Prosto z mostu

Smog wawelski a sprawa pieców

Pierwszy był Kraków, a ściślej: Małopolska, gdyż walka ze smogiem zaczęła się od uchwały Sejmiku Województwa Małopolskiego. W walce tej wskazano wroga: piece i kotły opalane węglem i drewnem. Zorganizowano sprytnie pomyślany system dopłat do wymiany tradycyjnych palenisk na ekologiczne źródła ogrzewania lub piece węglowe nowej generacji. W pierwszym okresie dopłata wynosiła 100% kosztu wymiany pieca, w kolejnych latach 80, 60 i w końcu 40%. Skutek był taki, że pod koniec pierwszego okresu (stuprocentowego) w budżecie zabrakło pieniędzy na dopłaty, a do dziś zlikwidowano w Krakowie 19 z 24 tysięcy dymiących pieców i kotłowni. Sukces. Problem tylko w tym, że jakość powietrza w mieście Smoka Wawelskiego nie uległa znaczącej poprawie.

Czy to oznacza, że nie warto było? Mimo wszystko, na pewno likwidacja 80% kopciuchów miała większy wpływ na stan powietrza w Krakowie niż inwestowanie w budowę stacji pomiaru zanieczyszczeń powietrza, w czym specjalizują się władze Warszawy. Pomiar smogu nie ma oczywiście na smog żadnego wpływu, ma za to ogromny wpływ na poziom sprzedaży maseczek antysmogowych i innych wynalazków promowanych przez tzw. aktywistów, zarażających paniką zwykłych mieszkańców...

Na Mazowszu rusza podobny program, jak w Małopolsce: zarząd województwa przeznaczył na wymianę pieców 100 mln zł. Wracamy do pytania: czy warto? Raczej tak, lecz nie można oczekiwać cudów. Nie jest ona adresowana do osób najuboższych, które w największym zakresie wykorzystują do ogrzewania najtańsze gatunki węgla i drewno, a w przypadku wprowadzenia zakazu palenia węglem nie będą miały oporów w ładowaniu do pieców śmieci, co może mieć katastrofalny wpływ na stan powietrza.

Dlatego warto zastanowić się nad wzmocnieniem systemu dofinansowania rachunków za ogrzewanie dla osób stosujących ekologiczne źródła energii. Taki system działa pilotażowo od 2017 r. w Warszawie pod nazwą „Zielone wsparcie”. Obecnie kwota dofinansowania to „iloczyn powierzchni faktycznej (PF), wartości wzrostu kosztów ogrzewania (WK) zgodnej z zastosowanym systemem ogrzewania, liczby miesięcy, na które przysługuje pomoc (M) oraz wyrażonej w procentach wartości współczynnika pomocy (WP %) i oblicza się według wzoru: P = PF x WK/12 x M x WP %” – i to jest zapewne najbardziej zabawna część niniejszego felietonu.

Dofinansowanie powinno wynosić po prostu 100% kosztów ogrzewania dla osób poniżej ustalonego progu dochodowego. Ustalić ten próg i warunki pomocy powinni urzędnicy tak, by objąć systemem akurat tę grupę osób, która nie zainteresuje się akcją wymiany pieców finansowaną przez marszałka Struzika. Tak, to znacznie trudniejsze, niż wymyślanie śmiesznych wzorów – ale warto.

Maciej Białecki
maciej@bialecki.net.pl