Chłodnym okiem
Felieton miejscami mało optymistyczny Ucichł już odgłos świątecznych petard, wypaliły się fajerwerki. Mamy nowy 2009 rok. Jednym z wielu życzeń, które sobie składaliśmy w noc Sylwestrową było, oby 2009 nie był gorszy niż rok mijający. Jaki zaś był 2008? Nie był to zapewne rok łatwy dla wszystkich, którzy oczekiwali, że zmiana ekipy rządzącej w Polsce z PiS na PO spowoduje, iż kraj ten natychmiast będzie mlekiem i miodem płynący. Wręcz przeciwnie, w oczy wielu polskich rodzin zajrzał strach od dawna nie widziany. Czy poradzimy sobie ze spłatą tak masowo zaciąganych i tak łatwo przez banki udzielanych w latach poprzednich kredytów, czy ktoś z najbliższych po raz kolejny nie zostanie zwolniony z pracy? Do zazwyczaj na koniec każdego roku opisywanych w mediach zjawisk kryzysowych zarówno w przyrodzie (mróz, zawieje i zamiecie) i w sferze społecznej (coroczne kontraktowanie usług zdrowotnych) w tym roku doszedł kolejny kryzys - gazowy. Słowo "dywersyfikacja" odmieniane jest przez dziennikarzy i polityków przez wszystkie przypadki. Rosja i Ukraina są na czołówkach gazet w całej zaśnieżonej Europie. Wiele krajów przestawia gospodarkę na stan kryzysowy, u nas na razie na szczęście spokój. Jest chyba jakiś limit wydarzeń pechowych, a ten z nadwyżką wykorzystaliśmy w roku ubiegłym. Był też rok 2008 w wielu wydarzeniach przełomowy na arenie międzynarodowej, jak choćby wybór czarnoskórego prezydenta w USA. Na tejże arenie międzynarodowej prestiż Polski cierpiał poprzez ciągłe utarczki na linii premier - prezydent i niepodpisanie przez tego ostatniego Traktatu z Lizbony. Z mojego punktu widzenia ważne było w 2008 wycofanie polskiej misji z Iraku. W Warszawie także działo się różnie, nadal w stolicy nie możemy doczekać się nowych mostów, ugrzęzła sprawa metra, zdrożały i drożeją media, a także czynsze. Politycy PO, którzy szumnie zapowiadali, iż EURO 2012 przeobrazi Warszawę, powoli spuszczają z tonu. Jedno po drugim, ku mojemu ubolewaniu, wypadają kolejne zadania rządowe, które miały przy EURO być realizowane. Samo miasto sobie z pewnością nie poradzi. Inwestycje infrastrukturalne (metro, trasy komunikacyjne) są niezwykle drogie, a ich przebieg w terenie zurbanizowanym wzbudza zawsze wiele kontrowersji, co ostatnio mocno udowadniają nam jako radnym mieszkańcy Szmulowizny. W ich uwagach jest wiele racji, ale wiele niedomówień mogłyby wyjaśnić służby miejskie, które muszą się ukierunkować i przestawić na większy dialog ze społecznościami lokalnymi. W tym samym 2008 także na Pradze działy się rzeczy pozytywne. Ukończono wreszcie po latach remont ulic Stolarskiej i Kamiennej, nową nawierzchnię i wizerunek otrzymała bezimienna uliczka pomiędzy Brechta a Szanajcy, po latach zmagań uruchomiono wreszcie w pełni nowy pawilon przy Szkole Podstawowej przy Jagiellońskiej 7. Trwa rozbudowa Szpitala Praskiego, na halę sportową przy Kowieńskiej 12/20 po ponad roku przerwy wrócili wykonawcy. Kończy się na Pradze sprzątanie po PiS-ie, co okazało się trudniejsze niż się spodziewałem. Na zakończenie życzę Państwu, abyśmy w tym roku, a także latach następnych ZDROWI BYLI.
Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ Sojusz Lewicy Demokratycznej |