Chłodnym okiem
Szpital Praski - dramat w kilku aktach (część II) Dziś mogę się podzielić kolejną garścią informacji. Przypomnijmy, iż trwają tam dwie inwestycje: przebudowa i rozbudowa 2. piętra głównego budynku szpitala na potrzeby sal zabiegowych tzw. chirurgii jednego dnia oraz budowa nowego pawilonu szpitalnego, czyli budynek A2. O ile pierwsza inwestycja - jak wynika z ostatnich informacji, które otrzymała rada społeczna tej placówki - jest przygotowywana do zakończenia i ostatecznych odbiorów, o tyle realizacja budynku A2 jest coraz bardziej zagrożona. Biuro Polityki Zdrowotnej urzędu miasta w kolejnych pismach do dyrektora szpitala informuje go, iż odmawia dotacji na realizację zobowiązań wobec firmy budującej pawilon A2, wskazując jako przyczyny nieważność zawartej umowy, zalecając jednocześnie dyrektorowi szpitala doprowadzenie do formalnego jej unieważnienia, dokonania inwentaryzacji i zabezpieczenia wykonanych robót. Biuro Polityki Zdrowotnej domaga się również rozwiązania umowy z inwestorem zastępczym, w ocenie BPZ głównym odpowiedzialnym za zaistniałą sytuację z racji wadliwie przeprowadzonego postępowania przetargowego. Skutki podjęcia takich działań łatwo jest przełożyć na wynikające z nich konsekwencje finansowe. Same tylko kary za zerwanie umowy w przypadku przegrania spraw w sądzie to ponad 6,6 miliona złotych. Do tego trzeba doliczyć wartość wykonanych robót w roku ubiegłym na kwotę ponad 3,7 miliona i prace zrealizowane w roku bieżącym - ponad 2 miliony. Niezależnie od tego, każdy miesiąc przestoju to koszt prawie 400 tysięcy złotych, na który składają się opłaty za zajęcie pasa drogowego, ochrona i techniczne zabezpieczenie obiektu. Przy takim scenariuszu możemy zapomnieć o oddaniu pawilonu A2 w roku 2010, a nawet 2012. Zapewne też koszt tej inwestycji po jej przerwaniu znacznie wzrośnie. Co najgorsze, te wszystkie obciążenia spadną na szpital jako inwestora, co przy i tak fatalnej kondycji finansowej tej placówki będzie jej przysłowiowym gwoździem do trumny. Istnieje również inny scenariusz, bardziej optymistyczny, który wydaje się być w chwili obecnej realizowany. Kluczem jest wyjaśnienie, czy przetarg na wyłonienie wykonawcy pawilonu A2 został przeprowadzony zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych. O takie wyjaśnienie do Urzędu Zamówień Publicznych ma się zwrócić m.st. Warszawa, a do czasu otrzymania decyzji dyrektor Szpitala Praskiego otrzymał polecenie zawiadomienia inwestora zastępczego i wykonawcy o wstrzymaniu prac na placu budowy pawilonu A2, co też 18 stycznia uczynił. Pozytywna decyzja prezesa UZP daje szansę na wybrnięcie z tych kłopotów. O negatywnej - jako przewodniczący rady społecznej tej placówki - nawet nie chcę myśleć. Tak czy inaczej to nie koniec problemów szpitala, bowiem po raz kolejny wpada on w pułapkę zadłużeniową. W tym roku rozpoczyna się spłacanie odsetek od zaciągniętych w latach 2005 i 2006 kredytów. Pierwszą styczniową ratę w wysokości 240 tysięcy złotych szpital uregulował, prawdopodobnie kosztem innych zobowiązań. Z informacji, które otrzymuje rada społeczna wynika, iż szpitala po prostu nie stać na płacenie swoich zadłużeń (ok. 39 milionów złotych) i prawdopodobnie szybko staną się one zobowiązaniami m.st. Warszawy jako gwaranta pobranych kredytów. Istnieją, oczywiście, i zostały zaprezentowane radzie społecznej możliwości konwersji zadłużenia na okres 35 lat i spłaszczenia tym samym rat kredytowych do poziomu, który może udźwignąć placówka, realizując dobre kontrakty z NFZ. Jednakże w ocenie rady sam szpital nie może być tu podmiotem samodzielnie podejmującym taką decyzję i brać na siebie ryzyko spłat opierając się na kredycie hipotecznym, a nie zabezpieczeniach organu założycielskiego, czyli miasta. Gdyby tego wszystkiego było jeszcze mało, od grudnia w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala są pielęgniarki, które - jak wiele sióstr w kraju - domagają się podwyżek płac. Każda ze stron ma swoje racje: 1600 złotych brutto dla wykwalifikowanej pielęgniarki to grubo poniżej średniej krajowej. Oczekiwanie na 1200- złotową podwyżkę z kolei znacznie przekracza możliwości dyrektora szpitala, który oferuje 200 złotych i dalszy wzrost wynagrodzeń w perspektywie kilku miesięcy. Początek ubiegłego tygodnia przyniósł eskalację protestu i odejście pielęgniarek od łóżek pacjentów. Tak naprawdę jest to droga donikąd. Kluczem w tym przypadku jest odpowiedni kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia i realizowanie go, z czym szpital na niektórych oddziałach ma także problemy. Błędne koło - niski kontrakt, niskie zarobki, trudności w realizowaniu wysoko wycenionych procedur z powodu niskich zarobków, a tym samym nierealizowanie kontraktu, co uniemożliwia podwyżki. Cdn.
Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ SLD-Lewica i Demokraci |