Artyści z prawego brzegu
Nigdy Niekończąca się Opowieść Kiedy ktoś pyta Marka Sułka, czy jest malarzem, czy rzeźbiarzem czy fotografikiem - odpowiada, że robi wszystko na raz, a dodatkowo jeszcze - instalacje w przestrzeni publicznej. Marek Sułek, ur. w 1963 r., jest absolwentem ASP w Warszawie (wydział malarstwa z aneksem przestrzeni architektonicznej) oraz Rietveld Academie w Amsterdamie, gdzie studiował trzy kierunki: malarstwo, rzeźbę oraz warunki przestrzeni publicznej. Po pięciu latach spędzonych w Holandii dużo podróżował. Realizował plenerowe projekty w różnych miastach Europy oraz w Nowym Jorku. Obecnie mieszka i pracuje na Pradze. Jego działania artystyczne układają się w cykle. Pierwszym z nich była seria realizacji Techno-eco, czyli techno-ekologicznych, polegających na łączeniu elementów sztucznych , np. plastiku z naturą. Z tego nurtu wywodzi się szereg rzeźb i realizacji z malowanymi ziemniakami. Niebieskie ziemniaki podwieszone w przestrzeni galerii w czasie trwania wystawy zmieniały się, puszczały pędy, rosły. Była to więc opowieść o życiu, ale też o umieraniu, gdyż niektóre ziemniaki gniły. Skrzynie z ziemniakami Marek Sułek pokazał na dyplomie w warszawskiej ASP, w Antwerpii natomiast rozsypał niebieskie ziemniaki na ulicach starego miasta. Podobny efekt odrealnienia elementów natury artysta osiągnął realizując serię błękitnych i różowych drzew. Uschnięte drzewa po pomalowaniu dostały jakby nowe życie. W 1993 r. przy Zamku Ujazdowskim Marek Sułek pomalował też żywe drzewo. Użył do tego specjalnej farby, mieszaniny pigmentu z budyniem jadalnym. Farba ta nie szkodziła drzewu, a w miarę upływu czasu, sama schodziła. Zupełnie innego wymiaru nabierają podobne realizacje z serii odrealnionej rzeczywistości w sytuacji zagrożenia, tam, gdzie wydarzyła się jakaś tragedia. Marek Sułek realizował swoje projekty w zniszczonym wojną Sarajewie, tuż po wycofaniu się Serbów i wkroczeniu do miasta wojsk amerykańskich. Kolorowe drzewo na tle ruin nabierało symbolicznego znaczenia. Biologiczne realizacje odrealnionej rzeczywistości naturalnie ewaluowały i powstał cykl Rzeźb Jednorazowego Użytku. Malowane drzewa, ziemniaki pokryte gipsem czy akrylem to naturalna materia połączona z elementem sztucznym. Podobnie jest z człowiekiem. Poprzez pomalowanie czy pokrycie gipsem następuje odrealnienie ciała. Powstaje rzeźba jednorazowego użytku, która istnieje przez krótki czas, np. godzinę. Nie zwracamy wtedy już uwagi na cielesność, tylko na formę. Rzeźby Jednorazowego Użytku przerodziły się w rodzaj performanceu, którego sprawczą siłą był dotyk. Na oczach widzów trzy "rzeźby" dotykały się, przez co zmieniały się ich kolory, np. z błękitu i czerwieni robił się fiolet. W ten sposób powstała realizacja zatytułowana "Maszyna do mieszania kolorów": dwie osoby, pomalowane różnymi kolorami, w zamkniętej przestrzeni przekręcały się i można je było oglądać przez wizjerki. Marek Sułek działa też w przestrzeni naturalnej. Bardzo ciekawą realizację przeprowadził w górach Masywu Centralnego we Francji. W lesie na drzewach umieścił kolorowe kule, które wydawały się dość naturalne, ale zbyt kolorowe. Wywoływały więc niepewność. Las stawał się dziwny, cała przestrzeń się zmieniała, a człowiek czuł się niepewnie w tej nowej przestrzeni. Artystę interesowała właśnie ta reakcja przechodzących ludzi. W 2002 r. Marek Sułek zrealizował w Nowym Jorku projekt "Skrawek nieba znad Manhattanu". W tym celu skonstruował ze styropianu budowlę, do której można było wejść, usiąść sobie i przez kwadratowy otwór oglądać czyste niebo. Interesujący był również projekt, przygotowany na Expo 2000 w Hanowerze. Był to fotograficzny portret Polaków. Przez dwa tygodnie artysta robił zdjęcia przechodniom w centrum Warszawy. Udało się zebrać prawie 4 tysiące fotek, które następnie naklejone zostały na plastikowe klocki, zespolone ze sobą ruchomymi łącznikami, tak, że można je było dowolnie przekręcać dookoła, otrzymując różne kompozycje. Kolejny cykl realizacji Marka Sułka nosi tytuł NES - Never Ending Story (Nigdy Niekończąca się Opowieść). To rodzaj ewoluującej wystawy, złożonej z szeregu odrębnych, oddzielonych czasowo wydarzeń. Zazwyczaj wystawa artystyczna jest wydarzeniem skończonym, przygotowane wcześniej prace, pokazane są w sztywnym, ustalonym układzie. - Postanowiłem - mówi artysta - pokazać sam proces twórczy, to, co dzieje się we mnie na bieżąco. Mam przestrzeń, czyli pracownię, termin mnie nie ogranicza. Powstające realizacje układały się w pewien ciąg, jak w pisanej powieści. Każda kolejna wynikała z poprzedniej. Tak było z "Trans-formacją 2006", podczas której zaprezentowana została techno-biologiczna rzeźba, złożona ze szklanego pojemnika oraz kilkudziesięciu tysięcy żywych robaków. W kolejnym etapie tej akcji robaki zostały umieszczone w specjalnym inkubatorze-gipsowej kuli z systemem wentylacyjnym i ogrzewającym. Tuż przed wernisażem z inkubatora wykluło się tysiące much. Obok tego wydarzenia, w głównej przestrzeni galerii odbył się performance z Rzeźbą Jednorazowego Użytku. Ubrany w biały kombinezon model został pokryty warstwą pianki PCV. W ciągu trwania wystawy pianka puchła i twardniała. Akcja zakończyła się wydobyciem z zastygłej formy uwięzionego w niej człowieka. W trzecim etapie NES Marek Sułek zaprezentował szklany pojemnik z martwymi już muchami, oraz gipsowy inkubator, w którym zachowały się tysiące wysuszonych odwłoków larw. - Używam materiału biologicznego - mówi Marek Sułek - aby w trakcie następujących po sobie etapów zaobserwować pełną transformację biologiczną. Interesuje mnie powstawanie życia i reakcja ludzi uczestniczących w realizacji. Ostatnie instalacje i dzieła artysty też są inspirowane powstaniem życia. Są to już bardziej klasyczne rzeźby, takie jak Jacek i Agatka czy Aniołek z masy ceramicznej. Nawiązują one do narodzin synka artysty. W swoich instalacjach Marek Sułek umieszcza teraz postacie dziecka, pierwsze zabawki, ubranka. Rozpoczął się kolejny etap NES- Nigdy Niekończącej się Opowieści. - Zwykle robiąc nową wystawę wykorzystuję poprzednią. Jest coś z dawnych prac i coś nowego. Nawet nie wiem, do czego to prowadzi, i to jest dla mnie najciekawsze - mówi artysta. 9 lutego, w galerii Stowarzyszenia Artystów fabs, przy ul. Brzeskiej 7, o godz. 18 odbędzie się nowa wystawa Marka Sułka pt. "Art. Maker". Może zobaczymy coś z poprzednich akcji. Na pewno artysta zaprezentuje nowe, zaskakujące pomysły.
Joanna Kiwilszo
|