Młodzież odkrywa Koreę
Wspaniałą podróż odbyli uczniowie z CV Liceum Ogólnokształcącego im. Zbigniewa Herberta w Białołęce. W dniach 6 - 17 maja odwiedzili Koreę Południową. Ta egzotyczna podróż możliwa była dzięki porozumieniu, jakie szkoła zawarła z Ambasadą Korei Południowej w Polsce. Porozumienie przewiduje cykliczną wymianę młodzieży pomiędzy naszymi krajami oraz poznanie i propagowanie odmiennych kultur. W tym celu rząd koreański finansuje też wyjazd do Korei i wykłady dla nauczyciela historii i WOS-u z białołęckiego liceum. Ponadto, od przyszłego roku, jeden absolwent szkoły będzie miał możliwość studiowania na Uniwersytecie w Seulu. Rada pedagogiczna wraz z samorządem uczniowskim opracowała kryteria, kwalifikujące młodzież do wyjazdu. Kandydaci musieli wykazać się dużą kulturą osobistą i obyciem, umiejętnością radzenia sobie w każdej sytuacji, dobrymi wynikami w nauce oraz znakomitą znajomością języka angielskiego. Brana pod uwagę była także działalność społeczna na rzecz szkoły. Ponadto warunki materialne kandydatów musiały być takie, aby można było w przyszłości przyjąć u siebie w domu rówieśnika z Korei. Te kryteria spełniło dziewięcioro uczniów: Paulina Mroziewicz z kl. II C, Anna Mrugalska z kl. I C, Anna Kanigowska i Joanna Rafałowicz z kl. II B, Karolina Nilepiuk z kl. I C, Łukasz Jankowicz, Konrad Tambor, Adam Warchoł i Michał Ostrowski, wszyscy z kl. II B. Opiekunką grupy została Grażyna Domagalska-Łubian, nauczycielka matematyki i informatyki. Wielka azjatycka przygoda rozpoczęła się dla nich, kiedy wylądowali na lotnisku w Seulu. Jak wspomina Joanna Rafałowicz, w pierwszej chwili ogrom lotniska ich przeraził, ale wszelkie obawy zniknęły, kiedy zobaczyli transparent powitalny. Od tej chwili otoczeni byli serdeczną opieką Koreańczyków. Przez cały czas pobytu towarzyszyła im przedstawicielka Ministerstwa do spraw Dzieci i Młodzieży oraz tłumacz, student polonistyki Uniwersytetu w Seulu. Pobyt polskiej grupy w Korei był bardzo starannie przygotowany. Koreańczycy zadbali o to, by młodzi Polacy poznali różne dziedziny ich życia, nowoczesny Seul-metropolię XXI wieku oraz tradycyjną kulturę Korei. Program był więc bardzo bogaty i napięty. Obejmował zarówno zwiedzanie, spotkania oficjalne jak i pobyt u rodzin koreańskich w ramach tzw. programu home-stay. Wszystko zaczęło się od wizyty w Muzeum Wojny Koreańskiej, gdzie młodzież zapoznała się z najnowszą historią Korei. Następnie delegację polską przyjął dyrektor generalny Ministerstwa do Spraw Dzieci i Młodzieży, Doo-Hong Kim, oraz Ambasador RP w Seulu, Marek Całka. Później przyszła kolej na mniej oficjalne spotkania. Aby poznać życie rówieśników, grupa odwiedziła kilka szkół. Dla Pauliny Mroziewicz dużym zaskoczeniem był fakt, że uczniowie koreańscy rozpoczynają zajęcia o godz. 8 rano, a kończą je ok. godz. 23! O odmienności systemu kształcenia można się było przekonać podczas wizyty w Haja Center, czyli w Młodzieżowym Centrum Kształcenia Zawodowego. W odpowiednich pracowniach odbywają się tam zajęcia praktyczne. Część uczniów zajmuje się muzyką, część nagrywaniem filmów, inni prowadzą sklep lub uczą się krawiectwa. Każdy może tu realizować swoje pomysły i rozwijać różnorodne zainteresowania. - Mieliśmy okazję zobaczyć ogromny, instrumentalny pojazd, skonstruowany przez uczniów Haja Center, taką jeżdżącą orkiestrę - mówi Adam Warchoł. W jednej ze szkół uczniowie z liceum Herberta uczestniczyli w zajęciach sportowych podczas organizowanego dnia sportu. Łukasz Jankowicz spróbował swoich sił w koreańskich zapasach, odpowiedniku japońskiego sumo. - Oczywiście, nie miałem szans na wygraną - mówi Łukasz za to lepiej nam poszło przeciąganie liny. Pod kierunkiem instruktora posiadającego czarny pas Polacy uczestniczyli też w zajęciach koreańskiej sztuki walki taekwondo. Po ukończeniu treningu każdy otrzymał pamiątkowy certyfikat. Korea to kraj o intrygującej, bogatej kulturze. Anna Kanigowska i Konrad Tambor twierdzą, że niesamowite wrażenie zrobił na nich koncert muzyki koreańskiej i pokaz tradycyjnego tańca. - Na swych czapkach tancerze umocowane mają długie szarfy, które falują przy każdym, nawet najmniejszym ruchu głowy. mówi Konrad Tambor. Wymaga to od tancerzy wielkiej koordynacji ruchów. Efekt jest niesamowity! Nasi uczniowie mogli przymierzyć tradycyjne stroje koreańskie. Natomiast podczas imprezy "Mungyeong Traditional Tea Bowl Festival" nie tylko podziwiali ceramiczne wyroby z całego świata, ale również sami mogli wziąć udział w warsztatach rzemiosła ręcznego. Tam też spotkali naszego rodaka, wykładowcę Akademii Sztuk Pięknych z Wrocławia. Karolina Nilepiuk najlepiej zapamiętała wizytę w buddyjskim klasztorze Bongjeongsa. Buddyjski mnich opowiadał o zwyczajach panujących w klasztorze. - Poza zajęciami z medytacji - mówi Karolina - mieliśmy tam pokaz parzenia herbaty. Parzenie herbaty to w Korei oddzielna ceremonia, wymagająca odpowiedniego kunsztu. Pani, która prezentowała parzenie herbaty w klasztorze uczyła się tego 10 lat! Podobną do zielonej, sproszkowaną herbatę zalała nie wrzątkiem, lecz ciepłą wodą z termosu. Następnie czymś pośrednim między pędzelkiem a trzepaczką do bicia piany wykonywała szybkie ruchy, aż na powierzchni powstała piana, którą zlewała do miseczki, a z niej do kolejnych, mniejszych miseczek. - Ta herbata akurat nam nie bardzo smakowała mówi opiekunka grupy, Grażyna Domagalska-Łubian. - natomiast druga, o żółtym kolorze i cytrynowym smaku była wyborna. - U nas herbata traktowana jest jako zwykły, codzienny napój i jest tania dodaje Michał Ostrowski. W Korei tradycyjna herbata jest bardzo droga i wszyscy się nią delektują. Dziedziną bardzo różniącą Koreę od Polski jest kuchnia i sposób jedzenia. Konrad Tambor wspomina pobyt w koreańskiej restauracji, w której posiłki spożywa się klęcząc przy charakterystycznym, niskim stole. Potrawy są zupełnie inne niż u nas, sporządzane z dużej ilości warzyw. Ryż koreański ma inną lepkość, dlatego można go jeść pałeczkami. - Gotuje się go w specjalnym urządzeniu, podobnym do frytkownicy, na parze - mówi Adam Warchoł. Grażyna Domagalska-Łubian wspomina również posiłek w klasztorze. Należało nabrać tyle jedzenia, żeby je można było zjeść. Mnich zaznaczył, że Koreańczycy szanują ciężką pracę rolnika, a więc nic się nie może zmarnować. Po spożyciu posiłku, brzegi naczynia trzeba było wyczyścić połówką owocu, podobnego do brzoskwini. Wszystko zostało wykorzystane. Świadczy to o ogromnej pracowitości Koreańczyków i ich szacunku dla pracy innych. Koreańczycy są również bardzo zdyscyplinowani i odpowiedzialni. Adam Warchoł przytoczył anegdotę: - Dlaczego Japończyk nie lubi Koreańczyka? Bo Koreańczyk śpi 4 godziny, a Japończyk 5! Polscy uczniowie mieli okazję poznać Koreańczyków, ich sposób życia, przebywając dwa dni z rodzinami koreańskimi w ramach programu "Home-Stay". Okazało się, że są to ludzie niezwykle sympatyczni, kulturalni, mili dla siebie. Wielkim szacunkiem otaczają osoby starsze. Wszyscy bardzo się zżyli. Do tego stopnia, że Konrada Tambora rodzina koreańska nawet chciała adoptować! Nadszedł jednak czas wyjazdu, trzeba się było rozstać. W lipcu uczniowie z liceum im. Herberta przyjmą u siebie rówieśników z Korei, których poznali w Seulu. To oni teraz muszą stanąć na wysokości zadania i zorganizować pobyt Koreańczyków w Polsce równie dobrze, jak był przygotowany ich pobyt w Korei. Widząc ich entuzjazm i zachwyt, z jakim opowiadają o swojej przygodzie i poznanych ludziach, myślę, że im się to uda. Zetknięcie z egzotyczną, azjatycką kulturą zmieniło ich, pobudziło ciekawość świata. Adam Warchoł przyznaje, że stał się "azjomaniakiem". Mówią, że była to podróż życia. Mają nadzieję, że nie ostatnia.
Wrażenia notowała Joanna Kiwilszo
|