Odbudowa czy zniszczenie?
Forum Obywatelskie Piękna Architektura dla Warszawy. FOPA o Biurze Odbudowy Stolicy. W Domu Spotkań z Historią 16 lutego 2010 odbyła się debata Forum Obywatelskiego Piękna Architektura dla Warszawy FOPA pod tytułem: "Logika zniszczenia. Konsekwencje działalności Wydziału Urbanistyki Biura Odbudowy Stolicy dla współczesnej Warszawy". To specjalne spotkanie zorganizowano w 65. rocznicę powołania Biura Odbudowy Stolicy. Ciężko doświadczona podczas wojny Warszawa zaczęła bardzo szybko odżywać. Do kwietnia 1945 roku wróciło do miasta już około 400 tysięcy ludzi, gotowych odbudowywać swoje domy. Nowej władzy jednak nie zależało na oddolnych inicjatywach w rodzaju prywatnej odbudowy ul. Chmielnej. Początkowo pozwolono na nie, aby następnie odebrać właścicielom ich nieruchomości. Niszczenie własności prywatnej miało doprowadzić do zbudowania miasta idealnego... Powstałe 14 lutego 1945 r. Biuro Odbudowy Stolicy (BOS) zdominowali przedwojenni awangardowi architekci, ślepo oddani wizji miasta na wskroś nowoczesnego, gotowi zbudować je na gruzach dawnej stolicy. I tu pojawia się jeden z najcięższych zarzutów, który przedstawił w swej prezentacji Janusz Sujecki z Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy: Kłamstwem historycznym jest twierdzenie, że Warszawa została zrównana z ziemią podczas wojny. Całkowicie zniszczone były tylko tereny getta. Na południe od ul. Leszno domy zostały wypalone, ale poza pojedynczymi budynkami do wyburzenia, nadawały się do obudowy, a ich elewacje były dobrze zachowane. Jednak w latach 1946-48 miały miejsce masowe wyburzenia całych kwartałów, bez względu na stan znajdujących się tam budynków. W roku 1948, kiedy Biuro Odbudowy Stolicy było rozwiązywane, pomiędzy ulicą Leszno a Al. Jerozolimskimi teren był już całkowicie ogołocony z zabudowy i splantowany. W tym samym czasie, gdy Wydział Architektury Zabytkowej BOS podjął prace nad odbudową zniszczonych zabytków stolicy, Wydział Urbanistyki tej samej instytucji, kierowany przez Wacława Ostrowskiego, dokonał masowych wyburzeń. Zachowała się wypowiedź Ostrowskiego, w której żałował, że Niemcy nie zniszczyli całej Warszawy (co niewątpliwie zaoszczędziłoby Biuru Odbudowy Stolicy sporo pracy...). W wyniku działań BOS utraciliśmy znaczną część ocalałej XIX-wiecznej zabudowy śródmiejskiej, która dziś jest atrakcją turystyczną i tworzy klimat wielu miast europejskich. Co szalenie istotne, nastąpiło zniszczenie mapy emocjonalnej - dawne miejsca, całe dzielnice, po prostu przestały istnieć. Oszpecano miasto, zrywano ciągłość zabudowy, wprowadzając rozproszone osiedla. Liczyło się nasłonecznienie i zieleń, których dawniej brakowało w ścisłej miejskiej zabudowie, ale ignorowano wszelkie inne powiązania i potrzeby mieszkańców. Panowało bowiem przekonanie, że wąskie grono specjalistów wie lepiej jak miasto powinno wyglądać i czego potrzebują jego mieszkańcy. Gdy BOS przestało istnieć, czołowi decydenci biura nadal wywierali destrukcyjny wpływ na kształtowanie stolicy. Do centrum Warszawy wprowadzono wyspowo blokowiska, wznosząc w historycznym centrum, obok zwartych, XIX-wiecznych pierzei, tandetne bloki ustawiane bokiem do ulicy... Daleko idące konsekwencje tamtych decyzji Warszawa odczuwa boleśnie do dziś. Odebrały one nie tylko tożsamość znacznym obszarom miasta, lecz przyczyniły się także do zmian w świadomości mieszkańców powojennej Warszawy. Powstał negatywny stosunek do materialnych przejawów przeszłości, zupełnie niezrozumiały w innych miastach. W dyskusji z udziałem varsavianistów: Jerzego Majewskiego, Tomasza Markiewicza i Janusza Sujeckiego oraz tłumnie przybyłej publiczności pojawiły się próby obrony niektórych decyzji BOS. Podkreślano, że wśród urbanistów w tamtym czasie panowała ogólna niechęć do architektury XIX-wiecznej, a młodzi architekci, którzy dostali szansę stworzenia miasta od nowa mogli zachłysnąć się władzą i poczuć niczym sam Bóg-Stwórca. Przy tym tylko nieliczne ich projekty doczekały się pełnej realizacji, więc trudno je należycie ocenić. Te wątłe argumenty, a zwłaszcza kluczowy - nie było innego wyjścia - nie wytrzymują jednak próby czasu. Okazuje się, że w 1946 roku utytułowany warszawski architekt i urbanista Tadeusz Tołwiński przedstawił władzom miasta projekt oparty na przedwojennych założeniach sanacji zabudowy śródmiejskiej. Zakładał on pozostawienie zwartej zabudowy kamienic wzdłuż ulic i wyburzenie głębiej położonych zaciemnionych oficyn, które miały być zastąpione przez nasadzenia zieleni. Ten projekt, niestety, nie został zrealizowany, choć wydaje się, że i komunistycznej władzy sama jego idea nie była obca - przecież w podobny sposób zaprojektowano np. część socrealistycznej zabudowy wokół pl. Hallera. Praga jako całość, dzięki temu, że ocalała podczas wojny, nie była atrakcyjna dla Biura Odbudowy Stolicy, choć i tutaj do rozbiórki przeznaczono bardzo wiele budynków - niektóre z nich figurują na takich listach do dziś. To ocalałe, autentyczne miasto po prawej stronie Wisły ma więc szansę stać się prawdziwą, może najważniejszą, atrakcją stolicy. Oby skazane na powolną zagładę budynki tego doczekały...
Kr.
|