Lewa strona medalu
Nasza zima zła Ponad 60 milionów złotych kosztowała do tej pory Warszawę walka ze skutkami zimy. Dla porównania, na upowszechnianie kultury i tradycji miasto wyda w 2010 roku 45 mln. Szokujące są nie tylko same liczby, ale fakt, za co tak naprawdę płacimy, bo póki co walkę z zimą miasto przegrywa. Po kilku dniach od ostatnich opadów doczekaliśmy się wprawdzie czarnych ulic, ale na chodnikach, poboczach i miejscach parkingowych w większości przypadków nadal zalega gruba warstwa śniegu. Kto za to odpowiada? W Warszawie każda ulica, chodnik i plac mają swojego właściciela, którego obowiązkiem jest m.in. dbanie o ich czystość. I tak Zarząd Oczyszczania Miasta odpowiada przede wszystkim za oczyszczanie dróg, którymi kursują autobusy komunikacji miejskiej (ok. 1/3 stołecznych dróg), mosty, kładki, przejścia na skrzyżowaniach głównych ulic oraz miejsca parkingowe w Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego SPPN. Za czystość na przystankach komunikacji miejskiej odpowiada Zarząd Transportu Miejskiego. Urzędy 18 dzielnic mają w obowiązku ośnieżanie pozostałych dróg miejskich i chodników nieprzylegających do posesji wzdłuż tych dróg. Z kolei zarządcy i administracje osiedli odpowiadają za drogi wewnętrzne i uliczki na terenie osiedli oraz chodniki przyległe do nieruchomości, wzdłuż budynków, posesji i na terenie osiedli mieszkaniowych. Oczywiście, żadna z tych instytucji nie czyni tego własnymi siłami, tylko poprzez wyspecjalizowane, zazwyczaj prywatne firmy, które zdobywają kontrakty w wyniku przetargów. Aby je wygrać prześcigają się one w schodzeniu z cen, bo konkurencja jest ogromna. Wydawać by się mogło, że dla warszawiaków to dobra nowina, zwłaszcza, że pieniądze na to idą z naszych podatków. Nic bardziej mylnego. Prawda jest taka, że za niską cenę dostajemy fatalną usługę lub nawet... nie dostajemy jej wcale. Bo chyba nikt nie uwierzy, że można sprzątać dobrze oferując 1 grosz za metr powierzchni, jak miało to miejsce niedawno w jednym z przetargów. Ostatnie dni są tego najlepszym przykładem. Śnieg, który zaczął padać 8 stycznia, zalega wszędzie, mimo że miasto na jego usunięcie wydało już majątek. Tymczasem według przyjętych w Warszawie norm, firmy pracujące na zlecenie ZOM na doprowadzenie dróg do standardu "czarnej jezdni" mają do 4 godzin po ustaniu intensywnych i długotrwałych opadów śniegu. Za każde opóźnienie miasto ma prawo obniżyć im wynagrodzenie - nawet o 100%! - i dodatkowo pobierać kary umowne. Patrząc więc na to co się dzieje za naszymi oknami, wydawać by się mogło, że na takiej walce z zimą Warszawa powinna wręcz zarobić! Niestety, tak byłoby wszędzie, tylko nie u nas. Tutaj urzędnicy płacą firmom, nie patrząc za co, my brniemy po kolana w śniegu i płacimy za miejsca parkingowe, które sami odśnieżamy. A do wiosny daleko... |