Rada wielu
No i PO Koperniku? Każdy z radnych pobiera z pieniędzy publicznych wynagrodzenie w formie diety, czyli rekompensaty za czas poświęcony na pracę społeczną. Praca radnego polega na uczestniczeniu i głosowaniu na sesjach rady, komisjach oraz na spotkaniach z mieszkańcami. Niestety, nie wszyscy radni przykładają się do tych obowiązków. W poprzedniej kadencji, opozycyjny wówczas SLD notorycznie wychodził z sali obrad. Trzeba przyznać, że w obecnej kadencji radni lewicy zrozumieli, że sprawując władzę ponoszą większą odpowiedzialność za prace rady. Niestety, odpowiedzialności tej nie czują radni Platformy. A przecież jako opcja rządząca ponoszą odpowiedzialność podwójną. Nagminnie już powtarza się ta sama sytuacja. W połowie sesji okazuje się, że tak wielu radnych PO ma ważniejsze sprawy, że odpowiedzialność za utrzymanie kworum spada na opozycję. I tylko dzięki radnym PiS można kontynuować obrady. Podczas ostatniej sesji próbowaliśmy skłonić klub Platformy do uczestniczenia w obradach i wzięcia odpowiedzialności za sprawowaną przez nich władzę. Niestety, trzeba było przerwać sesję, bo nie było wystarczającej liczby radnych koalicji na sali. Szkoda, bo wcześniej PO odsłoniła po raz kolejny swoje prawdziwe oblicze. Radni tzw. płetwy ogłosili mianowicie, że przeznaczony pod Centrum Nauki Kopernik grunt nad tunelem Wisłostrady trzeba sprzedać pod biurowce lub apartamentowce. A samo Centrum, jedną z czterech podobnych instytucji na świecie, należy zlikwidować. Na nic zdały się tłumaczenia, że taka instytucja nie tylko cieszy się poparciem i uznaniem warszawiaków, ale także podniesie renomę naszego miasta na skalę międzynarodową. W Polsce nie ma multimedialnej instytucji, w której każdy zwiedzający mógłby samodzielnie przeprowadzać eksperymenty naukowe i poznawać tajniki technologii. O tym, jak wielkie jest zainteresowanie powstaniem Centrum, świadczą tłumy odwiedzające co roku Piknik Naukowy. Pisałem już kiedyś, że PO nie interesuje wola i zdanie wyborców. Prowadzą wojnę z warszawską kulturą. Wojna ta rozpoczęła się atakiem na Instytut Kresowy. Teraz chodzi o interes firm deweloperskich, a nie potrzeby warszawiaków. |