Mistrzowskie Osiem Pór Roku
Joanna Kiwilszo
Wydawałoby się, że zestawienie muzyki, którą dzieli ponad 200 lat, jest rzeczą ryzykowną. Ale nie wtedy, kiedy czynią to mistrzowie. 7 stycznia 2012 r. podczas występu skrzypka Janusza Wawrowskiego w Białołęckim Ośrodku Kultury byliśmy świadkami szczególnego wydarzenia artystycznego.
Koncert kameralny z cyklu "Białołęckie Koncerty Mistrzów", który odbył się w sobotę 7 stycznia w Białołęckim Ośrodku Kultury zatytułowany był "Paganini - Piazzolla - Wawrowski". Zmieniłam tytuł, bo z tej trójki, znaczącymi osobami tego wieczoru byli Wawrowski i Piazzola. Jednak tak naprawdę bohaterów koncertu, w którym wykonano "Cztery pory roku" Vivaldiego i Piazzoli, i który okazał się absolutną rewelacją, było więcej - oprócz Antonia Vivaldiego wymienię tu wszystkich muzyków Białołęckiej Kameralnej Orkiestry "Romantica" pod dyrekcją Tomasza Labunia.
Janusz Wawrowski (ur. w 1982 r. w Koninie), mieszkaniec Białołęki, jest jednym z najwybitniejszych skrzypków młodego pokolenia. W 2004 r. ukończył z wyróżnieniem Akademię Muzyczną im. Fryderyka Chopina w klasie prof. Mirosława Ławrynowicza. Studia kontynuował w Austrii i we Włoszech. Jest laureatem czołowych nagród w wielu krajowych i międzynarodowych konkursach skrzypcowych. Współpracuje z najlepszymi orkiestrami i dyrygentami w kraju i na świecie. Jako jedyny muzyk w Polsce wykonuje wszystkie 24 Kaprysy Niccolo Paganiniego podczas jednego koncertu.
Podczas sobotniego koncertu w Białołęckim Ośrodku Kultury wykonał tylko trzy kaprysy. Głównym bowiem punktem programu było zestawienie "Czterech pór roku" Antonio Vivaldiego i "Czterech pór roku" Astora Piazzoli. Skonfrontowano dwie różne epoki i dwie różne emocjonalności, wykonane przemiennie. Antonio Vivaldi żyjący w latach 1678-1741 swój cykl koncertów skrzypcowych, które świetnie znamy, pisał ok.1725 roku. Ponad 200 lat później swoje "Cztery pory roku" (Cuatro Estaciones Portenas) stworzył Astor Piazzola, kompozytor tanga argentyńskiego.
Astor Piazzola urodził się 11 marca 1921 r. w Mar del Plata w Argentynie, a zmarł 4 lipca 1992 r. w Buenos Aires. Był dzieckiem włoskich emigrantów, którzy do Argentyny przyjechali z miejscowości Trani. W 1954 r. Piazzola otrzymał stypendium, dzięki któremu kształcił się u Nadii Boulanger w Paryżu. To ona nauczyła go czerpać z ojczystej muzyki i skierowała jego uwagę na tango. Międzynarodową sławę zdobył Piazzola na początku lat 80. ubiegłego wieku. Był wirtuozem bandoneonu, instrumentu z rodzaju ręcznej harmonii i najwybitniejszym twórcą tanga. Swoje "Cztery pory roku" komponował na przestrzeni lat 1964-70.
"Cztery pory roku" Piazzoli, mimo zupełnej odmienności, to hołd złożony Vivaldiemu, z licznymi cytatami z oryginału, które łatwo wychwycić. Dlatego tak ciekawe jest zestawienie tych dwóch utworów. Układ białołęckiego koncertu był następujący:
Wiosna - Vivaldiego
Lato - Piazzoli
Lato - Vivaldiego
Jesień - Piazzoli
Jesień - Vivaldiego
Zima - Piazzoli
Zima - Vivaldiego
Wiosna - Piazzoli
Układ ten okazał się bardzo korzystny. Dzięki ożywczej sile utworów Piazzoli odkryliśmy dobrze znanego Vivaldiego na nowo. Pod smyczkiem Janusza Wawrowskiego koncerty Vivaldiego ponownie nabrały barw. Znów było słychać skradający się mróz, grzmoty wiosennej burzy, śpiew ptaków, na które aż do tego momentu prawie przestaliśmy zwracać uwagę.
Trzeba naprawdę wielkiego mistrza, aby z taką łatwością przechodzić z uporządkowanego utworu barokowego do swobodnej, pełnej namiętności muzyki, w której słychać nabrzmiałe od emocji tango. Kunszt Janusza Wawrowskiego i towarzyszącej mu Białołęckiej Orkiestry Kameralnej "Romantica" zachwycona publiczność nagrodziła owacją na stojąco.
Ostatnią częścią imprezy była rozmowa z mistrzem, Januszem Wawrowskim, prowadzona, podobnie jak i cały koncert przez spikera Polskiego Radia, Andrzeja Krusiewicza. Pomysłodawczyni i organizator koncertu, dyrektor Białołęckiego Ośrodka Kultury, Anna Barańska-Wróblewska ma nadzieję, że rozmowa z mistrzem stanie się stałym punktem Białołęckich Koncertów Mistrzów, a cały cykl wizytówką BOK-u, który w pełni zasługuje na miano Małej Filharmonii.