Powtórka z rozrywki

Z pewnym rozbawieniem przyglądam się komentarzom towarzyszącym poczynaniom rządu braci Kaczyńskich. Rozbudowa liczebności stanowisk rządowych dla zaspokojenia ambicji politycznych przypomina reformę administracji warszawskiej sprzed trzech lat. W ramach programu "tanie państwo" zwalnia się teraz dyrektorów departamentów, zwiększając za to liczbę ministrów i wicepremierów. W warszawskim ratuszu w ramach walki z rzekomym "układem" pozwalniano z pracy fachowców i pozatrudniano działaczy PiS z całego kraju. Zmniejszono przy tym liczbę etatów merytorycznych, a powiększono liczbę lepiej płatnych stanowisk kierowniczych, często tworzonych specjalnie dla działaczy. Po tej operacji koszty administracji miejskiej wzrosły o 25 procent.

Rząd pytany o osiągnięcia wymienia projekty ustaw, które jeszcze nawet nie trafiły do Sejmu. Projekty i pomysły przedstawia jako rzeczywiste dokonania. Podobną propagandę sukcesu Lech Kaczyński uprawiał w Warszawie. Na przykład, spowolnił prace nad zagospodarowaniem przestrzennym miasta, doprowadzając do uchwalenia jednego tylko nowego planu zagospodarowania Placu Defilad, skądinąd obarczonego wątpliwościami co do prawidłowości proceduralnych. Dzięki licznym konferencjom prasowym opinia publiczna uważa jednak, że za jego prezydentury plany rozwoju miasta rozkwitły.

I tak dalej. Koalicję z Platformą Obywatelską w Radzie Warszawy Kaczyński zerwał wkrótce po zawiązaniu, pod pozorem oskarżeń działaczy PO o rzekome afery. Gdy w wyniku jego oskarżeń, do dziś nie potwierdzonych żadnymi wyrokami sądowymi, Platforma wyrzuciła kilku radnych, PiS przygarnął ich do koalicji (w opozycji pozostają PO, LPR, SLD i Samoobrona).

Co jeszcze czeka Polskę? Jest z czego wybierać. Budżet Warszawy w czasach Kaczyńskiego zwiększył zadłużenie ponad dwukrotnie. Jednocześnie tempo inwestycji miejskich spadło. Poprzez wprowadzenie nadmiernie skomplikowanych procedur administracyjnych ograniczono także tempo inwestycji prywatnych. Wzrosły spektakularne wydatki na służbę zdrowia, lecz Kaczyński nie rozwiązał żadnego problemu warszawskich przychodni i szpitali, jeden z nich doprowadzając nawet do upadku. Wzrosły realne płace pracowników miejskiej sfery budżetowej (urzędników i nauczycieli), ale spadła jakość ich usług. Służba porządkowa, jaką jest Straż Miejska, przestała utrzymywać porządek, a zajęła się obsesyjnym ściganiem przestępców. Ludziom się to nawet z początku podobało...

Maciej Białecki
radny woj. mazowieckiego
(Platforma Obywatelska RP)

www.bialecki.net.pl

4623