Prosto z mostu
Antymanifest Widmo krąży po Europie - widmo walki z globalnym ociepleniem. Upewniłem się o tym ostatnio, po przeczytaniu dwóch tekstów. W "Dzienniku" niegdysiejszy guru liberałów John Gray opublikował esej "O zmianach klimatu", w którym toczącą się w periodykach naukowych zażartą dyskusję o wpływie aktywności człowieka na zmiany klimatu skwitował jednym zdaniem: "Nie licząc niepoważnego marginesu, który kwestionuje konsensus naukowy, ludzie przyjęli do wiadomości, że światowy klimat ulega przeobrażeniom oraz że przeobrażenia te wywołała działalność człowieka." Tak o jednym z najciekawszych i najważniejszych problemów współczesnych nauk przyrodniczych wypowiadają się laicy, z naukami ścisłymi nie mający wiele wspólnego. Utrwalają przekonanie, że na zmiany klimatyczne, których jesteśmy niewątpliwie świadkami, człowiek wywiera istotny wpływ - co wcale nie jest oczywiste i stanowi właśnie przedmiot dyskusji naukowców. Dalej jest już prosto: nie ma sensu wysłuchiwać trudnych naukowych argumentów, skoro znany profesor powiedział, iż to niepoważny margines. Zamiast opinii ekspertów pojawiają się prawdy wiary, wzmacniane przez zinfantylizowanych polityków pozostających chyba pod wrażeniem filmów katastroficznych typu "2012". Drugi tekst to wywiad z fińską feministką o nazwisku Sorainen. Działaczka apeluje żarliwie na łamach "Gazety Wyborczej": "Dlaczego kobieta ma uważać za oczywiste, że musi mieć dziecko? Zamiast tego może poświęcić się na przykład walce z ocieplaniem klimatu!" To nie jest zabawne. Wiemy z historii, że absurd staje się niebezpieczny, gdy mimo oczywistej śmieszności coraz większa grupa osób zaczyna o nim mówić ze śmiertelną powagą. Wiemy też, że jako ludzie umiemy się przystosować do niemal każdej zmiany klimatu, natomiast marnie wytrzymujemy długotrwałe oddziaływanie agresywnej inżynierii społecznej... Na razie nie dzieje się nic złego, ot, podczas konferencji klimatycznej w Kopenhadze wydano zakaz stawiania w miejscach publicznych choinek bożonarodzeniowych. Nietrudno jednak ulec wrażeniu, że w ten sposób na chwilę nowa religia symbolicznie wyparła starą. Życzę Państwu, aby tak nie było. Abyśmy do końca naszych dni świętowali - chrześcijanie wierząc, a pozostali ciesząc się radością chrześcijan - rocznicę Bożego Narodzenia, wypadającą nie z początkiem jesiennego sezonu handlowego w hipermarketach lecz, jak ustalił tysiąc osiemset lat temu święty Hipolit, w ósmym dniu przed kalendami styczniowymi. Abyśmy umieli cieszyć się tym, co łączy nas z pokoleniami, dzięki którym jesteśmy. |