Manipulacja pacjentami
Afera nabrała rozgłosu niedawno, gdy zagrożeni poczuli się pacjenci, dializowani w centrum dializ Euromedic przy Szpitalu Praskim. Podobno szef centrum poinformował ich, że zostaną pozbawieni ratujących im życie zabiegów, bo dyrekcja chce wyrzucić stację dializ z terenu szpitala. - Wprawdzie pan Janicki przed nazwiskiem ma tytuł doktor, ale lekarzem raczej nie jest, a ja nim jestem mówi Paweł Obermeyer, dyrektor Szpitala Praskiego. Nigdy nie naraziłbym zdrowia i życia pacjentów, a nawet nie pozwoliłbym sobie na narażenie ich na taki stres! Potwierdza się stara reguła, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to na pewno o pieniądze. Przypomnijmy, jak było. Pięć lat temu NGP opisywała cala sprawę. Sztuczna nerka, jak powszechne określa się stację dializ, była wówczas przy III oddziale wewnętrznym - toksykologii i ostrych zatruć. Gdy z ofertą otwarcia własnej stacji pojawił się Euromedic, ówczesna dyrektor wyraziła na to zgodę. Przy toksykologii pozostały tylko trzy łóżka, tzw. ostre, czyli używane w sytuacjach nagłych zatruć. W oddziale dializy prowadzone były (i są) przez całą dobę, także w niedziele i święta, podczas gdy Euromedic często w tym czasie nie działa. - Dlatego zdarza się, że do nas trafiają ich pacjenci w sytuacji pogorszenia stanu lub gdy trzeba założyć wkłucie do żyły podobojczykowej, co mogą zrobić tylko nasi specjaliści - wyjaśnia dyrektor.- To jasne, że dla firmy jest wygodne to, że funkcjonuje przy tak dużym i wieloprofilowym szpitalu, bo w razie jakichś trudnych sytuacji pacjenci trafiają na nasz oddział intensywnej terapii - dodaje dyrektor. Umowa z Euromedic została zawarta na 3 lata, które minęły w 2006 roku. Następna umowa jest nieważna, gdyż została podpisana z pominięciem obowiązkowej procedury przetargowej, polegającej na ty, że firma nie dopełniła obowiązku złożenia notarialnego oświadczenia o tzw. dobrowolnym poddaniu się egzekucji. Ponadto od 1 stycznia 2007 r. obowiązuje ustawa o zakazie konkurencyjności w placówkach medycznych. Mówi ona wyraźnie, że wszelkie niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej, spółki, a nawet gabinety prywatne nie mogą funkcjonować na terenie społecznych zakładów opieki zdrowotnej, jeśli wykonują te same zadania. Dlatego umowa z firma Euromedic powinna zostać rozwiązana. Może to jednak zrobić organ założycielski szpitala, którym w tym przypadku jest miasto stołeczne Warszawa. - W tej sprawie jest już cały segregator korespondencji, zarówno z Biurem Polityki Zdrowotnej, jak i Euromedikiem - mówi dyrektor. - BPZ powiadomiło nas, że właśnie z powodu nieważności umowy mamy pobierać od firmy 300% odszkodowania za bezumowne korzystanie z lokalu, a prezes straszy pacjentów... i nie płaci. Roczny wpływ do kasy za dializowanie to prawie 8 mln zł, bo jeden zabieg to około 400 zł i NFZ płaci za to bez ociągania. Mamy już zaplanowany przez Biuro Polityki Zdrowotnej zakup 14 stanowisk do dializy, więc informowanie pacjentów, że zostaną pozbawieni pomocy jest po prostu manipulacją. Sprawa pewnie trafi do sądu. Znając jednak jego nierychliwość, raczej należy mieć nadzieję, że problem sam się rozwiąże w przyszłym roku, gdy wygasa umowa z Euromedic, chyba że problem rozwiąże się u wojewody: Euromedic ma problem z kontynuowaniem działalności gdyż nie ma ważnej umowy, niezbędnej do świadczenia usług medycznych. Zobaczymy.
T.
|