Lewa strona medalu
Po dwóch latach W drugiej lidze znalazła się Hanna Gronkiewicz - Waltz w opublikowanym kilka dni temu rankingu prezydentów miast. Po dwóch latach kadencji dobrze ocenia ją 40 procent Warszawiaków, źle - 18. Gdyby wybory odbywały się dziś zagłosowałoby na nią 26 procent mieszkańców, choć pytanie postawione przez ankieterów nie było precyzyjne, gdyż nie wymieniało nazwisk kandydatów PiS, czy SLD. Póki co nie ulega jednak wątpliwości, że szanse na reelekcję ma duże - o ile oczywiście nie zapragnie iść drogą swojego poprzednika i powalczyć o fotel prezydenta kraju. Ale do wyborów jest jeszcze dwa lata i coś mi mówi, że pojawi się kandydat z którym Hannie Gronkiewicz - Waltz będzie się zmierzyć jeszcze trudniej niż z Kazimierzem Marcinkiewiczem. Tym bardziej, że czas biegnie szybko i już wiadomo, że z wyborczych obietnic nie wszystko uda się spełnić. Oczywiście, trudno winić o to tylko panią prezydent, aczkolwiek gdyby pozbyła się części niekompetentnych urzędników pozostałych po Lechu Kaczyńskim, to sądzę, że udałoby się jej znacznie więcej. Tym bardziej, że panią prezydent czekają teraz trudne lata. W przyszłym roku wchodzą w życie podwyżki czynszów lokali komunalnych, które ratusz przeforsował głosami PO, mimo sprzeciwu wspierającej Hannę Gronkiewicz - Waltz Lewicy. Choć niektóre media chwalą ją za podjęcie tej trudnej decyzji, jednak to Warszawiacy dokonają jej oceny i uważam, że nie będzie ona łaskawa - zwłaszcza gdy przyjdzie im płacić za mieszkanie nawet o 300% więcej. W połączeniu ze wzrostem innych cen i opłat, może się to okazać zabójcze dla finansów wielu rodzin, a tym samym dla poparcia dla pani prezydent, która przecież obiecywała, że będzie się żyło lepiej - i to wszystkim. Kolejnym zagrożeniem jest szykowana przez ratusz reforma służby zdrowia, zakładająca powstanie jednej miejskiej spółki skupiającej wszystkie przychodnie i szpitale. Do jednego worka mają trafić placówki, które sobie radzą i te, które stoją na krawędzi bankructwa, jak chociażby Szpital Praski. Nie wyobrażam sobie, jak można skutecznie zarządzać takim molochem, ale nie to jest najgorsze. Otóż utworzenie takiej spółki otwiera drogę do prywatyzacji służby zdrowia w Warszawie, a temu zdecydowane "nie" mówi warszawski Sojusz Lewicy Demokratycznej i jego radni, zrzeszeni w Radzie Miasta w klubie radnych Lewica. Przygotowywany w wielkim trudzie projekt może więc trafić z hukiem do kosza i stać się symbolem nieudolności ratusza. No, chyba że odpowiadający za to wiceprezydent Kochaniak znajdzie inny sposób uzdrowienia warszawskiej służby zdrowia - taki, który zyska akceptację Lewicy i jego wprowadzenie w życie przyniesie widoczne dla mieszkańców efekty. A wtedy - obok rozpoczęcia budowy drugiej linii metra i Mostu Północnego (co mam nadzieję, że się wreszcie zacznie) - może to być ogromny sukces pani prezydent, którego jej serdecznie życzę. |