Prosto z mostu

Autobusy zapłakane

...deszczem - śpiewała Maryla Rodowicz. Warszawskie autobusy zimową porą nie są jednak zapłakane, lecz oblepione brudnym śniegiem i błotem. Płakać to pasażerom się chce.

Fenomen brudnych autobusów stołeczni urzędnicy tłumaczą niemożnością mycia ich, gdy temperatura spada poniżej zera. Że marznąca woda uszkodziłaby układy pneumatyczne, i temu podobne. Ciekawe, że podobnych problemów nie mają, na ogół czyste, tramwaje - wydawałoby się elektryczne, a więc jeszcze bardziej wrażliwe na atak wody.

Temat ruszyła kilka dni temu stacja TVN Warszawa. Zapoznałem się uważnie z poświęconymi sprawie w telewizji materiałami. Mam wrażenie, że przebieg wydarzeń był następujący. Najpierw był minireportaż interwencyjny, zatytułowany „Dlaczego nie myją autobusów?” Honorem ujęły się władze spółki Miejskie Zakłady Autobusowe, które ustami rzecznika zapewniły dziennikarzy TVN, że autobusy będą myte. Rotacyjnie, w hali, z której wyjadą dopiero po przeschnięciu.

Takie były zapewne szczere decyzje zarządu, ale pracownicy postawili na swoim. W jednej z zajezdni umyli wszystkie wozy wyjeżdżające od razu na mróz, który tego ranka wynosił minus 8 stopni. Pokryte warstwą lodu (lodu! - żadna tam zepsuta pneumatyka) pojazdy pokazywali potem triumfalnie dziennikarzom: a nie mówiliśmy, nie da się! „Trudno mówić o sukcesie; eksperyment dowodzi raczej, że ZTM i MZA miały wcześniej rację” - skomentował niezbyt przenikliwie dziennikarz i na tym temat zamknął. Brudasy znowu górą.

Przypadkiem dowiedzieliśmy się bulwersującej rzeczy. MZA zakupiły supernowoczesne niemieckie myjnie autobusowe pozbawione funkcji suszenia, którą ma każda polska myjnia samochodowa. Prawdopodobnie myjnie przeznaczone były dla innych odbiorców: krajów śródziemnomorskich czy tropikalnych, gdzie energochłonne suszenie jest zbytkiem. Ciekawe, który to geniusz-zaopatrzeniowiec w MZA wypatrzył tę okazję - taka myjnia bez suszarni, w dodatku wyprodukowana zapewne dla zerwanego kontraktu, musiała być rzeczywiście niedroga...

Mam nadzieję, że urzędnicy ZTM i MZA namierzą niniejszy felieton, dlatego przy okazji spróbuję załatwić inną sprawę. W wyniku zmian tras autobusów w związku z budową metra na Woli głównymi punktami przesiadkowymi stały się przystanki „Elekcyjna” i „PKP Koło”. Od listopada nieustająco korzystają z nich liczni pasażerowie. Niestety, przystanki te nadal mają status „na żądanie”, co nie ułatwia podróży, a czasem daje pretekst kierowcom, by się na nich nie zatrzymać. Zmiana statusu na „przystanki stałe” ułatwiłaby życie setkom ludzi.

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl