Rada wielu
O pamięć Kresów Wschodnich W czasie urzędowania Kazimierza Ujazdowskiego (wtedy PiS) jako ministra kultury, warszawski PiS zwrócił się do niego wsparcie dla Instytutu Kresowego. Odpowiedź była negatywna. Podobno ukradliśmy komuś pomysł i szansę na ciepłą posadkę po zakończeniu kadencji. Ale środowisku Ujazdowskiego nie stała się krzywda, jego zastępca wiceminister Merta jest obecnie zastępcą nowego ministra Bogdana Zdrojewskiego. Odnoszę wrażenie, że Merta pozostał w resorcie głównie po to, by tępić Instytut Kresowy. Prezydent Hannie Gronkiewicz Waltz nie na rękę było zamykanie tej placówki i narażanie się tysiącom kresowian. Jednocześnie nie chciała dopuścić do kolejnego sukcesu warszawskiego PiS w dziedzinie polityki historycznej. Zaproponowała przejęcie opieki nad Instytutem przez rząd. Sprawa została zablokowana. Nic nie wskórali znani kresowianie, prominentni posłowie PO. Rządząca Warszawą koalicja PO/LiD przewidziała na funkcjonowanie Instytutu w tym roku najniższą dotację ze wszystkich instytucji kultury. Nawet najmniejszy dzielnicowy dom kultury dostał więcej. Z powodu braku pieniędzy, Instytut Kresowy trzeba będzie zamknąć w marcu. Jako współtwórca Instytutu doprowadziłem do tego, by jego siedziba znajdowała się na Pradze. Zarówno tymczasowa lokalizacja przy Pl. Hallera, jak i docelowa w Koneserze ożywiłyby naszą dzielnicę. Ściągnęłyby tłumy turystów. Powstałby kolejny impuls do rozwoju Pragi. Niestety, kiedy w naszym kraju ktoś odnosi sukces, znajdzie się natychmiast tłum chętnych do wdeptania go w błoto. Jedna z największych gazet (ta, która oskarża AK o mordowanie Żydów i broni konfidentów tajnej policji) rozpoczęła krucjatę przeciwko Instytutowi. Do nagonki ochoczo przyłączyli się radni PO (bo sami nie mają żadnych inicjatyw) i LiD (bo dla nich problemem jest dyskryminacja zboczeńców, a nie ochrona dziedzictwa kulturowego). Jeżeli szybko nie pojawi się jakiś pomysł na ratowanie tej unikatowej placówki, stracimy ją. A pamięć utraconych terytoriów naszej Ojczyzny powoli umiera... |