Rada wielu
Wielka woda Kiedy będą Państwo czytać ten felieton, poziom Wisły w Warszawie prawdopodobnie będzie już utrzymywał się w normie. Jednak piszę te słowa w sobotę, która jest trudnym dniem dla stolicy. Wczorajszy wieczór i część nocy spędziliśmy wraz z kilkoma kolegami z samorządu i Pawłem Poncyliuszem w zagrożonych miejscach. Byliśmy m.in. przy warszawskim ZOO i na ul. Ogórkowej w Wawrze. Widzieliśmy poświęcenie wielu osób, organizację mieszkańców, ciężką pracę Straży Pożarnej, Policji i innych służb. Mimo że pod specjalnym numerem telefonu poinformowano nas, że miasto "nie potrzebuje wolontariuszy", postanowiliśmy sami sprawdzić sytuację w momencie przejścia fali kulminacyjnej. Teraz trwa walka z czasem. Wszystko wskazuje, iż woda opadnie, a wały wytrzymają, chociaż władze miasta postanowiły zamknąć w poniedziałek szkoły zagrożone zalaniem. Po ustąpieniu fali powodziowej przyjdzie jednak czas na wyjaśnienie kilku kwestii: 1) Dlaczego minister Bieńkowska (PO) z rządu Tuska, 1 lutego 2008 r. wykreśliła z planów przygotowanych przez rząd Jarosława Kaczyńskiego projekt zwiększenie retencji Wisły w rejonie Warszawy? 2) Dlaczego stołeczny Ratusz przez dwa dni ignorował prośby mieszkańców ul. Ogórkowej? Dlaczego strażacy przyjechali dopiero, kiedy ludzie sami stworzyli chroniące ich domy wały z worków z piaskiem? 3) Dlaczego nie przygotowano mieszkańców do ewentualnej ewakuacji? Dlaczego Ratusz nie uspokajał warszawiaków, tylko pozwalał stacji TVN Warszawa na próby podgrzewania nastroju histerii? |