Chłodnym okiem

Inwestować na Pradze

Za oknami biało, słupek rtęci pod kreską. Zima nadal trzyma w swoich objęciach. Aura sprzyja melancholii. By wyrwać się z niezbyt budującego nastroju, postanowiłem oddać się pracy twórczej - zebrać i przedstawić Państwu proces powstawania kilku inwestycji, które rzutują i będą rzutowały na wygląd naszej dzielnicy za lat kilka lub kilkanaście.

Na początku trzeba stwierdzić z całą otwartością, na Pradze nie ma do chwili obecnej uchwalonego żadnego planu zagospodarowania przestrzennego, który precyzyjnie określałby, co, gdzie i jak może być budowane. Prace nad planami trwają co najmniej od 15 lat. Swego czasu najbardziej zaawansowany był miejscowy plan Portu Praskiego, lecz dojście do władzy prezydenta Lecha Kaczyńskiego i uchwalenie za jego czasów studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Warszawy spowodowały, iż opracowanie to wylądowało w koszu. Dziś najbliższy uchwalenia jest plan obszarów Dworca Wschodniego, obejmujący część Pragi Północ i Południe ze względu na przygotowania do EURO 2012. Brak miejscowych planów nie powoduje jednak, że na danym terenie nie dzieje się nic w sensie inwestycyjnym. Inwestycje jednak są trudniejsze w "rozkręceniu" i zdane na interpretacje urzędników wydających tzw. decyzje o warunkach zabudowy, czyli decyzję regulującą np. wysokość budynku, jego kształt, kolorystykę itp. potocznie zwane "wuzetkami". Decyzje nie zastępują ustaleń miejscowego planu, są jednak instrumentem planowania przestrzennego tam, gdzie miejscowych planów nie ma. W odróżnieniu od planów, nie są wykładane do powszechnej wiadomości i konsultowane, lecz jako decyzje administracyjne mogą być wydane na drodze administracyjnej. Trudne to i skomplikowane. Tak niestety wygląda proces inwestycyjny od kuchni. Trochę celowo odbiegłem od głównego tematu, aby pokazać, iż procesy przemian nie są takie proste i łatwe w realizacji. Wymagają nie tylko nakładów finansowych publicznych lub prywatnych, lecz także szeregu uzgodnień (konserwator zabytków, służby miejskie, prywatni właściciele działek), których dokonuje zarówno inwestor publiczny, jak i prywatny, a efektem tych zabiegów jest otrzymanie pozwolenia na budowę, którego integralną częścią jest projekt budowlany. Dopiero wtedy inwestycja może wejść w fazę wykonawczą.

Jeżdżąc po Pradze widzę - podobnie jak Państwo - przymiarki wielu inwestorów do kolejnych inwestycji zmieniających wygląd dzielnicy. Jedne z nich są bardziej udane, inne mniej. Do bardziej ciekawych projektów osobiście zaliczyłbym projekt zabudowy w dawnej fabryce Koneser, gdzie mają powstać soft lofty, mieszkaniówka, biura i centrum handlowe. Porażką inwestycyjną była natomiast próba rozbiórki starej parowozowni pomiędzy Wileńską a Radzymińską. Jeden i drugi obszar znajduje się pod opieką Stołecznego Konserwatora Zabytków. W przypadku Konesera wszelkie plany rozbiórki były z konserwatorem konsultowane i uzgadniane, w przypadku parowozowni inwestor poszedł na skróty - efekt - wstrzymane wyburzenia, prokurator - przyszłość inwestycji niepewna. Często, podobnie jak Państwo, przejeżdżając ulicą Szwedzką zastanawiam się, dlaczego zamarła inwestycja hiszpańskiej spółki Restaura, specjalizującej się w rewitalizacji poprzemysłowych zabytków, która miała bardzo ciekawe plany zagospodarowania całych 4 hektarów po byłej Pollenie Urodzie. Więcej szczęścia mają tereny po byłym FSO. Inwestuje tu nie tylko branża motoryzacyjna, lecz powstają także markety budowlane. Może niezbyt urodziwe architektonicznie, lecz dające pracę. Znaczącym inwestorem jest też m.st. Warszawa. Cdn.


Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
5829