Kocham kobiety!

Te słowa można by uznać za prowokację, gdyby nie to, że powiedział je dr Władysław Fidziński, ginekolog-położnik, wieloletni ordynator oddziału w Szpitalu Praskim. Rodowity prażanin, ze Szpitalem pw. Przemienienia Pańskiego związany przez całe życie zawodowe. Przyjął na świat setki dzieci, dziesiątkom kobiet pomógł, często ratując życie. Pamięta je i one go pamiętają - po latach zaczepiają na ulicy, czasem pokazują swoje wnuki.

Co w nim jest takiego? Żadna pacjentka nie jest dla niego "przypadkiem". Pamięta nazwiska, twarze, problemy. W pomocy jest bezkompromisowy - czasem porusza niebo i ziemię, wykorzystuje prywatne kontakty, by znaleźć potrzebną konsultację lub przyspieszyć jej termin.

Równie bezkompromisowo zawsze walczył o oddział. W minionych latach wielokrotnie gościł na naszych łamach, gdy oddziałowi groziło zamknięcie. Wiedział, że problemy kobiet praskiej strony Warszawy wielokrotnie próbowano w mieście bagatelizować. Wygrał. Walczył o remonty i sprzęt dla oddziału, sam szukał sponsorów. Wiele w tej dziedzinie udało się zrobić, choć wciąż daleko do ideału.

Serce zawsze miał po lewej stronie, także sceny politycznej, choć teraz nie jest związany z żadną partią. Z tego powodu miał wiele przykrości, ale nigdy się tym nie przejmował. - jakie znaczenie dla pacjenta ma, czy jego lekarz jest z lewicy, prawicy, czy centrum? - pyta. W minionych czasach bywało, że jego kontakty polityczne pomagały, także księżom - znany był onegdaj przypadek, gdy załatwił zameldowanie w Warszawie jednemu ze znanych praskich duchownych, wówczas młodemu kapłanowi. Sytuacji takiej pomocy było więcej.

Wiele wysiłku trzeba było włożyć w namówienie doktora Fidzińskiego do startu w wyborach. Argumentem, który go przekonał, była dalsza możliwość pomagania praskim kobietom. Szpital Praski jest szpitalem miejskim. Z ratusza można więcej. Dr Władysław Fidziński kandyduje do Rady Warszawy.


 
3752