Społeczny obserwator

Fetyszyzacja tabelek

Do napisania dzisiejszego felietonu zainspirowała mnie powtarzana od dłuższego czasu przez sąsiada z rubryki felietonistów, Ireneusza Tonderę, akcja publikowania w mediach społecznościowych tabel przedstawiających poziom wykonania dzielnicowego budżetu. Akcja ze wszech miar słuszna. W końcu mieszkańcy Pragi powinni wiedzieć, jak wydawane są ich pieniądze. Tyle tylko, że w wykonaniu doświadczonego praskiego samorządowca sprowadza się do uszczypliwego komentarza o marnym poziomie wykonania inwestycji w dzielnicy. I to wszystko.

Jest źle, bo władze dzielnicy i szefostwo podległych im jednostek nie wydają pieniędzy, które są do wydania w danym roku budżetowym. Resztę każdy może sobie dośpiewać: nie wydają, nie znają się, nie potrafią rządzić.

Problem jest jednak o wiele bardziej złożony, niż wynika to z tabelek. Warto odnieść się do niego na konkretnych przykładach. A więc z grubsza nasza dzielnica w 2018 r. miała do wydania na inwestycje ok. 67 mln zł. Dla większości z Państwa, jak i dla niżej podpisanego, kwota niewyobrażalna. Jednak w skali Warszawy są to środki skromne. Dla porównania tylko 9 mln więcej kosztowała budowa niecałego kilometra Trasy Świętokrzyskiej od Dworca Wschodniego w kierunku Targówka.

Tuż po wyborach poziom wykonania oscylował wokół 17 mln (niecałe 26% całości środków). Najsłabiej z wydawaniem pieniędzy, patrząc tylko na wspomnianą tabelę, radziły sobie Zarząd Praskich Terenów Publicznych (6,55% poziomu wykonania budżetu - wydane niecałe 200 tys. z budżetu wynoszącego prawie 3 mln zł) i ZGN (17,44% - wydano 8,7 mln z ponad 50 mln zł przeznaczonych na inwestycje w 2018 r.). Słabo, prawda?

Spójrzmy jednak na to bardziej szczegółowo. Prawie 3 mln zł w budżecie ZPTP to dodatkowe środki, które miały być przeznaczone na modernizację placów zabaw, ich doświetlenie i montaż kamer. Pieniądze władze dzielnicy pozyskały z budżetu centralnego. Chwalono się tym już wiosną. Jednak rzeczywisty transfer pieniędzy, również w blasku fleszy, nastąpił dopiero jesienią, w trakcie kampanii wyborczej. W tym czasie większość firm prowadzących prace na zewnątrz finalizuje wcześniej podpisane kontrakty, ponadto aura staje się coraz mniej sprzyjająca do prowadzenia prac ziemnych. Tym samym przekazane środki, ze względu na konkretny cel, na jaki zostały przeznaczone, w praktyce są nie do wydania. A przecież mogłyby, bo skala potrzeb w zakresie działań ZPTP na Pradze Północ (czystość ulic, troska o zieleń przyuliczną) jest ogromna.

Podobnie w przypadku ZGN. Większość środków przyznano na konkretny cel - remonty wybranych kamienic w ramach programu rewitalizacji. Opóźnienia związane z ich wykwaterowywaniem (każdy lokator musi otrzymać i zaakceptować lokal zastępczy, a tych brakuje), jak i cenowy dyktat wykonawców prac (nieubłagane prawa ekonomii) doprowadziły do kolejnych opóźnień przetargowych. Odrębną kwestią jest jakość prac, za które podatnik płaci, niskie kary umowne dla wykonawców itp.

Zastanawiają się Państwo zapewne, po co o tym wszystkim piszę. Po to, by zachęcić nasz lokalny samorząd do publicznej dyskusji o wydatkach dzielnicy. Do tłumaczenia sensu ich ponoszenia, ale też pytania nas, mieszkańców, o priorytety i potrzeby. Mam nadzieję, że stanie się to na Pradze standardem i sprawi, że to mieszkańcy staną się faktycznymi gospodarzami dzielnicy, a nie tylko „wyborczym mięsem armatnim”, które jest potrzebne raz na cztery czy pięć lat.

Krzysztof Michalski
Porozumienie dla Pragi
Napisz do autora:
porozumieniedlapragi@gmail.com