Prosto z mostu

Urzędnicy


Urzędnik zawsze znajdzie uzasadnienie dla swojego istnienia. Uniemożliwia to reformę rozmaitych instytucji znacznie skuteczniej, niż przepisy prawa pracy. Sprawny urzędnik zawsze będzie potrafił wykazać, iż jego praca, acz publicznie mało znana, jest dla prawidłowego działania urzędu niezbędna. Jego przełożony, częstokroć przychodzący z zewnątrz polityk mający ochotę na reformę urzędu, lecz nie znający zakamarków jego funkcjonowania, wobec przedstawionego mu stosu pism, okólników i segregatorów, jest bezradny i z reformy rezygnuje.

Gdy segregatory nie wystarczają, urzędnik pracę sobie wynajduje. Albowiem nie jest prawdą, że urzędnik nie lubi pracować. Lubi, natomiast nie jest zadowolony, gdy efekt jego pracy podlega ocenie, w szczególności jako produkt mający jakiekolwiek zastosowanie praktyczne. Dlatego, wymyślając dla siebie zajęcie, urzędnik zaczyna od sprawozdań. Projektuje nowe formularze (w epoce komputerów nazywa się je "formatkami"), do których wypełniania zmusza podwładnych bądź interesantów - czyli, w jego rozumieniu, także swoich podwładnych - po czym danymi z formularzy zapełnia sprawozdania, do których nikt nigdy nie zajrzy.

Czasami sprawozdania nie wystarczają. Wtedy trzeba wymyślać nowe sposoby załatwiania spraw. Najbezpieczniej tak, by w realnym świecie nic się nie zmieniło, lecz - by przybyło papierów, dokumentów, segregatorów, dzięki którym pracy urzędnika zostanie przywrócony właściwy wymiar i sens.

Takim sposobem urzędnicy uregulowali ruch okazjonalnych samochodów na Trakcie Królewskim w Warszawie. Do końca 2009 r. znaki zakazu postoju i zatrzymywania się pod kościołami na Trakcie opatrzone były białą tabliczką "Nie dotyczy nowożeńców i konduktów pogrzebowych". Chociaż w kościołach na Krakowskim Przedmieściu i Starym Mieście biorą ślub nie tylko mieszkańcy przyporządkowanych im parafii, ale i całej Warszawy, samochody z młodymi parami i karawany łatwo było odróżnić od innych pojazdów, egzekwowanie tego przepisu nie stanowiło więc problemu. Problem mieli tylko urzędnicy, gdyż nie rosły im sterty papierów.

Znaleziono rozwiązanie. Od 1 stycznia 2010 r. białe tabliczki zostały usunięte, a nowożeńcy i zakłady pogrzebowe muszą występować o jednorazową przepustkę. Przepustki są udzielane każdemu bez kolejki (chciałem napisać: bez zbędnej zwłoki, ale źle by to tu zabrzmiało), czyli w realnym świecie nic się nie zmieniło. Przybyło tylko segregatorów, w które urzędnik wpina sobie podania o przepustki, kopie przepustek i inne bezcenne dokumenty.

No i - taki drobiazg - obywatele muszą pofatygować się w godzinach pracy urzędu po odbiór swojej przepustki. Ale co to komu szkodzi?

Maciej Białecki
Stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy"

www.bialecki.net.pl
4978