10 października bez ostrzeżenia został odwołany Paweł Obermeyer, dyrektor Szpitala Praskiego. Tę funkcję pełnił przez niecałe 4 lata, przełamując dotychczasową karuzelę dyrektorów: w ciągu ostatnich lat było ich kilku, a żaden nie piastował stanowiska dłużej niż rok.
Przypomnijmy, że Szpital p.w. Przemienienia Pańskiego podlega miastu i to ono decyduje praktycznie o wszystkim. To duży, wieloprofilowy szpital, położony w strategicznym punkcie Warszawy. Dlatego właśnie w ciągu minionych lat podejmowano różne decyzje o jego modernizacji i rozbudowie. Zrealizować je udało się jednak dopiero, gdy stanowisko objął dr Paweł Obermeyer. Zrobił swoje... może odejść Co się zmieniło w szpitalu? - pytamy Pawła Obermeyera. Bardzo dużo. Szpital przeszedł z poziomu XIX do XXI wieku. Przede wszystkim powstał supernowoczesny budynek A2, w którym jest cała chirurgia, radiologia, oddział ratunkowy. Otworzyliśmy oddział chirurgii jednego dnia, uruchomiliśmy neuro- i kardiochirurgię, co na tym terenie jest szczególnie ważne, bo liczba zawałów i wypadków z urazami głowy i kręgosłupa jest wciąż bardzo duża. Niedawno przenieśli się do nas chirurdzy naczyniowi ze szpitala na Wołoskiej, co też poprawi znacznie dostęp mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy do lekarzy tej specjalności (pisaliśmy o tym w poprzednim wydaniu - przyp. red.). Do końca roku zamontowany będzie rezonans magnetyczny, i jeszcze szpital na tym zarobi - bo z jednej strony dostanie przyzwoite pieniądze za wynajem pomieszczeń, a z drugiej nasi pacjenci będą mieli na miejscu możliwość nowoczesnej diagnostyki. Czy można powiedzieć, że to Pana zasługa? Nie, bo plany były od dawna, niektóre inwestycje były nawet przygotowane od strony dokumentacyjnej. Mnie jednak udało się to dokończyć. Natomiast to mój upór i moje kontakty doprowadziły do sprowadzenia do szpitala nowych specjalistów, w tym także, o czym dotąd nie mówiliśmy, całkowitego przemodelowania oddziału intensywnej terapii i pracy anestezjologów w szpitalu. Gdy rozmawialiśmy jakiś czas temu mówił Pan: "pewnie zaraz mnie odwołają". Czy miał Pan podstawy do takich podejrzeń? Chyba głównie tę, że walczyłem o wszystko. Nasz szpital nigdy nie był oczkiem w głowie władz Warszawy. A gdy przez cały czas żyje się w konflikcie z szefem firmy (a dla nas jest to miasto stołeczne), zawsze musi się to źle skończyć. W tym przypadku była tego przyczyną przede wszystkim różnica koncepcji: ja uważałem, że szpital trzeba rozwijać, unowocześniać, a miasto raczej dążyło do zwijania, zmniejszania kadry, ograniczania wydatków. Zarzucano Panu gwałtowne narastanie zadłużenia... Gdy objąłem stanowisko, zadłużenie wynosiło ponad 40 mln zł. Teraz jest 90. Owszem, wzrosło. Ale przyczyniło się do tego także niewywiązanie się miasta z terminowych płatności, m.in. za wykonanie pawilonu A2. Wykonawca oddał sprawę do sądu. Odsetek było prawie 4 mln zł. Teraz to urosło do 7 mln. 26 mln złotych to trzy kredyty, z czego dwa zastałem. Chciałem doprowadzić do ich połączenia i wzięcia dodatkowo ok. 14 mln złotych, co pozwoliłoby szpitalowi na około 1,5 roku oddechu. A jak zdołalibyście je spłacić? Gdy przyszedłem tu 4 lata temu, roczny kontrakt z Narodowym Funduszem się przekraczał 30 mln złotych. W tym roku powinno być 80 mln. Wprowadziliśmy bardzo opłacalne procedury, takie jak opracje kardio - i neurochirurgiczne, na których nie tylko szpital dobrze zarabia, ale i podnoszą jego prestiż. To pozwoliłoby na stopniową spłatę. Zarzucano Panu jednak, że nieproporcjonalnie podniósł Pan płace i zwiększył kadrę. To nieprawda. Liczba etatowych pracowników zmniejszyła się z 800 do 700. Nowych specjalistów zatrudniałem na kontraktach. W wyniku tego szpital nie płacił ZUS, a ci lekarze znacznie efektywniej pracują, bo dostają pieniądze za wykonane np. operacje. Podobno parę miesięcy temu sam Pan wyraził zgodę na zwolnienie za porozumieniem stron? To prawda. W lipcu spotkałem się z wiceprezydentem Jackiem Wojciechowiczem, który zadeklarował w obecności m.in. dyrektora Biura Polityki Zdrowotnej, ze włączy się osobiście w pomoc w konsolidacji kredytów i sprawę zwrotu wspomnianych 7 mln złotych. W zamian poprosił mnie, że jeśli się to nie uda, żebym napisał prośbę o zwolnienie za porozumieniem stron. Zrobiłem to. Na początku października poinformował mnie, że się nie udało. Przyznam, że się tego spodziewałem. Umowa była w dwie strony. My mieliśmy poprawić sytuację finansową szpitala, wdrożyć działania, które pomogą zmniejszyć zadłużenie, a prezydent miał się zająć sprawą zwrotu należnych nam - zgodnie z wyrokiem sądu - pieniędzy oraz konsolidacją kredytów. Pomimo korespondencji, miasto do 10 października nie zrobiło w tej sprawie nic. Ale jest Pan radnym sejmiku, więc jest Pan pod ochroną... Jestem człowiekiem honoru. Nie będę się za tym chował. Tyle, że trochę szkoda. Rozmawiała
Ewa Tucholska Jako pełniącą obowiązki dyrektora ratusz mianował Halinę Depcik z Biura Polityki Zdrowotnej. Ma tę funkcję pełnić do czasu rozstrzygnięcia konkursu, który już został rozpisany. Z doniesień internetowych wynika, że przedtem była prezesem spółdzielni mleczarskiej w Pabianicach.... Dr Paweł Obermeyer nie będzie w nim startował - jak poinformował NGP. |