Czas to życie


      Tu analizuje się, co połknął niedoszły samobójca, jaką substancję chemiczną przez nieuwagę wypiło dziecko, z jakimi narkotykami eksperymentował młody człowiek. Laboratorium Toksykologiczne Stołecznego Ośrodka Ostrych Zatruć mieszczące się w Szpitalu Praskim jest jedyną tego typu placówką w Warszawie. Przez 24 godziny na dobę pracuje na potrzeby szpitali stołecznych i szpitali w województwach mazowieckim i podlaskim.
      W trzech niewielkich pokojach mieszczą się serce i mózg diagnostyki toksykologicznej obsługującej ćwierć Polski. Siedmiu pracowników - farmaceutów, chemików i analityków z wyższym wykształceniem, o najwyższych kwalifikacjach musi sobie poradzić z wykrywaniem przeróżnych substancji toksycznych. I radzi sobie z tym świetnie - nie było przypadku chybionej ekspertyzy, choć zdarzają się u pacjentów - np. tych podejmujących próby samobójcze - mieszanki leków, które interferując podczas badania utrudniają interpretację analizy. - Zajmujemy się wykrywaniem, identyfikowaniem i oznaczaniem ilościowym ksenobiotyku (substancji toksycznej) w materiale biologicznym, którym może być krew i mocz. Analiza toksykologiczna jest odrębną, specyficzną dziedziną analityki, posługującą się szczególnymi rodzajami technik analitycznych. Ostre zatrucia występują najczęściej po zażyciu dużych dawek leków, po spożyciu alkoholi (etanol, metanol, glikol), rozpuszczalników i toksycznych substancji chemicznych, po zażyciu narkotyków. Sporo jest również zatruć tlenkiem węgla - informuje magister Małgorzata Kotlarska, kierownik Laboratorium Stołecznego Ośrodka Ostrych Zatruć. W większości przypadków do laboratorium trafia materiał biologiczny samobójców i osób, które przypadkowo spożyły substancję toksyczną. - Nigdy za wiele powtarzania, że substancje chemiczne należy przechowywać w ich właściwych opakowaniach i w miejscach niedostępnych szczególnie dla dzieci. Kardynalnym błędem jest przelewanie - powiedzmy rozpuszczalników - do butelek po sokach czy innych produktach spożywczych - przestrzega Małgorzata Kotlarska.
      Elementem decydującym o powodzeniu pracy toksykologa jest czas. To od szybkości działań zależy życie pacjenta i wszczęcie właściwego leczenia. Cały proces rozpoczyna się od testu skriningowego, który wstępnie wykrywa rodzaj ksenobiotyku, dopiero potem można pozwolić sobie na pełną analizę. Laboratorium jest wyposażone w spektrofotometry umożliwiające oznaczenie ilościowe substancji toksycznych i chronomatograf gazowy, który wykrywa rozpuszczalniki i alkohole. Aparatura współpracuje z komputerem, a ten jest wyposażony w drogie, specjalistyczne oprogramowanie. Pracownicy laboratorium dysponują pełną bazą danych o truciznach, charakterystyką ich działania na organizm człowieka i opisem objawów.
      - Procedura jest ściśle określona - lekarz ze szpitala, do którego trafił pacjent z zatruciem porozumiewa się z lekarzem toksykologiem z naszego Ośrodka Ostrych Zatruć, informując o objawach zatrucia, na podstawie których określany jest zakres badań toksykologicznych. Do laboratorium dostarczany jest materiał biologiczny pacjenta i naszą rolą jest wykrycie, zidentyfikowanie i oznaczenie ksenobiotyku. Wszystko w ostrym rygorze czasowym. Nie jest to więc spokojna praca - konstatuje Małgorzata Kotlarska.
      Według statystyki prowadzonej na użytek laboratorium rośnie liczba prób samobójczych. Podejmują je w równym stopniu kobiety i mężczyźni, większość stanowią osoby młode. - Przyczyny są różne - nie nastraja optymistycznie sytuacja społeczna i rosnące bezrobocie. Młodzi ludzie próbują w ten sposób rozwiązać szkolne problemy, spory odsetek stanowią osoby zawiedzione w miłości. Bardzo niepokojący jest wzrost liczby dzieci eksperymentujących z alkoholem. Mamy wiele przypadków ostrych zatruć u coraz młodszych dzieci - zdarzają się 10 i 12-latkowie. Plagą są również zatrucia po spożyciu narkotyków. Do szpitali trafiają bardzo młodzi ludzie, nawet trzynastoletni - mówi Małgorzata Kotlarska. W Laboratorium Toksykologicznym Ośrodka Ostrych Zatruć wykrywa się również w materiale biologicznym narkotyki - amfetaminę, cannabinole (marihuana, haszysz), opiaty (heroina, morfina) i kokainę. - Na prośbę rodziców możemy wykonać odpłatnie testy wykrywające narkotyki. Koszt nie jest duży - kilkadziesiąt złotych. Namawiam rodziców do szczególnej czujności - zanim nie jest za późno - przestrzega Małgorzata Kotlarska. Wiarygodność oznaczeń laboratorium jest kontrolowana przez nadzór międzynarodowy w Laboratorium Referencyjnym Bioanalytical Services Health Control w Cardiff (Wielka Brytania). Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by Laboratorium Toksykologiczne Stołecznego Ośrodka Ostrych Zatruć w Szpitalu Praskim pomyliło się sprawdzając materiał biologiczny pod kątem zawartości ksenobiotyków, co świadczy to dobitnie o wiarygodności oznaczeń dokonywanych przez pracowników laboratorium. Elżbieta Gutowska

Notowała Elżbieta Gutowska

7070