Prosto z mostu
Prezydenci i obywatele Przy okazji Ogólnopolskiego Kongresu Regionów, który odbył się w ubiegłym tygodniu w Świdnicy, tygodnik "Newsweek Polska" wybrał 15 najlepszych prezydentów miast, spośród 106 pełniących tę funkcję. Ranking wygrał prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, drugie miejsce zajął Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, a trzecie Piotr Przytocki, prezydent Krosna. Ranking został oparty o analizy budżetów miast, stan miejskich inwestycji i infrastruktury, a także o opinie mieszkańców, organizacji pozarządowych i ekspertów. Co łączy najlepszych samorządowców? Wszyscy trzej zostali w 2006 r. wybrani prezydentami miast nie dzięki partiom politycznym, lecz jako reprezentanci komitetów obywatelskich: Komitetu Wyborczego Wyborców Rafała Dutkiewicza, komitetu "Rozwój Rzeszowa" oraz komitetu "Samorządne Krosno 2006". Podobnie zresztą było w całej piętnastce. Znalazło się w niej tylko sześciu przedstawicieli partii politycznych: czterech z Platformy Obywatelskiej i dwóch z koalicji "Lewica i Demokraci". Dziesięciu z tej piętnastu wygrało wybory już w pierwszej turze, uzyskując wynik nierzadko powyżej 70 procent. Tak wysokie poparcie prezydenci miast, podobnie jak burmistrzowie i wójtowie mniejszych gmin, zawdzięczali nie tyle efektownej kampanii wyborczej, co wysokiej ocenie swojej działalności w poprzedniej kadencji. Były miasta, gdzie urzędujący prezydenci przepadali z kretesem w wyborach, ale w większości przypadków dostawali nawet więcej głosów, niż cztery lata wcześniej. To pokazuje, gdzie dziś toczy się prawdziwa polityka, mająca wpływ na życie obywateli: z dala od partii politycznych. Jest budujące, że obywatele są w stanie podczas głosowania na prezydenta miasta oderwać się od swych preferencji partyjnych i poprzeć najlepszego menedżera samorządowego. Wszędzie, poza Warszawą. Ranking "Newsweek Polska" niestety pokazuje bowiem jeszcze jedną rzecz. Autorzy rankingu na początku zastrzegli się, że nie brali w nim pod uwagę prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, gdyż - jak twierdzą - powinna być ona oceniana wyłącznie w porównaniu z włodarzami innych stolic Europy. To prosty wybieg, by się nie narazić wiceprzewodniczącej partii rządzącej dziś Polską. Wszak każde miejsce poza pierwszym byłoby dla niej dyshonorem, a liczby, na podstawie których układa się ranking, są bezwzględne. Tak właśnie działa mechanizm tolerancji dla gnicia stołecznego samorządu, oddanego w zarząd działaczom partyjnym, kiedyś z PiS, dziś z PO. |