Szkiełko i oko
Wychowani na filmach sensacyjnych na samą nazwę "patolog", "anatomopatolog", a co bardziej wykształceni także na nazwę "patomorfolog" i "histopatolog" reagujemy: to ten od sekcji zwłok. Tymczasem teraz jest to nader rzadkie zajęcie lekarza o tej specjalności. Ich zasadniczą pracą jest przeprowadzanie badań tkanek, na których wynik z drżeniem serca czekają pacjenci. Ich wynik odpowiada na pytanie: mam nowotwór - czy nie, jest złośliwy - czy nie. W Szpitalu Praskim tymi arcyważnymi badaniami zajmuje się Zakład Anatomii Patologicznej. Pod tą nazwą kryje się malutka obecnie pracownia, w której pracuje trzech lekarzy "na przychodne". Kieruje nią dr med. Roman Pykało, wykładowca i pracownik naukowy Collegium Anatomicum Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. I to właśnie on opowiada NGP o swej pracy. W Szpitalu Praskim badamy przede wszystkim wycinki dla oddziałów ginekologii i położnictwa, chirurgii i urologii - mówi dr Pykało. - Badania są wykonywane zarówno śródoperacyjnie, jak i w zwykłym trybie. Polega to na tym, że podczas operacji pobierany jest guz. Podczas gdy pacjentka śpi płytkim snem, przeprowadzam badanie. Używane jest do tego urządzenie o nazwie kriostat. Sam robię wycinek wielkości średnio 1x1,5 cm, kriostat je mrozi, a specjalna "żyletka" kroi na grubość około 10 mikronów. Taki wycinek jest oceniany i chirurg otrzymuje wiadomość, czy guz jest złośliwy czy łagodny. Od tej diagnozy zależy rozległość operacji. Bywa jednak, że nie sposób postawić diagnozy jednoznacznie. Zdarza się to dość rzadko, zawsze jednak w takiej sytuacji operacja przebiega tak, jakby guz był łagodny. Wtedy z dalszymi decyzjami trzeba poczekać na wykonanie tzw. preparatów parafinowych, to zaś trwa 4-5 dni. Trudność podjęcia decyzji od razu może wiązać się z tym, że chora tkanka miewa postać galaretowatą, co ogromnie utrudnia wykonanie preparatu. Tymczasem decyzja o operacji jest radykalna - nie ma odwrotu. Takie decyzje szczególnie trudno podejmować np. w ortopedii, gdy przesyłane są wycinki kości, między innymi dzieci. Od wyniku badania może zależeć np. amputacja.... W pracowni badane są także wycinki pobrane podczas biopsji. Tu trafność diagnozy zależy od tego, czy lekarz pobierający materiał do badania trafił igłą w miejsce chore. Z reguły pobierane jest wiele wycinków, co radykalnie zmniejsza możliwość błędu. Każdy nowotwór jest inny, nawet w ramach danego rodzaju, np. nowotworu jajnika, choć są pewne ramy, w których się mieści, które pozwalają na jego rozpoznanie. Niestety, w tej ocenie komputer nie zastąpi człowieka. Patomorfolog musi mieć doskonałą pamięć wzrokową - mówi dr Pykało. - Postęp w dziedzinie histopatologii sprowadza się przede wszystkim do coraz lepszych urządzeń do robienia preparatów, jak choćby wspomniany wcześniej kriostat. Żaden komputer nie ocenia jednak samego guza. Może to zrobić wyłącznie lekarz. Za badania histopatologiczne Narodowy Fundusz Zdrowia nie płaci oddzielnie. Jest to teoretycznie wkalkulowane w koszt zabiegu operacyjnego. Każdy badany preparat, już po wykonaniu wycinka parafinowetgo, jest zamykany między specjalnymi szkiełkami i przechowywany jako element dokumentacji medycznej. Lekarz zawsze może go sobie wypożyczyć, by np. przy następnej operacji porównać wyniki. O taką konsultację może także wystąpić zainteresowany pacjent. Rocznie przeprowadza się w szpitalu około 7 tysięcy badań. Przygotowanie wycinków do oceny to mrówcza i niesłychanie odpowiedzialna praca laborantek, których też brakuje. Obecnie wprowadzona została do badań super nowoczesna technika immunohistochemiczna. Dzięki zastosowaniu przeciwciał opracowano odczynniki, dzięki którym ocenić można pochodzenie poszczególnych rodzajów nowotworów, co pozwala na zastosowanie właściwego leczenia chemią. Odczynniki te jednak są niezwykle kosztowne i na razie tę metodę stosują jedynie wysoko specjalistyczne placówki. Zakład Anatomii Patologicznej Szpitala Praskiego ma wybitne tradycje. Tu pracowała profesor Jadwiga Dąbrowska i dr Reszke-Massalska, praktycznie twórczynie współczesnej anatomopatologii polskiej. Teraz jednak, choć badania te mają podstawowe znaczenie dla zdrowia i życia pacjentów, ta specjalizacja nie znajduje zainteresowania wśród młodych lekarzy. W minionych latach wielu polskich specjalistów histopatologów wyjechało za granicę. Sytuacja kadrowa jest coraz trudniejsza. Co będzie dalej? Żaden komputer nie zastąpi szkiełka i oka... Ewa Tucholska
|