Sto dni bez Pragi
W tym tygodniu mija sto dni Hanny Gronkiewicz-Waltz w stołecznym ratuszu. Podsumowanie nie wypada optymistycznie dla Pragi. To dziwne wobec związków pani prezydent z prawobrzeżną Warszawą, podkreślanych nawet w kampanii wyborczej. Prezydenci Warszawy do roku 2002 (potem, jak wiadomo, nastąpiła czteroletnia przerwa w rozwoju miasta) zawsze dbali o duże inwestycje, służące miastotwórczym powiązaniom Pragi z lewym brzegiem Wisły. Te miastotwórcze powiązania to przede wszystkim metro i lokalne mosty. Zapóźnienie w przygotowaniu budowy drugiej linii metra spowodowane przez Lecha Kaczyńskiego nie są łatwe do odrobienia i nie można nimi obarczać Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ale czas mija i dobrze byłoby mieć poczucie, że władze miasta wracają do przyspieszenia zapoczątkowanego przez Pawła Piskorskiego. Prezydenci Święcicki i Piskorski doprowadzili też do budowy lokalnego Mostu Świętokrzyskiego. Wobec upadku projektu Portu Praskiego most ten do tej pory nie pełni jednak na Pradze roli miastotwórczej. Nie dociągnięto go nawet do ulicy Kijowskiej, choć plany jej rozbudowy w stronę mostu są starsze od niego samego. Dziwnie zawieszona jest też sprawa budowy mostu łączącego ulice Krasińskiego i Budowlaną, dla którego stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy" zabiega o nazwę Most Kuronia. Marnie również z innymi inwestycjami. Mimo obietnic składanych m.in. działaczom stowarzyszenia "Monopol Warszawski", prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz odstąpiła od udziału w przetargu na zakup zabytkowej wytwórni wódek Koneser przy ul. Ząbkowskiej. Fabrykę kupił fundusz inwestycyjny, który zamierza budować tam mieszkania (lofty). Fundusz co prawda deklaruje chęć rozmów na temat udostępnienia części terenu na działalność kulturalną, rozpłynęła się jednak szansa na to, że przekształcenie fabryki w centrum kultury stanie się kluczowym etapem rewitalizacji Pragi. Na skutek konfliktu pomiędzy władzami miasta a rządem rozpłynęła się także nadzieja na rychłą likwidację targowiska na Stadionie Dziesięciolecia. Szczerze mówiąc, sytuacja wróciła do normy. Źródłem fenomenu trwania Stadionu jest bowiem ciągłość stanu, w którym inna opcja polityczna rządzi Centralnym Ośrodkiem Sportu władającym tym terenem, a inna stołecznym ratuszem. Krótka przerwa nastąpiła w ubiegłym roku, gdy premier Jarosław Kaczyński wsparł w sprawie Stadionu komisarza Kazimierza Marcinkiewicza. Opinia publiczna się ucieszyła, handlarze się przestraszyli - szczególnie, że nikt nie przedstawił im realnej alternatywy nowych miejsc pracy - ale kampania wyborcza się skończyła i... ...Praga znowu musi poczekać. |