Skarby wyłowione z Wisły
Joanna Kiwilszo
Kilka miesięcy temu, w 9. i 11. numerze Nowej Gazety Praskiej, przedstawiając działalność Komisariatu Rzecznego Policji pisaliśmy o współpracy policji wodnej z naukowcami z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Pod koniec listopada pracownicy UW wyłowili z Wisły zabytki z czasów potopu szwedzkiego. Policjanci z Komisariatu Rzecznego mają w to swój wkład.
Projekt "Wisła 1655-1906-2009 - Interdyscyplinarne badania dna rzeki", którego celem było zlokalizowanie i wydobycie zabytków zrabowanych przez Szwedów z rezydencji królewskich XVII-wiecznej Warszawy w 1655 roku i zatopionych w Wiśle, zainicjowano pod koniec 2008 roku na Uniwersytecie Warszawskim. Prace badawcze rozpoczęły się na początku 2009 roku. Pierwszym etapem badań było przeprowadzenie kwerend w stołecznych archiwach i bibliotekach. W rezultacie tych poszukiwań zgromadzono znaczący materiał źródłowy, który pozwolił zrekonstruować bieg wydarzeń.
Dzieła sztuki zrabowane w Warszawie i poza nią podczas potopu szwedzkiego były spławiane łodziami w dół Wisły, a następnie przeładowywane na statki i wywożone do Szwecji. Jak wynika ze źródeł, podczas żeglugi zdarzały się wypadki. Nadmiernie obciążone zrabowanymi dobrami łodzie tonęły, a przewożone łupy ginęły w wiślanym nurcie.
Niezbitym dowodem tej hipotezy jest sensacyjne odkrycie warszawskich piaskarzy dokonane przypadkowo w 1906 roku, o którym donosiły stołeczne gazety. Piaskarze podczas prac na Wiśle, na wysokości Cytadeli, natrafili na liczne zabytki spoczywające na dnie rzeki. Część z wyłowionych wówczas detali architektonicznych do dziś zachowała się w Muzeum Historycznym m.st. Warszawy. Jest wśród nich marmurowa rzeźba pochodząca z ogrodów Pałacu Kazimierzowskiego, obecnej siedziby władz Uniwersytetu Warszawskiego. Podczas kwerend archiwalnych natrafiono też na fotografie przedstawiające piaskarzy w łodzi wyładowanej cennymi elementami architektonicznymi, które trafiły później do zbiorów warszawskich muzeów.
Po 1906 roku, mimo wspomnień piaskarzy, którzy przyznawali, że udało im się wydobyć jedynie część leżących na dnie rzeźb, nigdy nie powrócono do poszukiwań pozostałych zabytków. Na początku XX wieku piaskarze nie mieli takiego sprzętu, jakim dysponujemy obecnie. Według zachowanych wspomnień jedna z rzeźb - wspaniały marmurowy orzeł - z powodu ciężaru zerwała liny i wpadła z powrotem do wody.
Leżące na dnie Wisły zabytki musiały poczekać jeszcze cały wiek na zainteresowanie się nimi uniwersyteckich badaczy. Równolegle do wspomnianych prac archiwalnych postępowały analizy dotyczące wytypowania potencjalnego miejsca, w którym dziś mogą spoczywać rzeźby. Dzięki "nałożeniu" na siebie map pochodzących z różnych okresów udało się ustalić, że koryto Wisły na wysokości Cytadeli przesunęło się w sposób pozwalający wysunąć przypuszczenie, iż rzeźby nadal spoczywają w wodzie. Nie można było jednak wykluczyć innej hipotezy, mówiącej, że rzeźby te, całkowicie wtopione już w strukturę miasta, znalazły się pod jezdniami Wisłostrady.
Po wytypowaniu obszaru, na którym mogą spoczywać zabytki, rozpoczęto drugi etap badań. Jego istotą było przeprowadzenie możliwie najdokładniejszych pomiarów dna Wisły z wykorzystaniem specjalistycznych urządzeń, w tym sonarów, echosondy oraz sub-bottom profilera. Dzięki temu dało się zgromadzić niezwykle obszerny zbiór pomiarów dna Wisły (koordynaty GPS, "obrazy" dna rzeki, wyniki pomiarów z wykorzystaniem specjalistycznych urządzeń pomiarowych). Przeprowadzono również wnikliwą analizę wyników pomiarów dna. Dzięki temu wyszczególniono szereg obiektów nienaturalnego pochodzenia, które wymagały dokładniejszych oględzin.
Niestety, przeprowadzenie badań, potwierdzających wcześniejsze ustalenia, w 2010 roku było bardzo utrudnione przez powódź. Przetaczające się jedna po drugiej fale powodziowe pokrywały dno grubą warstwą osadu i mułu, który zasłonił wszystkie wytypowane obiekty. Dopiero jesienią, dzięki utrzymującemu się wysokiemu stanowi wody, zbadano miejsca do tej pory niedostępne dla łodzi wyposażonej w sprzęt pomiarowy. Ustalono dzięki temu przede wszystkim, że większe obiekty nie zmieniają swojego położenia nawet pod wpływem działania dużych mas wody. Dzięki wysokiemu stanowi wody udało się wpłynąć nad do tej pory niedostępne miejsca - łachy i brzegi.
Uzyskane wyniki pomiarowe były podstawą dalszych prac, prowadzonych w 2011 r., tym razem przy współpracy ekip nurków. W ostatnich miesiącach 2011 r. zlokalizowano poszukiwane zabytki i wydobyto je na powierzchnię. Jest to zbiór kilkudziesięciu marmurowych elementów dekoracji rzeźbiarskiej i architektonicznej. Jeden z nich został wstępnie zidentyfikowany jako herb Wazów i jest datowany na około 1610 r. Jak twierdzi kierujący projektem dr Hubert Kowalski z Instytutu Archeologii UW, prawdopodobnie był on elementem wystroju Zamku Królewskiego lub Villa Regia (dzisiejszy Pałac Kazimierzowski, siedziba władz Uniwersytetu Warszawskiego).
Poza koordynatorem prac, dr Hubertem Kowalskim, organizatorami projektu "Wisła 1655-1906-2009 - Interdyscyplinarne badania dna rzeki" są: dr Justyna Jasiewicz z Instytutu Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych UW oraz Marcin Jamkowski, eksplorator i dziennikarz wyprawowy. W badaniach uczestniczyli też dr Andrzej Osadczuk z Uniwersytetu Szczecińskiego, dr Piotr Kuźniar z Politechniki Warszawskiej, dr hab. Grzegorz Kowalski z Wydziału Fizyki UW oraz liczni eksploratorzy i osoby specjalizujące się w pracach podwodnych.
Przeprowadzenie badań i wydobycie zatopionych rzeźb było możliwe dzięki współpracy Komisariatu Policji Rzecznej w Warszawie, którego funkcjonariusze z insp. Piotrem Kłysem na czele od samego początku zaangażowani byli w realizację projektu, służąc poszukiwaczom swoją wiedzą i doświadczeniem związanym ze specyfiką Wisły.
Poza tym całe zaplecze oraz baza sprzętowa naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego znajdowało się na terenie Komisariatu Rzecznego Policji w Porcie Praskim, przy Wybrzeżu Szczecińskim 6. Poszukiwacze korzystali z tamtejszego slipu, czyli miejsca przeznaczonego do wodowania lub wyciągania łodzi oraz hangaru, gdzie łódź z cennym sprzętem można było zostawić na noc.
Do sukcesu poszukiwań przyczynili się nie tylko warszawscy funkcjonariusze, ale również policjanci z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Łodzi. To właśnie oni nurkowali w rzece i pierwsi dotykali spoczywających od wieków na dnie Wisły zabytków. Trzeba również wspomnieć o pomocy w poszukiwaniach Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej i Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Legionowie.