Duch Barei na stacji PKP Żerań

Stacja PKP Żerań. Dwóch silnych mężczyzn wnosi trzeciego wraz z wózkiem inwalidzkim. Na dziesiątym schodku pocą się z wysiłku. Obok młoda matka mozolnie wciąga wózek z dzieckiem, pokonując schodek po schodku.

- Gdyby nie to, że mam w bloku przyjaciół, którzy jadą do pracy tym samym pociągiem co ja, musiałbym korzystać z innych środków komunikacji sporo nadrabiając. Pociągiem SKM jadę do pracy 12 minut; gdybym korzystał z tramwaju, zajęłoby mi to ok. 40 minut. Zastanawiam się tylko, jaki tuman projektował tę stację. Przecież tu aż się prosi o windę lub jakieś inne rozwiązanie, nie wiem, nie znam się na tym, np. ślimakowy podjazd, łagodny, dwukierunkowy. Prostsze i pewnie tańsze byłoby zamontowanie windy. Nie rozumiem, co trzeba mieć w głowie, żeby odwalić taką fuszerkę. Wiem, że u nas często zapomina się o niepełnosprawnych, chociaż już coraz rzadziej, ale zapomnieć o kobietach z wózkami? Trudno to zrozumieć – mówi niepełnosprawny podróżny.  

Zapytana przez nas młoda matka z niemowlęciem w wózku tak komentuje sprawę – Najwyraźniej komuś zabrakło wyobraźni i dobrej woli. Te schody mają kilkadziesiąt stopni. Pokonuję je niemal codziennie, bo jeżdżę stąd do Choszczówki, by zapewnić dziecku spacer na świeżym powietrzu. Kiedy jestem sama muszę dosłownie wciągać wózek po schodach. Jeszcze gorsze jest chyba schodzenie w dół. Przy każdym podskoku wózka drżę o dziecko. Kiedy trafi się jakiś pasażer, z reguły mogę liczyć na pomoc we wniesieniu wózka. Kiedy jest ze mną przyjaciółka, która również ma maleńkie dziecko, robimy tak – ona zostaje na dole z moim dzieckiem na rękach i ze swoim w wózku. Ja wciągam swój wózek na górę. Zbiegam szybko na dół, obawiając się o losy wózka pozostawionego samopas. Biorę na ręce dziecko swoje i koleżanki, a ona wnosi na górę swój wózek. Zapewniam, że taka opcja jest tylko nieco bardziej komfortowa niż wciąganie wózka z dzieckiem.

Do naszej rozmowy włącza się emerytka, regularnie dojeżdżająca z Żerania do córki mieszkającej w osiedlu Tarchomin – Nie wiem, po co są te nowoczesne, niskopodłogowe tabory przystosowane dla osób niepełnosprawnych, matek z dziećmi w wózkach, dla osób z rowerami i z dużym bagażem, skoro potem funduje nam się takie kwiatki – kompletnie nieprzystosowane dojścia do peronów. Bareja się kłaniał.  

Kilka osób stale korzystających ze stacji PKP Żerań wystosowało do Zarządu Transportu Miejskiego pismo z zapytaniem, jak z peronów stacji PKP Żerań mają korzystać osoby niepełnosprawne i matki z dziećmi w wózkach. Oto odpowiedź ZTM, w osobie Dawida Białowąsa z działu analiz handlowych: „Uprzejmie informuję, że niestety infrastruktura stacji kolejowej PKP Żerań nie jest przystosowana do właściwej obsługi osób niepełnosprawnych oraz osób z wózkami dziecięcymi. W celu wniesienia wózka na peron proponujemy poprosić o udzielenie pomocy innych pasażerów”. No cóż, duch Barei wiecznie żywy.  

Do tematu powrócimy, będziemy pytać ZTM, co stoi na przeszkodzie, by na stacji PKP Żerań zamontować windę.

(egu)