Permanentny kryzys

Od przeszło roku, czyli od ostatnich wyborów parlamentarnych, naszą Rzeczpospolitą targają ciągłe kryzysy. Miodowy miesiąc w parlamencie skończył się nad wyraz szybko, gdy okazało się, że planowana jeszcze przed wyborami koalicja PO - PiS nie może dojść do skutku. Premierem został w tym momencie Kazimierz Marcinkiewicz, obecny komisarz Warszawy. Jego powołanie było wielkim zaskoczeniem dla obserwatorów sceny politycznej, którzy sądzili, iż tekę premiera obejmie Jarosław Kaczyński. Chwyt z powołaniem Marcinkiewicza na premiera (który, według słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, miał być premierem na cztery lata) okazał się medialnie trafny i otworzył drogę do prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Mając w swoich rękach urząd premiera i prezydenta, PiS pogonił PO i rozpoczął flirt z Samoobroną i LPR. Boczącego się z początku Giertycha szybko spacyfikowano wyjmując mu z klubu kilku posłów, którzy dziś stanowią podstawę klubu Ruchu Ludowo - Narodowego. Do tego układu ochoczo przystąpił Lepper, bo to otworzyło mu drogę na salony władzy. Przy asyście telewizji TRWAM zawarto pakt stabilizacyjny, który wkrótce przeistoczył się w koalicję PiS - LPR - Samoobrona. W tym rządzie było aż czterech wicepremierów. Nadal funkcjonują całe tabuny ministrów oraz ich zastępców, co nijak się ma do głoszonej idei taniego państwa. Osiągnąwszy względną równowagę, rządzący do tej pory z tylnego fotela Jarosław Kaczyński zdecydował się wejść do gry i zesłał Marcinkiewicza na Warszawę, gdy ten zaczął okazywać objawy nieśmiałej samodzielności m.in. odwołując posądzoną o złamanie ustawy lustracyjnej wicepremier Gilowską i sam objął funkcję premiera rządu RP. Marcinkiewicz zamiast deklarowanych czterech lat rządził 9 miesięcy.

Po tej zmianie wyraźniej zaczęły zaznaczać się tendencje odśrodkowe w łonie koalicji. Prezes Samoobrony, który okrzepł na posadzie, zaczął stawiać coraz dalej idące warunki, domagając się kolejnych należnych mu w wyniku umowy stanowisk dla swoich ludzi i większych pieniędzy dla rolnictwa, próbując tym samym ratować coraz bardziej wątłą pozycję Samoobrony w badaniach sondażowych. Premier Jarosław Kaczyński wytrzymał to trzy miesiące. W tym czasie doprowadził do przepchnięcia przez Sejm w oparciu o istniejącą koalicję kolejnych ustaw, na których zależało PiS-owi, m.in. ustawy pozwalającej blokować listy w wyborach samorządowych. Jej zafunkcjonowanie spowoduje, iż małe komitety wyborcze, szczególnie w dużych miastach, wypadną z gry. Z takim obrotem sprawy pogodził się Giertych, który z rangi partnera spadł do roli wasala PiS, ocknął się jednak Lepper, lecz chyba za późno, bo jego zamysł o wyjściu z układu z PiS-em uprzedził Kaczyński, wyrzucając Leppera z rządu. Wykonując ten ruch premier liczył zapewne na dawno sprawdzony scenariusz doprowadzenia do podziału w Samoobronie, skaptowania PSL i utrzymania w ten sposób większości w Sejmie. Rozpoczęły się podchody i polowanie na posłów Samoobrony, uwieńczone częściowym sukcesem, którym tamę położyła posłanka Renata Beger. Większość z nas widziała ujawnione w TVN nagrania rozmów posłanki z ministrami rządu Jarosława Kaczyńskiego, nie będę więc ich komentował. Ocenę, czy była to próba „korupcji politycznej” czy nie pozostawiam każdemu z Czytelników. Wprowadziło to konflikty na scenie politycznej w nową fazę. Włączona do nich została stacja TVN. Zbiegło się to w czasie z zakończeniem prac nad likwidacją WSI i opublikowaniem tajnego raportu z tej czynności. Oczywiście, jak zwykle pojawiły się przecieki, z których wynika, iż stacja ta mogła mieć w swych szeregach agentów służb. Jakże mogło być inaczej, kto jak nie agenci mogli inspirować działania przeciwko jedynie słusznej partii i rządowi, który chce walczyć z wszechobecnym układem i zmieniać Polskę - takie stanowisko prezentuje PiS. Tylko jaka jest pewność, że Polacy głosowali za takimi zmianami, za rządami Giertycha i Leppera, tworzącymi w pewnym momencie wraz z Kaczyńskimi nowy układ. Kiedyś mówiono - oni to klika, my to grono. Dziś wróciło to w zmienionej formie. Jestem stałym widzem "Szkła kontaktowego" programu TVN 24, stamtąd dowiedziałem się, iż oni w ocenie braci Kaczyńskich i ich przybocznych to układ, łże elity, wykształciuchy. Epitetów jest więcej, padają skróty myślowe ocierające się o pomroczność jasną. Efekt prowadzenia takiej polityki przez PiS staje się coraz bardziej widoczny. Po roku rządzenia poparcie dla tej partii spadło o prawie 10% i PiS czuje już na plecach oddech pnącej się w sondażach koalicji centrolewicy. Samotnym liderem rankingów jest PO, która postanowiła dobić rywali w trakcie obecnej kampanii do samorządu wyprowadzając swoich zwolenników na ulice. Oliwy do ognia dolewa sam premier Kaczyński, wypowiadając się niezbyt pochlebnie o swoich przeciwnikach, co mogliśmy usłyszeć i zobaczyć w trakcie relacji z wiecu w stoczni. To chyba rodzinne, przypomina mi się bowiem jego brat i jego obraźliwe "spieprzaj dziadu," którym potraktował jednego z mieszkańców naszej dzielnicy.

Szykuje się gorąca jesień. Aby nie wypaść z gry, swoje kontrdemonstracje organizuje LPR, a PiS kolejne wiece poparcia dla rządu. PSL waha się, czy wejść do rządu. Samoobrona zaczyna za nim tęsknić. Giertych występuje w roli mediatora. Dom wariatów.

Spokój zachowuje, jak dotąd, koalicja centrolewicy, idąc do samorządowej kampanii z hasłem "Dobry samorząd. Żadnych popisów".

PS. Swoich zwolenników zapewne ucieszę, a przeciwników zmartwię. Przez ostatnich osiem lat z woli Państwa pełniłem mandat radnego województwa mazowieckiego. W tych wyborach po szeregu rozmów z sąsiadami, znajomymi i przyjaciółmi postanowiłem ubiegać się o mandat radnego Dzielnicy Praga Północ z okręgu wyborczego nr 1, który będę miał zaszczyt otwierać.


Ireneusz Tondera
radny woj. mazowieckiego
przewodniczący klubu
radnych SLD
7931