Się dzieje

W warszawskim samorządzie sytuacja się powoli stabilizuje. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz uroczyście objęła rządy w ratuszu i zaczęła podejmować pierwsze decyzje kadrowe. Odwołując z miejsca dotychczasowego naczelnego architekta Warszawy Michała Borowskiego dała wyraźny sygnał do tego, że jest zdecydowaną zwolenniczką zmian w sposobie zarządzania miastem. Rezygnację złożyło także kilku dotychczasowych koordynatorów biur. Prezydent powołała już czterech swoich zastępców: Jacka Wojciechowicza, Jerzego Millera, Andrzeja Jakubiaka i Włodzimierza Paszyńskiego, wskazując tym samym, iż w radzie oprócz Platformy Obywatelskiej będzie oczekiwała wsparcia od klubu Lewicy i Demokratów. Trudno tu jeszcze mówić o formalnej koalicji, raczej o luźnej współpracy, bowiem żadne dokumenty pomiędzy stronami nie zostały podpisane.

Powoli, z oporami, trwa uruchamianie dzielnic. O ile w miarę sprawnie poszło powołanie przewodniczących rad (zostawali nimi zazwyczaj przedstawiciele PO), o tyle trudniej jest skonstruować zarządy dzielnic, powołać komisje i rozpocząć merytoryczną pracę. Nie sprzyja temu także okres przedświąteczny.

Jako pierwsza uporała się z tym Białołęka. Nowym burmistrzem został Jacek Kaznowski, który był tam od dawna nie kwestionowanym liderem PO, wiceburmistrzami zostali Robert Radzik - PO i Andrzej Opolski - Lewica i Demokraci. Sztuka ta nie udała się na Targówku, gdzie poprzestano na wyborze przewodniczącego rady. Został nim Zbigniew Poczesny. Wybrano także wiceprzewodniczących rady. Na Pradze Północ sprawy stanęły na wyborze przewodniczącego: funkcję tę powierzono radnej Alicji Dąbrowskiej.

Moim zdaniem, jest wiele przyczyn, które się na to składają, a w każdej dzielnicy inne. Generalnie należy zwrócić uwagę na małe doświadczenie nowo wybranych radnych, wśród których jest wielu debiutantów. Nie wszędzie jak na Białołęce jest możliwość wyłącznej współpracy PO i LiD. Na Targówku zaznaczyła swoją obecność grupa spółdzielców, która stała się przysłowiowym języczkiem u wagi. Podobnie trudna jest sprawa na Pradze, gdzie układ sił w radzie jest praktycznie wyrównany, co widać po efektach jej dotychczasowych posiedzeń. W trakcie trzech części pierwszej sesji tak naprawdę udało się jedynie doprowadzić do zaprzysiężenia wszystkich radnych i wyboru przewodniczącego rady. Kolejne posiedzenie ma odbyć się 21 grudnia, a w jego porządku przewidziane jest powołanie nowego zarządu, wybór wiceprzewodniczących rady i uruchomienie prac komisji rady. Najwyższy to czas, bo życie nie lubi próżni, a do urzędu wpływają wciąż to nowe wnioski choćby osób ubiegających się o poprawę warunków mieszkaniowych. Nowa rada powinna jak najszybciej przyjrzeć się propozycjom budżetu dzielnicy na 2007 rok i ewentualnie jeszcze przed uchwaleniem go przez radę miasta, próbować wnieść do niego swoje poprawki. Spraw pilnych dla nowej rady jest wiele, choćby zbadanie przyczyn zamarcia wszelkich inwestycji na Pradze. Istniejący jeszcze zarząd trwa siłą inercji, nie mając większościowego zaplecza wśród radnych, skutkiem czego administruje a nie zarządza, tym bardziej, iż Pani Prezydent odebrała mu wiele z posiadanych dotychczas kompetencji.


Ireneusz Tondera
Radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
5131