla i że nie będzie takich skrzyżowań robić co 50 metrów, dla każdego osiedla oddzielnie. Inwestorzy muszą najpierw porozumieć się między sobą i zadowolić jednym skrętem. Inżynier Ruchu podkreślił, że nie interesują go projekty dla stu mieszkań, lecz rozwiązania globalne.

Następnie omawiana była sprawa kanalizacji. Tu również wyszedł na jaw brak porozumienia między dwoma inwestorami, którzy robili oddzielne projekty. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji wyraziło zgodę na omijający ulicę Leśnej Polanki projekt odprowadzenia ścieków sanitarnych, ale nie deszczowych. Decyzję swoją przedstawiciel MPWiK tłumaczył niewystarczającą wielkością przepompowni.

W MPWiK uzyskaliśmy informacje dotyczące systemów odprowadzania ścieków, odpowiednich dla terenów w rejonie ul. Leśnej Polanki. Są dwa sposoby kanalizacji- układ grawitacyjny i tłoczny. Przy układzie grawitacyjnym rura idzie pod kątem, a woda ścieka pod wpływem sił grawitacji. Przy takim rozwiązaniu poziom wód gruntowych spada i może stanowić zagrożenie dla drzew. Trzeba więc zastosować układ tłoczący, w którym system pomp tłoczy ścieki do dużej przepompowni Nowodwory i stamtąd do Czajki. Informacje te nie tłumaczą jednak niemożności odbierania ścieków deszczowych.

Rozgorzała dyskusja, proponowano dobranie odpowiednich przepompowni dla obu osiedli. Jednak stanowisko przedstawiciela MPWiK było niewzruszone: jest zgoda na ścieki sanitarne, a na deszczowe – nie.

I w ten sposób deszczówka stała się problemem nie do rozwiązania! Słuchając tych dyskusji odnosi się wrażenie jakiejś ogólnej niemocy i bicia głową w mur. Wydawałoby się, że wszyscy są zgodni, że trzeba chronić ulicę Leśnej Polanki, a mimo to żadnej sprawy nie można posunąć do przodu. Nie pomaga też Wojewódzki Konserwator Przyrody, który uznał, że budowa kanalizacji jest poza rzutem pionowym koron drzew pomników przyrody i w związku z tym nie będzie miała istotnego wpływu na system korzeniowy i stan zdrowotny tych drzew. W pewnym momencie spotkania w Ratuszu prezes Dom-Development wezwał firmę BARC do współpracy. Stwierdził, że jeżeli nie dojdą do porozumienia, to w rejonie Leśnej Polanki nadal będą biegały zające i hulał wiatr.

Ale przecież właśnie o to chodzi! Chodzi o zachowanie fragmentu lasu i kilku starych drzew. Widać nie mogą tego zrozumieć zwolennicy postępu i cywilizacji. Przedstawiciel mieszkańców osiedla Winnica, Andrzej Sobota, podsumowując dyskusję podkreślił, że ochrona nielicznych już terenów zielonych jest dla nas, mieszkańców Białołęki bardzo ważna, bo tu mieszkamy, w przeciwieństwie do inwestorów, którzy tylko tu budują.


K.
6629