Lewa strona medalu

Kalejdoskop wydarzeń

Rozpoczęcie remontu Mostu Grota-Roweckiego na drugi dzień po referendum nie tylko sparaliżowało Warszawę, ale i naraziło Hannę Gronkiewicz-Waltz na kolejne drwiny. Wszystko dlatego, że władze stolicy nie raczyły o tym mieszkańców uprzedzić - ponoć dlatego, że same o rozpoczęciu prac nie wiedziały. Jeśli to prawda, to brak koordynacji pomiędzy Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, wykonawcą i ratuszem jest przerażający. Tym bardziej, że najgorsze przed nami, bo mają być zamykane kolejne zjazdy na Trasę Toruńską, a sam most mocno zwężony. Okoliczne przeprawy już stoją zakorkowane i jedynym ratunkiem wydaje się być przekonanie warszawiaków do korzystania z komunikacji miejskiej, której częstotliwość w tych rejonach powinna zostać zintensyfikowana. Kolejna sprawa - to umożliwienie do niej dostępu, czyli ułatwienia chociażby dla tych, którzy się chcą dostać do tramwaju jeżdżącego z Tarchomina do metra Młociny. W tej sprawie napisałem nawet interpelację do Hanny Gronkiewicz-Waltz, proponując  utworzenie parkingu park&ride na terenie dawnej fabryki domów przy ul. Świderskiej tak, aby dojeżdżający do tramwaju mogli zostawić bezpiecznie swe pojazdy, a nie szukać dla nich miejsc po wąskich uliczkach osiedlowych Tarchomina. Zresztą kosztem jego mieszkańców.

O wiele lepsze wiadomości płyną w kwestii bezpieczeństwa w stolicy. Wbrew alarmującym doniesieniom jednej z gazet, przestępczość w Warszawie spada, choć dla odmiany rośnie w miejscowościach podwarszawskich. Takie wyjaśnienia i dane otrzymaliśmy od policji i straży miejskiej, podczas zwołanego specjalnie w tej sprawie posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego Rady Warszawy.

Jakby trochę statystykom na przekór, następnego dnia nad ranem doszło do dwóch incydentów, które szerokim echem rozniosły się po mieście. Pierwszy to zatrzymanie posła Wiplera po szarpaninie z policją po wyjściu z jednego z modnych klubów. Policja utrzymuje, że parlamentarzysta był po alkoholu i się na nich rzucił, zaś ten twierdzi, że stróże prawa go pobili. Póki co, większość argumentów przemawia za tym, że to jednak posła poniosła fantazja, ale poczekajmy na dowody. Póki co Republikanie – stworzony przez Wiplera nowy byt na prawicy - pozostali bez przywódcy.

Tego samego dnia zatrzymany i doprowadzony został do aresztu Piotr Ikonowicz, były lider PPS i poseł lewicy, od lat zajmujący się pomocą lokatorom i obroną ich przed eksmisjami. W trakcie jednej z nich miał pobić komornika, za co został skazany na prace społeczne, a potem areszt. To aresztowanie zbulwersowało stolicę tym bardziej, że Bronisław Komorowski nie zastosował wobec niego prawa laski. Sam zresztą w tej sprawie do prezydenta pisałem, bo kilkakrotnie w blokowaniu eksmisji z Piotrem uczestniczyłem. Mało kto wykonuje tyle pracy społecznej i tak pożytecznej, co on i wie to każdy, ktokolwiek się z Ikonowiczem zetknął. Dlatego decyzja Komorowskiego w tej sprawie jest krzywdząca i niesprawiedliwa.

Te dwa incydenty posłużyły za pretekst do przypomnienia o sobie burmistrzowi Ursynowa Piotrowi Guziałowi, o którym po referendum już każdy zapomniał. Otóż ogłosił on, że zarówno Ikonowicz, jak i Wipler byli w komitecie referendalnym i teraz są prześladowani przez Tuska. Następnym w kolejce ma być ponoć on. Zastanawiam się tylko, czy mają go zamknąć do więzienia, czy po prostu zawieźć do dobrego lekarza.

Sebastian Wierzbicki
wiceprzewodniczący Rady Warszawy
(Klub Radnych SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl