Prosto z mostu
Zburzyć Pałac i inne pomysły Myślałem, że cechą naszych polityków jest mówienie, co im ślina na język przyniesie - ostatnim tego przykładem była wypowiedź ministra Radka Sikorskiego, postulującego zburzenie Pałacu Kultury w Warszawie - ale z błędu wyciągnął mnie sam minister. W niedawnym wywiadzie dla "Polski" Sikorski ujawnił, że w sprawie Pałacu po prostu "popuścił cugli". Znaczy, nasz minister ma wiele kozackich pomysłów na ulepszenie świata, ale chwilowo ujawnia tylko te, które nie leżą w zakresie jego kompetencji. W tymże wywiadzie pan minister, wspólna gwiazda rządów Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska, błysnął niestety również na swoim boisku (tak się to chyba w tej kadencji nazywa?). Zapytany o konieczność przyspieszenia wyborów do Sejmu, by nie wypadły one podczas przewodzenia przez Polskę Radzie Unii Europejskiej w drugim półroczu 2011 r., odpowiedział beztrosko, iż kadencja rządu Donalda Tuska upływa w grudniu 2011 r., a więc trwa do końca okresu prezydencji - wcześniejsze wybory nie są zatem konieczne. Dziennikarze, zafascynowani elokwencją Sikorskiego, w ogóle tego nie skomentowali. Cóż, od kilku lat w wywiadach ważne jest tylko wydobycie z rozmówcy skandalizującego zdania, najlepiej dosalającego politycznym konkurentom. Gdy dziennikarz zada czasem pytanie merytoryczne, zapewne przygotowane przez researcherów, nie jest w stanie ocenić wartości odpowiedzi, przyjmując za prawdę objawioną dowolną bzdurę wypowiedzianą przez polityka wystarczająco pewnym głosem. Wracając do Sikorskiego. Faktycznie, przy maksymalnym rozciągnięciu terminów konstytucyjnych nowy rząd po wyborach może być powołany w dniu 19 grudnia 2011 r. W razie nieuzyskania poparcia większości sejmowej - prawdziwego bądź udawanego w porozumieniu większości posłów z prezydentem - możliwe jest odwleczenie powołania nowego rządu aż do stycznia. Taka kombinacja nie jest jednak oczywista i dbałość o interes państwa nie powinna pozwolić na taki ryzykowny plan. A jeżeli nawet uda się odciągnąć w czasie wymianę rządu, to bez skrócenia kadencji Sejmu kampania wyborcza i tak wypadnie dokładnie w samym środku prezydencji. O tym zaś, do jakich skutków prowadzi pomieszanie kampanii do parlamentu narodowego z polityką unijną, mniej znaną krajowej opinii publicznej, świadczy niedawny przypadek skandalicznych ataków na Michała Kamińskiego w Wielkiej Brytanii. Bezpodstawne oskarżenia wobec niego zostały instrumentalnie użyte przez laburzystów w walce z torysami. Działo się to w kraju chlubiącym się modelową wielowiekową demokracją. W Polsce mecz PO-PiS osiągnąłby wtedy niewyobrażalny szczyt populizmu. Ale może o to chodzi? Od ministra spraw zagranicznych oczekiwałbym wszelako pewnego dystansu do partyjnych gierek... |