Jak działają podzielniki ciepła
Uf, jak gorąco ... Za oknem letnie temperatury, ale jeszcze całkiem niedawno w całym kraju pojawiły się nocne przymrozki i w budynkach znów zaczęły grzać kaloryfery. Pisaliśmy wielokrotnie o bajońskich sumach, jakie trzeba płacić za dostarczane do mieszkań ciepło i o rozlicznych wątpliwościach dotyczących sensowności instalowania na grzejnikach tzw. podzielników ciepła. Bezpośrednim asumptem do tego tekstu jest wizyta w redakcji naszego czytelnika, mieszkańca bloku należącego do jednej ze stołecznych spółdzielni mieszkaniowych. Oto jego relacja - Nie mogę pojąć, jaki sens ma instalowanie podzielników ciepła. Moim zdaniem, to jest jakieś ewidentne oszustwo i mam na potwierdzenie tej tezy konkretne dowody. Od czasu, kiedy na moich grzejnikach pojawiły się podzielniki ciepła - są już na nich dwa sezony grzewcze, więc mam skalę porównawczą - koszty ogrzewania mojego mieszkania (47,5 m2) wzrosły prawie dwukrotnie, pomimo iż gospodaruję ciepłem bardzo ekonomicznie. W czasie, gdy zakładano podzielniki, założono i termoregulatory, więc przykręcam je kiedy wychodzę z domu, moja rodzina też w sposób bardzo zdyscyplinowany pilnuje, by nie marnować ciepła bez potrzeby. To nic kompletnie nie daje, zawsze na koniec roku dopłacam do tego interesu kilkaset złotych, oczywiście, co miesiąc opłacam ryczałt na poczet ogrzewania (120 zł) zawarty w opłatach czynszowych. Kiedy w moim mieszkaniu grzały na full te same grzejniki, z tą różnicą, że nie było na nich podzielników ciepła, płaciłem ryczałt na ogrzewanie w wysokości 140 zł miesięcznie i wszystko grało. Nic nie przykręcałem, w domu było zawsze ciepło i nic nie musiałem dopłacać. To jest, moim zdaniem, jakieś nieporozumienie, albo świadoma robota firm dostarczających ciepło i firm, które montują, odczytują i eksploatują podzielniki. A cel? Wyciągnięcie pieniędzy z kieszeni lokatorów. Tak to widzę. Kolejne potwierdzenie, że mam rację, to przypadek mojej siostry, która mieszka na tej samej ulicy, w identycznym bloku - tak samo ocieplony, z tą samą ilością pięter, można powiedzieć bliźniaczy budynek. Jej mieszkanie ma 48 m2, jest położone na podobnej wysokości jak moje - różnica jednego piętra, nie jest mieszkaniem szczytowym - tak jak moje. Różnice - jej budynek zarządzany jest przez wspólnotę mieszkaniową i nie ma tam podzielników ciepła na grzejnikach. Jej zaliczki na koszty ogrzewania to 130 zł miesięcznie. Niczego nie przykręca, nie reguluje, w mieszkaniu zimą - moim zdaniem - za gorąco (23-24 st. C). Jej sąsiedzi też grzeją pełną parą, bo dużo tam lokatorów z małymi dziećmi. Żadnych dopłat, ba - rokrocznie zwroty nadpłaconych na ogrzewanie środków. No i czy z tymi podzielnikami to nie jest jakieś złodziejstwo? Podzielniki - wiarygodne, czy nie? Jak funkcjonują? Na nasze pytania odpowiada energetyk, inż. Waldemar Matulka: - Na początek warto sobie uświadomić, że podzielniki ciepła nie są licznikami. Liczniki ciepła są montowane na węźle cieplnym każdego budynku i to one zliczają konkretne wartości ciepła, dostarczanego do określonego budynku przez ciepłociąg w GJ (J - joul, pol. dżul - jednostka pracy, mocy i ciepła w układzie SI; G - giga - 10 do 9 potęgi - przyp. red.). Podzielniki ciepła montowane na grzejnikach lokatorów, jedynie wskazują udział określonego mieszkania w ogólnym zużyciu, zmierzonym uprzednio przez wspomniany licznik ciepła, zamontowany na węźle cieplnym budynku. Warto uzmysłowić sobie również, że na ogólny koszt centralnego ogrzewania ma wpływ kilka składników. Pierwszy to stała kwota, wynikająca z wyliczonego zapotrzebowania na ciepło dla konkretnego budynku, przeliczana na m2 powierzchni mieszkania. Drugi składnik, to kwota wynikająca z istotnie zużytego ciepła mierzonego przez liczniki ciepła w węzłach cieplnych budynków. Jest to opłata zmienna, rozliczana niejako porównawczo względem podzielników ciepła zamontowanych na grzejnikach znajdujących się w mieszkaniach. Ostatni składnik stanowią koszty firm obsługujących podzielniki ciepła - rozliczanie kosztów, eksploatacja tych urządzeń, a także ich ewentualne naprawy. Dziś już niemal powszechnie montuje się podzielniki elektroniczne, bardziej niezawodne i bardziej precyzyjne od tych starszej generacji, cieczowych, tzw. wyparkowych. Zacznijmy może od krótkiej charakterystyki tych ostatnich, bowiem sporo ich jeszcze jest w użyciu w naszych mieszkaniach. Podzielnik cieczowy, wyparkowy, wyposażony jest w dwie rurki wypełnione płynną substancją chemiczną, która wolno odparowuje, kiedy grzejnik emituje ciepło. W rurkach znajduje się jedna z dwóch nieszkodliwych dla zdrowia cieczy - benzoesan metylu bądź heksanol. Jedna z rurek wskazuje zużycie z poprzedniego okresu grzewczego, zaś druga bieżące zużycie. Gorący kaloryfer i długotrwała emisja ciepła powodują, że z rurki odparowuje więcej płynu, a co za tym idzie, nasz rachunek za ogrzewanie będzie wyższy. Odczyt odbywa się z podziałki umieszczonej obok rurki. Zasada działania podzielnika elektronicznego jest dużo bardziej skomplikowana i zgoła odmienna. Na tylnej ściance urządzenia zamontowany jest czujnik temperatury, zaś w jego wnętrzu elektroniczny zegar mierzący czas utrzymywania się konkretnej temperatury. Dane pojawiają się na wyświetlaczu podzielnika. Niektóre z podzielników, te najdokładniejsze, są wyposażone w czujnik badający dodatkowo temperaturę powietrza w pomieszczeniu. Czy podzielniki ciepła mogą się mylić? Jestem zdania, że nie. Problemem jest raczej uśrednienie zmiennych, wprowadzanych do programów komputerowych, za pomocą których firmy montujące podzielniki rozliczają koszty zużycia energii cieplnej w konkretnych budynkach. Na czym polega to uśrednienie? Programy komputerowe w swoich obliczeniach biorą zwykle pod uwagę koszty stałe, nie uwzględniając wielu istotnych kwestii - wieku i jakości materiałów z jakich wybudowany jest dom, rozkładu i ilości mieszkań na piętrze, lokalizacji i wielkości korytarzy. Wszystko to jest bardzo istotne dla przepływu ciepła w budynku. Czym są LAF i UF? Przy szacowaniu kosztów zmiennych centralnego ogrzewania, z zastosowaniem podzielników ciepła, wykorzystuje się do obliczeń współczynniki LAF i UF. Współczynnik UF opisuje moc grzejnika i jego wielkość - rośnie wraz ze wzrostem mocy kaloryfera. Firma montująca podzielnik powinna zastosować korektę według tabeli - jeśli jest taka potrzeba - uwzględniając położenie grzejnika, jego moc i typ podzielnika. Współczynnik UF powinien być ustalany osobno dla każdego grzejnika w konkretnym mieszkaniu. Jeśli chodzi o współczynnik LAF - współczynnik położenia mieszkania w budynku, to ideałem byłoby, gdyby był liczony dla każdego mieszkania w sposób odrębny i uwzględniał wszelkie możliwe straty ciepła. W istocie jest tak, że następuje znów pewne uśrednienie wynikające z faktu, iż prawidłowe i dokładne ekspertyzy - siłą rzeczy - musiałyby pochłonąć masę czasu i pracy firm montujących podzielniki. Wobec tego najniższą wartość LAF ustalono ogólnie dla mieszkań szczytowych i narożnych od strony północnej i przyjęto, że wynosi ona 0,35. Lokatorzy tak położonych mieszkań muszą na ich ogrzanie zużyć więcej ciepła, więc by im tę niedogodność niejako wynagrodzić, taką wartość LAF przyjęto dla tego typu mieszkań. Ich lokatorzy płacą za ogrzewanie najniższe rachunki. Najwyższą wartość LAF - 1 - osiągają mieszkania środkowe. Stosunkowo niskie wartości LAF mają mieszkania na parterze, położone nad piwnicami i te na ostatnich piętrach, gdzie kończą się piony centralnego ogrzewania i nie występuje gratisowe grzanie w postaci rur tych właśnie pionów - mówi Waldemar Matulka. Warto poznać swoje LAF i UF Wielu lokatorów budynków wielorodzinnych uważa, że system rozliczania kosztów c.o. z zastosowaniem podzielników ciepła nie jest sprawiedliwy. Twierdzą, że jeśli ktoś kupił mieszkanie szczytowe, czy na ostatnim piętrze miał przecież świadomość, że będzie ono chłodniejsze zimą. Dlaczego więc stosować dla takich mieszkań obniżony współczynnik LAF? Z łatwością są w stanie udowodnić, że środkowe, ciepłe mieszkania ogrzewają zimniejsze mieszkania położone poniżej, obok, bądź powyżej, zużywając więcej energii cieplnej, więc im też należy się bonus w postaci obniżonego współczynnika LAF. Trudno się z tym nie zgodzić, nasz ekspert mówił, że najbardziej miarodajne byłoby badanie pod kątem przepływu ciepła każdego mieszkania w budynku. Niestety, nie jest to realne. Nie wymyślono jak dotychczas idealnego systemu, który byłby w stanie dokładnie zmierzyć zużyte przez nas ciepło. Na pozór wydaje się, że stary system dzielenia kosztów c.o., według licznika na węźle cieplnym budynku był najbardziej sprawiedliwy. Skoro jednak większość spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych zastosowała nowy system, warto może pomyśleć, jak obniżyć koszty jednostkowe. Niepokoją nas wysokie rachunki za c.o.? Mamy wątpliwości czy współczynniki LAF i UF dla naszego mieszkania są dobrze liczone? Mamy pełne prawo je poznać. Administracje spółdzielni mieszkaniowych i zarządcy wspólnot mają obowiązek udostępnić nam szczegółowe rozliczenia i sposób, w jaki współczynniki zostały naliczone. Jeśli zaś udokumentujemy i udowodnimy, że są one niewłaściwie naliczone, powinniśmy zażądać korekty. Będzie to droga przez mękę, bowiem spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe mają wieloletnie umowy z firmami instalującymi podzielniki ciepła i rozliczającymi jego zużycie, z zastosowaniem owych uśrednień, o których mówił nasz ekspert. Stosunkowo łatwo będzie udowodnić błędy w przypadku współczynnika UF, jeśli np. niewłaściwie obliczono moc konkretnego grzejnika. Większość nowych, panelowych kaloryferów ma tę moc opisaną. Trudniej będzie udowodnić błąd w przypadku grzejników starego typu - żeberkowych, żeliwnych, których moc liczy się szacunkowo. Może warto pomyśleć o ich wymianie na panelowe? Sezon grzewczy się skończył, to dobry moment na tego typu modernizację. Jeśli chodzi o współczynnik LAF - współczynnik położenia mieszkania w budynku i związane z tym położeniem ewentualne straty ciepła, to - zakładając złą wolę spółdzielni czy zarządcy - należy się liczyć z koniecznością zatrudnienia biegłego, który oszacuje, którędy ucieka ciepło z naszego mieszkania i o jaką wartość LAF powinniśmy powalczyć. Jeśli nasze rachunki za ciepło są - wedle naszego rozeznania - zbyt wysokie, z pewnością warto spróbować je zmniejszyć. Notowała Elżbieta Gutowska |