Czekają nas lata wielkich inwestycji
Do naszej relacji z 31. sesji rady dzielnicy Białołęka wkradło się kilka nieścisłości. O wyjaśnienie wątpliwości poprosiliśmy Jacka Kaznowskiego, burmistrza Białołęki. Będziemy również rozmawiać o planowanych w dzielnicy inwestycjach. Projekt budżetu dzielnicy na 2009 rok nie jest budżetem niezadowolenia ... Powiedzmy sobie, że z pewnością Białołęka jest taką dzielnicą, w której każda ilość pieniędzy może być wchłonięta i rozdysponowana zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców. Musimy wszakże mieć wzgląd na to, że stołecznych dzielnic jest osiemnaście i dostępne środki muszą być podzielone sprawiedliwie. Nie jest tajemnicą, że w naszej dzielnicy występuje wiele niedostatków, a każda nowa inwestycja jest ze wszech miar potrzebna. Mieszkańcy wciąż występują z wnioskami o budowę ulic, których brakuje, o budowę infrastruktury technicznej, kanalizacji i wodociągów. Brakuje dróg tranzytowych, spójnego systemu komunikacyjnego. Problem narasta, bowiem powstają nowe osiedla mieszkaniowe, przybywa od 5 do 8 tys. mieszkańców rocznie, co na barki władzy kładzie wielką odpowiedzialność za stworzenie m.in. odpowiedniej ilości miejsc w żłobkach, przedszkolach i szkołach. Z tych powodów budżet, o którym mówimy, a który jest na poziomie budżetu z ubiegłego roku, jest dla nas w pewien sposób niezadowalający. Z prostego powodu - dla nas najważniejszą w tej chwili sprawą są inwestycje, my musimy wszystko budować od podstaw. W Białołęce nie ma substancji komunalnej, w której można byłoby wynająć przestrzenie pod placówki użyteczności publicznej. Wynajmujemy więc pomieszczenia od spółdzielni mieszkaniowych i przeznaczamy je np. dla przedszkoli. Nie mamy gdzie umieścić filii urzędu. Jest taka konieczność, bowiem dzielnica jest jedną z większych w Warszawie i w sytuacji niedoskonałego systemu komunikacyjnego problemem jest przejechanie trzydziestu kilometrów, po kiepskich drogach, by załatwić w urzędzie jakąś drobną sprawę. Zarząd myśli intensywnie nad kwestią nasycenia, zwłaszcza południowo - wschodniej części Białołęki, w infrastrukturę, której tam nie ma. I to właśnie tam miałaby powstać filia urzędu dzielnicy? Tak. Mamy również inne plany. Rozmawiamy z deweloperami i są już konkretne rezultaty. W najbliższym czasie zacznie się budowa przychodni zdrowia i szpitala, będzie budowany dom kultury. Mam upoważnienie pani prezydent Warszawy do podpisania konkretnych umów z deweloperami, którzy będą budować różne placówki przy okazji inwestycji komercyjnych i przekażą dzielnicy w dzierżawę budynki m.in. pod dom kultury. W ten sposób zaoszczędzimy na wydatkach inwestycyjnych. Chcemy też, by budowane przez inwestorów osiedla były wyposażane w filie przedszkoli, place zabaw dla dzieci, małe parki, pawilony usługowe. A naszym głównym zadaniem jest w tej chwili skoncentrowanie się na budowie placówek oświatowych i modernizacji starych placówek, które nie są wyposażone w zadowalającym stopniu. Na to potrzebne są ogromne środki - 25 - 30 mln zł na budowę jednej szkoły, a tymczasem budżety dzielnic kurczą się, choćby ze wzglądu na nowe procedury podatkowe. Miasto musi zapłacić - na rzecz mniejszych gmin - 240 mln zł więcej do budżetu państwa, z tytułu tzw. podatku janosikowego. Jak wygląda sprawa kanalizacji i wodociągów? Braki są wciąż ogromne. O ich skali niech świadczy fakt, iż jako jedyna warszawska dzielnica podpisaliśmy z MPWiK umowę, która do końca naszej kadencji obliguje przedsiębiorstwo do wydatkowania 130 mln zł na te cele. Problemów jest wiele - brak miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, drogi publiczne o nieodpowiednich parametrach. Bywa i tak, że jeden mieszkaniec, właściciel terenu, na którym ma przebiegać inwestycja, blokuje ją. Musimy więc tak planować przebiegi magistrali, by znajdowały się one wyłącznie w drogach publicznych. Na etapie planowania muszą się pojawić linie rozgraniczające dróg, przewidujące umieszczenie tam infrastruktury towarzyszącej. Rozmawiamy również ze spółkami i firmami, dostawcami energii cieplnej, by na tereny południowo - wschodniej Białołęki to one dostarczały ciepło komunalne. To wynik naszych obaw, że duża ilość miejscowych kotłowni, w związku z dynamicznym rozwojem budownictwa mieszkaniowego, może zaszkodzić środowisku naturalnemu. Drogi i komunikacja to kolejny problem dzielnicy ... W godzinach szczytu zakorkowana jest praktycznie cała dzielnica. Bywa i tak, że pracujący w Śródmieściu na pokonanie trasy tracą dwie godziny - w obie strony to już cztery. Z naszych dróg korzystają przecież również mieszkańcy miejscowości podwarszawskich. Nie ma systemu dróg tranzytowych i dojazdowych, nie ma przeprawy mostowej. Od początku tej kadencji domagamy się od miasta kategorycznie umieszczenia w budżecie wszystkich inwestycji, nawet tych, które przewidywano za 25 - 30 lat. Obciążenie i przepustowość wszystkich tras - wokół Białołęki i w niej samej - są znacząco przekroczone. W tej sytuacji nie powinno się już budować w dzielnicy osiedli mieszkaniowych, a to jak wiadomo jest wykluczone, musimy się rozwijać. Deweloperzy często budują na terenach kupionych od osób prywatnych i na to władze dzielnicy nie mają wpływu. Możemy jednak, i czynimy to, dogadywać się z inwestorami. Jednych zachęcamy do budowy dróg, wodociągów i kanalizacji, innych do budowy chodników, jeszcze innych do budowy przedszkoli. Szukamy różnych rozwiązań, by pokonać problemy komunikacyjne. W przyszłym roku planujemy uruchomienie statku, który kursowałby co pół godziny po Kanale Żerańskim i dowoził mieszkańców do ulicy Modlińskiej. Priorytetem pozostają - budowa Mostu Północnego, modernizacja Modlińskiej na całej jej długości, modernizacja Marywilskiej, poszerzenie Płochocińskiej, doprowadzenie pierwszej lub drugiej linii metra do Białołęki. Będziemy również mieli po wybudowaniu Mostu Północnego pierwszą linię tramwaju, która połączy Tarchomin z Marymontem. Jest rezerwa gruntu pod budowę drugiej linii tramwajowej, która będzie przebiegać w ulicy Modlińskiej i połączy Tarchomin z Żeraniem. Uzgodniliśmy z miastem kolej wahadłową z Legionowa do stacji Warszawa Gdańska - dobiega końca modernizacja infrastruktury kolejowej na tym odcinku - szyny, przystanki. Pociągi będą kursowały co 20 minut. Nie zapominamy również o zagospodarowaniu Portu Żerań. Zważywszy na problemy komunikacyjne i infrastrukturalne doskonale rozumiem niezadowolenie mieszkańców, ale naprawdę robimy wszystko, by sytuacja jak najszybciej uległa poprawie. W pierwszym kwartale przyszłego roku oddajemy do użytku pierwszy w dzielnicy publiczny żłobek przy Książkowej, ruszyło pierwsze w województwie mazowieckim centrum multimedialne, kończymy budowę szkoły i przedszkola przy Odkrytej. Liczymy, że dzięki współpracy z prywatnymi inwestorami powołamy do życia centrum usługowe z kinem. Najbliższych pięć, sześć lat ze względu na te zmasowane inwestycje to nie będą dla mieszkańców Białołęki lata łatwe, ale trzeba przez to przejść. Stanowisko w sprawie budowy stadionu Legii nie zostało ostatecznie przyjęte na sesji ... To było stanowisko radnych klubu PiS i w głosowaniu zostało odrzucone, komisje zaopiniowały je negatywnie. Nie wnikam w decyzje miasta w kwestii stadionu Legii, ale jestem jak najdalszy od angażowania się w politykę. Samorządy powinny być od niej wolne, a to było stanowisko jednoznacznie polityczne. Jako jednostka pomocnicza miasta powinniśmy się koncentrować na tym co dotyczy bezpośrednio dzielnicy, nie my podejmujemy decyzje o budowie stadionu, nie my go budujemy. Poza wszystkim, decyzję o budowie tego stadionu za publiczne pieniądze podejmowała poprzednia ekipa, w czasach gdy prezydentem Warszawy był Lech Kaczyński. Wówczas inwestycja miała się zamknąć kwotą stu kilkudziesięciu milionów złotych. W czasach, gdy komisarzem stolicy był Kazimierz Marcinkiewicz okazało się, że za taką kwotę nie da się wybudować stadionu. Kwota wzrosła do trzystu kilkudziesięciu milionów złotych. Oto i cała prawda o budowie stadionu Legii. Możemy oczywiście dyskutować o tym, czy stadion jest potrzebny czy nie, ale to radni Warszawy uznali, że stadion jest potrzebny i my na tę decyzję nie mamy wpływu.
Rozmawiała
Elżbieta Gutowska |