Dwie debaty o parowozowni
W minionym tygodniu odbyły się aż dwa spotkania gremiów społecznych w sprawie praskiej parowozowni przy ul. Wileńskiej 14, rok temu częściowo zniszczonej przez dewelopera. Zbiegły się one z ogłoszeniem wyroku Wojewódzkiego Sadu Administracyjnego, który uznał, że decyzja Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Barbary Jezierskiej o wpisie obiektu do rejestru zabytków jest nieważna. Powodem decyzji sądu miał być fakt, że w chwili wpisywania budynku do rejestru 5 maja 2009 r., hala była już w dużej części zburzona przez inwestora. Wzniesiona w latach 1860-62 hala parowozowni to najstarszy zachowany obiekt na terenie warszawskiego węzła kolejowego. Najcenniejsza była stalowa konstrukcja jej dachu i podpierających go słupów z nitowanych blachownic - to unikat w skali Polski - podkreślał dr Zbigniew Tucholski z Polskiego Towarzystwa Miłośników Kolei Wąskotorowych, pracownik Katedry Transportu Szynowego Politechniki Śląskiej. Społecznicy zgromadzeni w Komisji Dialogu Społecznego przy Stołecznym Konserwatorze Zabytków oraz na debacie zorganizowanej przez Muzeum Warszawskiej Pragi przyjęli wyrok sądu ze zdumieniem. Osoby obecne na miejscu podczas rozbiórki twierdzą, że budynek był w momencie wydania decyzji o wpisie zachowany jeszcze w 90%. Największych zniszczeń dokonano dopiero nazajutrz. Zanim podejmiemy decyzję co dalej, musimy poczekać na oficjalne uzasadnienie wyroku sądu. Ruch w tej sprawie należy do głównego konserwatora zabytków - uspokajała atmosferę stołeczna konserwator Ewa Nekanda-Trepka. Zespół zadaniowy wyłoniony w ramach Komisji Dialogu Społecznego w celu prześledzenia procesu decyzyjnego, prowadzącego do tak smutnego finału, zgromadził dziesiątki dokumentów wydanych w tej sprawie. W wyniku ich analizy określono czynniki, które przyczyniły się do powstania obecnej sytuacji. Uznano, że zbyt późno została uruchomiona procedura wpisu obiektu do rejestru zabytków; stwierdzono brak skutecznej wymiany informacji pomiędzy konserwatorem stołecznym, wojewódzkim, biurem polityki przestrzennej i dzielnicowymi wydziałami; brak w urzędach baz danych dotyczących obiektów. Bierność służb porządkowych wynikała z niedostatecznej wiedzy prawnej funkcjonariuszy, a pojawiające się sprzeczne decyzje - z braku koniecznej nadrzędności decyzji konserwatorskich nad innymi. Do tego dołączyła zła wola właściciela budynku, za wszelką cenę dążącego do jego rozbiórki. Nie oznacza to jednak końca działań. Rozważane są dalsze kroki prawne, zaś miłośnicy kolei przygotują wykaz najcenniejszych obiektów kolejowych Województwa Mazowieckiego, które powinny uzupełnić rejestr zabytków. Postanowiono dalej walczyć o odbudowanie zabytkowej hali, nie godząc się na niebezpieczny precedens. Zarówno miłośnicy kolei, jak i warszawskich zabytków, apelują o pisanie pism do głównego konserwatora zabytków z prośbą o zajęcie się sprawą, odwołanie od wyroku sądu i nakazanie odbudowy obiektu (w przypadku utrzymania obecnego wyroku w mocy nakaz ten, wydany przez stołecznego konserwatora utraci swą ważność). Być może także urzędnicy z przypadku parowozowni wyciągną wnioski. Ustalono, że będą zorganizowane szkolenia dla policjantów i strażników miejskich w zakresie ochrony zabytków. Ma zostać ujednolicona dokumentacja miejska, a urzędy konserwatorskie wspólnie z biurem polityki przestrzennej mają wypracować procedury dobrych praktyk w przepływie informacji między poszczególnymi jednostkami miejskimi. Pomocna w tym ma być właśnie znowelizowana ustawa, która nakłada obowiązek opiniowania przez służby konserwatorskie wniosków o wyburzenie pod rygorem nieważności wydanej decyzji. Podjęte działania mają przede wszystkim zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości, choć już wiadomo, że nie będzie to łatwe. Prawo w Polsce jest nieskuteczne, a dotychczasowe orzecznictwo w podobnych sprawach pokazuje, że sędziowie wyżej stawiają interes prywatny nad dobro społeczne. Obecnie postępowanie jest prowadzone tylko przeciwko kierownikowi budowy, przeprowadzającemu rozbiórkę - za posługiwanie się sfałszowanymi dokumentami... Podczas debat podkreślano nie tylko słabość wymiaru sprawiedliwości, ale i demokratycznych procedur. Społeczeństwo obywatelskie pozostanie pustym hasłem tak długo, jak długo władze będą lekceważyły słuszny głos społeczny - podkreślał Paweł Mierosławski z Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei.
Kr.
|