Chłodnym okiem
Kampania wrześniowo - październikowa Każda kampania wyborcza wyzwala emocje w elektoratach, ale przede wszystkim w biorących w niej udział politykach. Obserwowałem w swoim życiu wiele kampanii, ta jednak jest szczególna. Powszechnie w niej używana jest frazeologia sportowa. W tej kampanii mamy startowanie, a nie ubieganie się o głosy wyborców, na porządku dziennym są transfery i to one, a nie debata o programach i ofercie dla wyborców dominuje w mediach. Wcześniejsze przejście Gilowskiej, Religi i Sośnierza do obozu rządowego już zostało zapomniane. Listy transferowe zostały na nowo otwarte. Początkowo obserwowaliśmy przejście posłów Mężydło i Sikorskiego z PiS do PO. Kaczyński natychmiast zareagował transferem na listy PiS Nelly Rokita. PO odpowiedziało skaptowaniem do swojego obozu marszałka senatu Borusewicza. PiS odpowiedział przejęciem byłego założyciela PO Macieja Płażyńskiego i udostępnieniem swoich list dla polityków popieranych przez Ojca Dyrektora Rydzyka. Ripostą PO było uzyskanie poparcia byłego PiS-owskiego premiera Marcinkiewicza dla Pana Gowina, lidera swojej krakowskiej listy. LiD silny w kraju nazwiskami liderów czterech tworzących go partii i poparciem byłego prezydenta Kwaśniewskiego został w Warszawie wzmocniony o byłego senatora PO Smoktunowicza, a skrajnie prawicowe kanapy (Ruch Narodowy i UPR) schroniły się pod szyldem LPR. Wzmocniła się także Samoobrona pozyskując jako kandydata w Łodzi Leszka Millera, a w Warszawie kontrowersyjnego Piotra Ikonowicza. PSL sięgnął po twórcę popularnego internetowego komunikatora Gadu-Gadu, którego nazwisko nikomu nic nie mówi. Partia Kobiet w akcie desperacji sięgnęła po roznegliżowane aktywistki. Abstrahując od transferów, mamy do czynienia ze szczególną otoczką tej kampanii. Wicepremier Gosiewski, zarzucając działaczom PO powiązania z grupą przestępczą, natychmiast naraził się na proces sądowy i poniósł porażkę. Senator Niesiołowski określa premiera mianem paranoika. Premier Kaczyński wywołuje duchy przeszłości w postaci przywołania w kampanii PiS 13 grudnia 1981, twierdząc, iż do tego prowadzi potencjalny powyborczy alians PO i LiD i natychmiast nadziewa się na kontrę PO, która pyta go, cóż on robił w tym pamiętnym dniu? Julia Pitera z kolei kreśli obraz trudnego do wyobrażenia sobie aliansu LiD i PiS. IPN publikuje po pełnych "dramatyzmu" konferencjach prezesa Kurtyki swoje katalogi, z których nic nie wynika. CBA prawie codziennie kogoś aresztuje. Macierewicz idzie na bezpłatny urlop. W kampanii przewija się zbrodnia katyńska. Premier kolęduje po kraju otwierając, przecinając, przekonując (kto w takim razie rządzi?). Tusk po debacie Kwaśniewski - Kaczyński dobija się o własne miejsce na tej scenie. Itd., itp... A gdzie w tym wszystkim sprawy programowe? Słychać je tylko ze strony LiD i .... PSL. Bowiem debata, którą wywołał PiS, toczy się wokół plebiscytu III RP - IV RP. Nie dajmy się zwariować.
Ireneusz Tondera
Radny Dzielnicy Praga Północ Lewica i Demokraci |