Prosto z mostu
Mam poważny kłopot z wytłumaczeniem dziecku, dlaczego choinka, pod którą znajdzie prezenty, pojawi się w naszym domu dopiero za ponad miesiąc, skoro wszędzie świąteczne drzewka już są. Kolorowe, rozświetlone, prawie pachnące. Tłumaczyć, o co naprawdę chodzi w święta Bożego Narodzenia, w takich warunkach też jest naprawdę trudno.
Rozciąganie na dwa miesiące okresu bożonarodzeniowego, a właściwie okresu zakupów z użyciem w reklamach motywów Bożego Narodzenia, uważam za przejaw tego samego braku zasad i braku skrupułów branży handlowej, które przejawiają się w zaśmiecaniu ulic i budynków reklamami, w dodatku częstokroć skandalizującymi i pozbawionymi smaku.
Byłyby to rozważania godne ściętej głowy – chcieliście wolności gospodarczej, to ją macie – gdyby nie jeden szczegół. Od kilku lat w Warszawie ozdoby bożonarodzeniowe na Placu Zamkowym i na Trakcie Królewskim, montowane na zlecenie władz miasta, również pojawiają się już w listopadzie. To już jest skandal. Nie można oczekiwać umiaru od prywatnych przedsiębiorców, jeżeli nie przestrzegają go władze publiczne.
Ten sam problem mamy z reklamami: nie miejsce tu na banalne utyskiwanie, że miasto jest zasłaniane przez wielkoformatowe płachty i billboardy. Władze wielokrotnie deklarowały walkę z tym zjawiskiem i brzmiało to dość wiarygodnie. Tymczasem należący do miasta Pałac Kultury i Nauki pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz stał się gigantycznym słupem ogłoszeniowym. Ostatnie płachty, promujące nową miejską infolinię, szczyt klimatyczny ONZ oraz miejską wystawę towarzyszącą szczytowi, wywieszono łamiąc nawet przyjęte w ratuszu, dość liberalne, zasady, zgodnie z którymi na Pałacu można reklamować jedynie wydarzenia o charakterze ponadlokalnym, a od zdjęcia jednej płachty do wywieszenia następnej powinno minąć co najmniej dwadzieścia dni.
Wywołało to reakcję w postaci rezygnacji Grzegorza Piątka ze stanowiska naczelnika wydziału estetyki przestrzeni publicznej urzędu miasta. Kilka miesięcy temu, w trakcie kampanii referendalnej, nominacja Piątka, młodego, ale już znanego architekta, połączona z odwołaniem nieudolnego poprzednika, została ogłoszona jako otwarcie urzędu na nowe idee i nowe twarze w ratuszu. Teraz Grzegorz Piątek czuje się wmanewrowany w propagandowe działania pani prezydent.
Wszystko to razem pokazuje, że obecne władze miasta traktują je jak hipermarket. Nie musi być ładnie, nie musi być uczciwie, byle błyszczało i byle się sprzedawało. Byle na nas głosowali.
Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl