Lewa strona medalu
Kupić, zburzyć, zapomnieć Tak w trzech słowach można określić stosunek, jaki deweloperzy choć na szczęście nie wszyscy - mają do warszawskich zabytków. Ostatni przykład to wydarzenia sprzed kilku dni, kiedy z premedytacją zburzono koparkami XIX-wieczną parowozownię mieszczącą się na Pradze przy ulicy Wileńskiej. Pomijam już ignorancję, głupotę i chciwość inwestora, aczkolwiek po tym, co zrobił, w Warszawie nie powinno mu się już pozwolić budować nic. Najbardziej zirytowała mnie jednak opieszałość urzędników zajmujących się ochroną zabytków, którzy przeciągając procedury przyczynili się do tragicznego końca parowozowni. Zarówno miejska, jak i wojewódzka konserwator zabytków, choć obecne na miejscu zdarzenia, okazały się kompletnie nieskuteczne i nie potrafiły powstrzymać inwestora. Nie tylko skompromitowały swój urząd, ale pokazały, że niszczyciele zabytków są właściwie bezkarni. To już kolejny taki niepokojący sygnał w ostatnich tygodniach. Niedawno Gazeta Wyborcza ujawniła plany Ministra Skarbu, chcącego sprywatyzować spółkę zarządzającą byłą siedzibą KC PZPR, a następnie Giełdy Papierów Wartościowych. Za chwilę może się więc okazać, że prywatny inwestor, nie bacząc na historię, postawi w tym miejscu kolejny apartamentowiec. Aby to uniemożliwić, w zeszłym tygodniu złożyłem do wojewódzkiej konserwator wniosek o wpisanie Domu Partii do rejestru zabytków. Czy chcemy, czy nie, jest to element naszej historii, świadectwo epoki, która trwała w Polsce kilkadziesiąt lat. Poza tym jest architektoniczną perełką modernizmu, zaprojektowaną przez świetnych architektów. Od projektu do wykonania wszystko jest w nim dziełem myśli i rąk polskich. Jedynym elementem obcym są schody otaczające budynek z trzech stron wykonane z granitu, pochodzącego z rozebranego mauzoleum Hindenburga wybudowanego przez Niemców na polach Grunwaldu. Nie można też zapomnieć o tym, że 10% akcji spółki zarządzającej gmachem znajduje się w posiadaniu Fundacji Uniwersytetu Warszawskiego i dochody z tego tytułu przeznaczane są na rozbudowę Uniwersytetu. Plany ministra Aleksandra Grada mogą sprawić, że tych środków zabraknie. Pomysł wpisu do rejestru zabytków budynku KC PZPR zyskał poparcie m.in. dziennikarzy, architektów i historyków. 12 lat temu bezskutecznie próbowała tego dokonać Anna Rostkowska z biura wojewódzkiego konserwatora zabytków, jednak wówczas straciła za to pracę. Wierzę, że tym razem się uda i co najważniejsze, że pani konserwator zdąży tego dokonać zanim wjadą tam buldożery. Sebastian Wierzbicki radny Rady Warszawy Klub Radnych LEWICA (SLD) www.sebastianwierzbicki.pl |