Z Pawłem Nastulą spotykamy się w jego klubie. Niezwykle sympatyczny, skromny sportowiec,
właściciel dziewięćdziesięciu medali - w tym olimpijskiego złota z Atlanty i niezliczonej
ilości pucharów za zwycięskie walki w judo. Dziś ich część zdobi jego klub. Całe swoje
22-letnie sportowe życie walczył czysto i trenował bez sztucznych wspomagaczy.
Jest ich gorącym przeciwnikiem.
- Który z tych medali ma dla Pana największą wartość?
- Zwykle jest tak, że najważniejszy jest medal olimpijski, ale nie byłoby go gdyby nie medale wcześniejsze. Te pozostałe są dla mnie bardzo ważne i są jakby jednym wielkim złotym medalem. Za wszystkimi stoją lata ciężkiej pracy i zmagań. Sukces nie jest dany raz na zawsze, każdy sportowiec ma słabsze momenty. Kiedy się trenuje trzeba dawać z siebie wszystko, a w czasie zawodów trzeba umieć wykorzystywać to co się osiągnęło w czasie treningów. Trening wyczynowy jest bardzo wyczerpujący, żeby to zobrazować - tętno uderza 33 razy w ciągu 10 sekund, czuje się ogromne zmęczenie, a kontakt z otoczeniem jest ograniczony. Po ochłonięciu przychodzi radość z wykonanej pracy i z tego, że się wytrzymało. Jeśli to przekłada się na sukcesy w czasie zawodów to można się uważać za człowieka usatysfakcjonowanego.
- Czy judo jako specyficzny rodzaj sportu wymaga szczególnych predyspozycji?
- Jest inaczej - to judo, jako sztuka walki, rozwija pewne predyspozycje. Ćwiczenia są bardzo wszechstronne - pracuje całe ciało, każdy mięsień. Padanie, przewroty, skoki, skręty - wszystko to wyrabia niezwykłą gibkość i ogólną sprawność. To doskonały sport zarówno dla amatorów jak i wyczynowców. Bardzo ważna jest również filozofia tego sportu i tworzenie warunków dla rozwoju psychomotorycznego - judo wyrabia orientację w przestrzeni, koncentrację, odporność na przeciwności, wytrwałość. Jest to mówiąc najogólniej doskonała szkoła życia.
- Pański klub nie jest typowym fitness. Na czym polega jego specyfika?
- Poza urządzeniami charakterystycznymi dla fitness działają tu sekcje judo, które są pełnoprawnym członkiem Polskiego Związku Judo i działają pod nazwą Warszawski Ośrodek Sportów Walki Klub Sportowy. Mamy około setki dzieci i około piętnastu seniorów. Seniorzy wciąż jeszcze reprezentują barwy AZS, ale ćwiczą tu od powstania klubu, czyli od roku i chcielibyśmy załatwić formalnie ich przeniesienie. Wszystko sprowadza się do środków finansowych - nie mamy ich na razie. Seniorzy chcą tu ćwiczyć, odpowiadają im instruktorzy - moja skromna osoba i Antoni Zajkowski, wicemistrz olimpijski z Monachium 72'.
- Proszę powiedzieć co Pan sądzi o szybkim i sztucznym budowaniu formy ...
- W sporcie wyczynowym jest to stosowane. Wyrywkowe kontrole antydopingowe nie wykrywają wszystkiego. Może się udać raz, dwa, ale prędzej czy później jest się skończonym jako sportowiec. Dla niektórych pokusa szybkiego osiągnięcia formy jest jednak tak duża, że sięgają po niedozwolone preparaty. Nigdy tego nie robiłem - uważam, że formę można osiągnąć wyłącznie dzięki ciężkiej pracy i wytrwałym treningom. Po tego typu specyfiki niestety sięgają coraz częściej młodzi ludzie, którym zależy na szybkim przyroście masy mięśniowej. Mają plan by na przykład wyglądać ładnie na plaży i w ciągu trzech miesięcy poprzedzających wakacje łykają anaboliki i ćwiczą. Przyrost masy mięśniowej następuje, ale to nie wygląda ładnie. Mięśnie są wielkie, jakby nadmuchane. Nazywamy takich amatorów szybkiego przyrostu mięśni pakerami. Wystarczy mi rzut oka, by wiedzieć kto jest pakerem, a kto uczciwie zapracował na mięśnie. Mało który z tych młodych ludzi zastanawia się nad konsekwencjami użycia niedozwolonych środków - najbardziej widoczny efekt to zwisająca skóra, która zostaje po takich niby mięśniach kiedy zaprzestanie się brania i przerwie ćwiczenia. Dalej idące konsekwencje to rozwalona wątroba, zmarnowane nerki, problemy z sercem, a czasem nawet śmierć z przedawkowania. Nie jestem lekarzem, nie chcę więc wdawać się w szczegóły, o wielu konsekwencjach działania tych środków po prostu nie wiem, ale to co wiem jest wystarczające, by całkowicie zniechęcić do takiego wspomagania swojej formy. Mam to szczęście, że do mojego klubu przychodzą wyłącznie ludzie świadomi - nikt z nich nie używa niedozwolonych preparatów.
- Czy są bezpieczne preparaty wspomagające ćwiczenia?
- Na pewno - to witaminy, wyciągi roślinne, ale i z nimi trzeba uważać. Szczególnie uważać muszą sportowcy. Zdarza się, że zachodnie preparaty naturalne i suplementy, szczególnie amerykańskie, zawierają jakiś składnik, który powoduje przekłamania w testach antydopingowych. Znam sytuację kiedy test wykazał, że zawodnik wypił dwadzieścia kaw - to wynik zażycia dozwolonego preparatu zawierającego jakiś związek, który wszedł w reakcję - przypuszczalnie z jedną wypitą kawą i dał taki wypaczony obraz. Sportowcy na ogół konsultują używane przez siebie dozwolone preparaty z lekarzami. Rozsądek i umiar powinni zachować również ćwiczący amatorsko.
- Co sądzi Pan o nowych metodach pracy z zawodnikami - mam na myśli naszych skoczków narciarskich - fizjolog, psycholog, specjalne treningi dostosowane do psychiki zawodników. Czy korzystał Pan z takich metod?
- Trzeba wykorzystywać wszystkie metody, ale jest to sprawa bardzo indywidualna. Na przykładzie Adama Małysza widać, że działa to doskonale, w przypadku pozostałych polskich skoczków efekty nie są już aż tak spektakularne. Nie pracowałem z fizjologiem - judo jest jednak nieco inną dyscypliną, ale korzystałem z pomocy psychologa przed olimpiadą w Atlancie w 1996 roku. Nikt mnie do tego nie zmuszał, czułem wewnętrzną potrzebę. Warunek - musi to być osoba, której ufamy i przed którą możemy się otworzyć.
- Jak Pan ocenia dzisiejszą kondycję polskiego sportu - gdzieniegdzie słychać narzekania...
- Uważam, że nie jest najgorzej - mamy trochę sukcesów na miarę tych środków jakie przeznacza się na sport. W tym roku środków jest mniej, ale taka jest ogólna sytuacja. Są pieniądze dla zawodników, na stypendia - może nie do końca zadowalające, na obozy szkoleniowe. Nienajlepiej jest jeszcze ze sponsoringiem, polscy sportowcy oczekują na zmiany w prawie. Nasi koledzy na Zachodzie funkcjonują m.in. dzięki wielkim sponsorom. Ale i w Polsce korzysta się już z tego rozwiązania. Trzeba tylko ... być najlepszym. A wtedy znajdą się sponsorzy.
- Życzymy jeszcze bardzo wielu sukcesów sportowych...
K.
Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej