Wojciech Zawadzki - wychowawca młodzieży
Należał do tych ludzi, którym obca jest pogoń za zaszczytami i karierą. Unikał rozgłosu i nie dokonał wielkich czynów z bronią w ręku. A jednak w swoim skromnym życiu zrobił wiele dobrego. Zawsze wierny ideałom "Bóg, honor, Ojczyzna" wychował w patriotycznym duchu całe rzesze uczniów, którzy wciąż o nim pamiętają. Organizator tajnych kompletów podczas okupacji, długoletni nauczyciel po wojnie, jest patronem Gimnazjum nr 121 przy ul. Płużnickiej. Warto przybliżyć jego sylwetkę w przeddzień Święta Niepodległości, bowiem choć należał do pokolenia urodzonych jeszcze w niewoli, swoją działalność oświatową rozpoczął w czasie II Rzeczpospolitej. Wojciech Zawadzki urodził się 3 marca 1914 r., a więc u progu wielkiego międzynarodowego konfliktu, który postawił naprzeciw siebie zaborców, a tym samym dawał Polakom nadzieję na odzyskanie niepodległości. Jego młodszy brat, Antoni przyszedł na świat wraz z rodzącą się niepodległością w roku 1918. Rok ten był zresztą znaczący dla rodziny również z innego powodu. 24 grudnia, na grypę "hiszpankę" zmarł, przeżywszy zaledwie 32 lata, ojciec Wojciecha, Stefan Zawadzki, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktor filozofii, nauczyciel warszawskich szkół średnich. Od tej pory, Maria z Lipińskich musiała radzić sobie sama. Samotnej matce w wychowaniu chłopców pomagali siostra Stefania i brat Zygmunt. Początkowo Zawadzcy mieszkali na ul. Lwowskiej. Po śmierci ojca, musieli przenieść się do mniejszego mieszkania, przy ul. Niecałej. Wojciech Zawadzki uczęszczał do Gimnazjum Stefana Batorego, a następnie do Szkoły Towarzystwa Ziemi Mazowieckiej przy ul. Klonowej. Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości studiował na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Brat studiował historię. W okresie nauki całe lato, począwszy od maja do września, spędzali w domu Zygmunta Lipińskiego w Wiśniewie przy ul. Weteranów. To tam właśnie Wojciech Zawadzki zaczął rozwijać swoje pasje społecznikowskie. W 1929 r. zorganizował bibliotekę dla miejscowej młodzieży. Początki, jak wspomina brat Wojciecha, Antoni, to była zabawa 15-latków. Jeden dał 10 książek, drugi 15 i z tygodnia na tydzień ilość się powiększała. W 1935 r. Zawadzki założył w Wiśniewie Koło Młodych Polskiej Macierzy Szkolnej. Polska Macierz Szkolna, organizacja oświatowa, wspierająca czytelnictwo, objęła patronat nad biblioteką. Poza pracą bibliotekarską Zawadzki redagował też gazetę - miesięcznik pt. "Kronika", którą panie Zawadzka i Lipińska pracowicie przepisywały. Wojciechowi Zawadzkiemu udało się skupić wokół siebie grupę miejscowej młodzieży, głównie uczniów szkół średnich i zaszczepić w nich pasje społecznikowskie. Działali w środowisku dzieci robotniczych, często pozostających w bardzo skromnych warunkach. Brali też udział w różnych uroczystościach patriotycznych. Jedną z nich było uroczyste poświęcenie ciężkiego karabinu maszynowego, w czerwcu 1939 r., ufundowanego dla batalionu Saperów Mostowych z Legionowa. - Uroczystość, pod honorowym patronatem szambelanowej Kiślańskiej odbywała się na terenie szkoły w Piekiełku - wspomina Zbigniew Prokop, uczeń Wojciecha Zawadzkiego, wówczas 7-latek - Wtedy już przewidywano wybuch wojny i starano się do tego przygotować. Organizowano zbiórki pieniędzy na uzbrojenie. Działalność społeczno-patriotyczna jeszcze bardziej rozwinęła się po wybuchu wojny, w czasie okupacji. W październiku 1939, kiedy bomba uszkodziła kamienicę na Niecałej, Zawadzcy na stałe zamieszkali w domu wuja Lipińskiego w Wiśniewie. Wojciech dalej, teraz już nielegalnie prowadził bibliotekę oraz kierował Punktem Dożywiania Polskiego Komitetu Opieki (późniejszej Rady Głównej Opiekuńczej) w Piekiełku. W roku 1941 wraz z bratem Antonim i przyjaciółmi ze studiów zorganizował jedne z pierwszych w okupowanym kraju tajne gimnazjalne komplety nauczania, a dla młodzieży młodszej - nauczanie historii i geografii w zakresie programu 6 i 7 klasy szkoły powszechnej. Przez tajne komplety przewinęło się około 200 uczniów z Wiśniewa, Piekiełka, Tarchomina, Dąbrówki, Marcelina, Białołęki i Płud. Przy kompletach powstały też męska i żeńska drużyna harcerstwa konspiracyjnego - "Szarych Szeregów". Działalność ta była bardzo niebezpieczna, groziła wywiezieniem do obozu koncentracyjnego, a nawet śmiercią, wymagała więc ogromnej odwagi i niezwykłego talentu organizatorskiego. Jesienią 1944 roku Zawadzcy, jak większość mieszkańców tych terenów, zostali wysiedleni w okolice Skierniewic. Po powrocie w 1945 r. Wojciech Zawadzki ponownie skupił wokół siebie konspiracyjną młodzież i zorganizował pierwsze na tych terenach prywatne gimnazjum ogólnokształcące im. Romualda Traugutta z siedzibą w budynku szkoły powszechnej w Piekiełku. Profesor Zawadzki wykładał w nim język polski i historię, starając się, mimo panującego stalinizmu, wychowywać młodzież w patriotyczno-katolickim duchu. - Był bardzo lubiany przez uczniów i cieszył się ogromnym autorytetem - mówi Zbigniew Prokop, uczeń gimnazjum w latach 1947-1949. - Hasło "Bóg, honor, Ojczyzna było jego naczelną zasadą". W roku 1947 Gimnazjum staje się filią Liceum i Gimnazjum im. T. Czackiego z siedzibą dyrekcji w gmachu Gimnazjum im. Władysława IV przy ul. Zygmuntowskiej. W tym czasie powstaje konkurencyjna szkoła przy fabryce Spissa w Tarchominie, mająca przygotowywać kwalifikowane kadry pracowników nowoczesnych zakładów "Polfa". Początkowo jest to gimnazjum, a następnie technikum chemiczno-farmaceutyczne. W tej sytuacji w 1949 r. Gimnazjum im. Traugutta zostaje przez ówczesne władze oświatowe zamknięte. Wojciech Zawadzki podejmuje pracę w Technikum i Gimnazjum Chemiczno-Farmaceutycznym przy Tarchomińskich Zakładach Farmaceutycznych "Polfa". Uczy tam języka polskiego do 1952 r. , czyli do momentu przeniesienia szkoły na ulicę Hożą. Przez następne dwa lata pracuje jako nauczyciel i bibliotekarz w Zasadniczej Szkole Budowlanej w Pomiechówku. W latach 1954- 1956 uczy w szkole podstawowej w Henrykowie, a następnie nowo wybudowanej 11-klasowej szkole przy ul. Podróżniczej w Wiśniewie, która z czasem uzyskuje imię Stefana Czarnieckiego. Wtedy jednak idee głoszone przez prof. Wojciecha Zawadzkiego stają się niewygodne dla władz oświatowych. Postanowiono więc utrudnić mu kontakt z młodzieżą. Najpierw w 1959 r. przeniesiono go do pracy w XIII Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Odrowąża 75, co przy jego słabym stanie zdrowia, sprawiało mu ogromne problemy z dojazdem, a następnie zabroniono mu zupełnie kontaktu z młodzieżą, mógł wykładać tylko w szkołach dla dorosłych. Do emerytury, na którą odszedł w 1975 r., uczył w XIII Liceum Ogólnokształcącym dla Dorosłych przy ul. Burdzińskiego 4 oraz w "Wieczorówce" przy Zespole Szkół Chemicznych przy Tarchomińskich Zakładach Farmaceutycznych "Polfa". Praca jego została jednak pod koniec życia doceniona. 24 czerwca 1974 r. otrzymał Złotą Odznakę Związku Nauczycielstwa Polskiego, a 18 września tego roku odznaczony został Złotym Krzyżem Zasługi. Zmarł 26 maja 1976 r. Nieocenioną zasługą Wojciecha Zawadzkiego było wychowanie w duchu patriotycznym kilku pokoleń młodzieży. Dowodem na to, że jego osoba i dzieło nie poszło w zapomnienie, jest Gimnazjum nr 121 przy ul. Płużnickiej. Imię Wojciecha Zawadzkiego szkoła otrzymała właściwie dwukrotnie, najpierw jako szkoła podstawowa, a po reformie 1999 r., jako gimnazjum. 14 kwietnia 1997 r. na zebraniu Rady Pedagogicznej z udziałem Samorządu Szkoły i Rady Rodziców, Wojciech Zawadzki wybrany został patronem Szkoły Podstawowej nr 117. Wtedy też ustalono, że data 23 kwietnia - dzień jego imienin - będzie dniem Święta Szkoły. 23 kwietnia 1998 roku, w czasie pierwszych obchodów Święta szkoła otrzymała sztandar, ufundowany przez grono uczniów i wychowanków Wojciecha Zawadzkiego. Grupa najbardziej oddanych uczniów profesora Zawadzkiego jest bardzo związana z powstałym po 1999 r. Gimnazjum nr 121, które przejęło patrona po szkole podstawowej. Jan i Wiesława Bukowscy, Zbigniew Prokop, prof. Janusz Morawski, Jolanta Łączyńska, państwo Gilewscy, Jadwiga Goździewska, Elżbieta Karwicka, Wiesław i Hanna Kuszkowscy to grono osób, na których obecność i pomoc dyrektor szkoły, Wanda Walkowiak, zawsze może liczyć. Są obecni na wszystkich uroczystościach i przy ważnych wydarzeniach. Co roku, 1 września Jan Bukowski i Zbigniew Prokop "stawiają się do pracy". Na lekcjach historii i wychowania obywatelskiego oraz na godzinach wychowawczych przedstawiają uczniom klas pierwszych sylwetkę Wojciecha Zawadzkiego, tak aby znali ją dobrze przed uroczystym ślubowaniem. 3 lata temu lekcje te zwieńczone zostały konkursem historyczno-literackim na temat patrona. Finaliści w nagrodę wyjechali na kolonie do Hiszpanii. Kolejnym przedsięwzięciem wychowanków Patrona było utworzenie w pracowni historycznej Izby Pamięci. Dzięki życzliwości spadkobierców możliwe było zgromadzenie wielu pamiątek i dokumentów po profesorze Zawadzkim. Odnowione sprzęty - biblioteczki, krzesło, różne drobiazgi, oddają klimat domu na Weteranów, w którym działa się historia. Teraz tę historię można "poczuć" oglądając dokumenty, polskie i niemieckie świadectwa szkolne, listy, notatki, kalendarze, zdjęcia, wyeksponowane w gablotach i na ścianach pracowni historycznej. Dyrektor Wanda Walkowiak przyjmuje gości i interesantów przy stole, przy którym odbywały się tajne komplety. W oparciu o zgromadzone materiały i pamiątki, nauczycielka języka polskiego, Maria Dzik przygotowała niezwykły spektakl poetycko-muzyczny pt. "Białołęckie wypominki". Przedstawienie, na które zaproszeni zostali najstarsi mieszkańcy dzielnicy, pamiętający Wojciecha Zawadzkiego, nauczyciele i uczniowie, stało się okazją do wspomnień i wzruszeń. Było to spotkanie trzech pokoleń ludzi, związanych osobą i ideami profesora Wojciecha Zawadzkiego, niezwykłego człowieka i nauczyciela.
Joanna Kiwilszo
|