Historia praskich rodów

Rodzina Pachulskich

Swój wielki skok cywilizacyjny w drugiej połowie XIX wieku Praga zawdzięcza kolei. Pierwsza linia kolejowa – Petersburska, powstała w 1862 roku.  Pięć lat później dołączyła do niej linia Terespolska (1867), a następnie – Nadwiślańska (1874). W ścisłym związku z rozwojem kolejnictwa  pozostawała budowa w  latach 1878-1879 Warszawskiej Fabryki Stali, czyli stalowni praskiej, a w ślad za nią - licznych zakładów przemysłowych.

W ciągu 50 lat od momentu uruchomienia pierwszej linii drogi żelaznej, Praga stała się wielkim węzłem kolejowym, przy którym powstał nowoczesny rejon przemysłowy oraz duży ośrodek mieszkalny, nazwany Nową Pragą. Jedną z głównych ulic tej prężnie rozwijającej się dzielnicy stała się ulica Stalowa, której oficjalną nazwę, pochodzącą od stalowni, nadano w 1891 roku. Rozbudowujący się przemysł przyciągał ludzi szukających zarobku, ludzi rzutkich, energicznych, i odważnych, zdeterminowanych na osiągnięcie sukcesu. Takim człowiekiem był Władysław Pachulski. I to właśnie o nim, jego rodzinie i o ulicy Stalowej będzie ta opowieść.

Początki rodziny Pachulskich giną w mrokach tajemnicy. Wiadomo tylko, że  pochodzili z Podlasia. Należeli prawdopodobnie do licznej na wschodzie kraju grupy szlachty zagrodowej, pełniącej różne funkcje w dużych majątkach ziemiańskich. Najwcześniej w księgach metrykalnych pojawia się zapis o Antonim Pachulskim urodzonym w 1806 roku, poślubiającym Katarzynę Cybart, z domu Dryańską. Następny poświadczony w dokumentach Pachulski, to również Antoni, urodzony w 1834 roku w Kościeniawiczach, miejscowości należącej wówczas do guberni siedleckiej, zarządca majątku  w Tarnogórze.

Tarnogórę, dawniej miasto, a obecnie wieś w województwie lubelskim, w 1807 roku dostał od rządu austriackiego, w zamian za Siedlce, książę Adam Czartoryski. W 1823 roku majątek nabył od niego Józef Czyżewski i do końca XIX wieku Tarnogóra należała do jego rodziny. Tak więc u Czyżewskich właśnie pracował Antoni Pachulski, który ożenił się z Rozalią Zofią Klarą Antosiewicz, urodzoną w Łukowie 1842 roku. Posiadali prawdopodobnie kilkoro dzieci, z których dwoje, Maria i Władysław, związało swoje losy z Pragą.

Władysław urodził się w 1874 roku w Tarnogórze, ale jak wieść rodzinna głosi, dorastał w Wiśniewie koło Mińska. Mogłoby to oznaczać, że rodzina przeniosła się z jakichś powodów do innego majątku. Cały czas jednak działała na pograniczu Podlasia, Lubelszczyzny i Mazowsza. To widocznie nie wystarczało młodemu Władysławowi, pracującemu jako pomocnik rejenta. Miał daleko ambitniejsze plany, związane z gwałtownie rozwijającą się dzielnicą Warszawy.

Na początku XX wieku, a dokładnie w 1905 roku, Władysław Pachulski ożenił się z 11 lat od siebie starszą, ale przecież młodą jeszcze wdową, Marią Heleną Feliksą z Wilczanów Borowską (ur. 1863). Wilczanowie byli bogatą rodziną, pochodzącą z Prus Wschodnich. Kupiec kolonialny Michał Wilczan, a następnie jego córka Maria, od 1860 roku byli właścicielami kamienicy Kazubowskiej przy Rynku Starego Miasta 55, obecnie 30. Poza tą kamienicą, Maria wniosła w małżeństwo również majątek po matce, Martynie, wywodzącej się z zamożnej rodziny Bielawskich, w tym kamienicę przy Mokotowskiej 67 i część gruntów pomiędzy ulicami Stalową i Strzelecką.

Wydawać by się mogło, że w tym związku finansami rządziła Maria. Jednak Władysław też miał głowę nie od parady. Od końca XIX wieku z sukcesem inwestował w nieruchomości zarówno w Warszawie, jak i poza nią. Był właścicielem działek m.in. w Wołominie, Węgrowie i w Siedlcach. Największe plany wiązał jednak z Nową Pragą. Około 1910 roku wraz z Andrzejem Domańskim rozpoczął inwestowanie w działki na Stalowej.

Nie wiemy, jak i kiedy obaj panowie się poznali. Nie jest też zupełnie jasne od kogo i kiedy dokładnie nabyli nieruchomość przy Stalowej 41 wraz z posesjami Stalowa 37 i 39 oraz Strzelecka 24. Później przyłączona została jeszcze do tego parcela przy ulicy Strzeleckiej 26. Zamiarem Władysława Pachulskigo było stworzenie  na tym terenie zespołu wielopiętrowych domów o zróżnicowanym standardzie mieszkań, czyli przede wszystkim tanich domów dla robotników, ale i klasycznych czynszówek o większych lokalach.

Pomysł na mieszkania robotnicze zapożyczono z przedmieść Berlina, przodującego przed I wojną światową w tanim budownictwie mieszkaniowym, a przywiózł go z Niemiec prawdopodobnie Jan Martens, kolejny nowopraski przedsiębiorca i działacz społeczny, który wraz z Adolfem Daabem prowadził firmę budowlaną „Fr. Martens i A. Daab”, a także jak się wydaje, był przyjacielem, albo przynajmniej dobrym znajomym Władysława Pachulskiego. Projekt – i tu znów trzeba dodać prawdopodobnie, gdyż projekty spłonęły – przewidywał budowę ponad 100 mieszkań liczących od jednej do trzech izb, jak również zakładał możliwość urządzenia żłobka, placu zabaw, pralni i ewentualnie ogródków, w których rodziny robotnicze mogłyby uprawiać warzywa na własny użytek.

Między majem a sierpniem 1911 roku dla posesji Stalowa 41 zostały zatwierdzone trzy projekty pięciokondygnacyjnej kamienicy frontowej i jej oficyny. W listopadzie tego samego roku zatwierdzono projekt bliźniaczej kamienicy dla posesji nr 37, a w roku następnym – dla trzeciej takiej kamienicy, przy ulicy Strzeleckiej 26. Projekt pierwszej kamienicy (nr 41), z ciekawym wystrojem fasady, ozdobionej płaskorzeźbami, oraz drugiej (nr 37), zrealizowano bardzo szybko, już na przełomie 1911 i 1912 roku. Budową kierował szwagier Władysława Pachulskiego, Wacław Węgłowski, właściciel firmy budowlanej.

Czteropiętrową kamienicę przy Strzeleckiej 26 wzniesiono dopiero w latach 1913-1914 i połączono ją oficyną z analogiczną oficyną kamienicy Stalowa 41.
Nie wszystkie plany udało się zrealizować, bowiem wybuchła wojna. W 1915 roku Rosjanie wycofali się z Warszawy, zabierając ze sobą wyposażenie fabryk, niszcząc wszystko dookoła i wysadzając w powietrze mosty. Nastał głód. I wtedy okazało się, że najbardziej „trafionym” elementem projektu jest obszerny plac targowy, na który chłopi z pobliskich wsi mogliby przywozić żywność dla warszawiaków. Tak powstał bardzo potrzebny wówczas bazar.

Plac zabudowany został kilkoma rzędami drewnianych straganów. Jeden rząd stanowiły jatki z mięsem. Inny zajmowały artykuły spożywcze oraz owoce i warzywa. U żydowskich handlarzy kupowało się ryby, a także odzież i galanterię. Część placu od ulicy Strzeleckiej zarezerwowana została dla furmanek. W parterach okolicznych kamienic działały sklepy i warsztaty. Do dziś zachowały się ich szyldy reklamowe w języku polskim, ale i rosyjskim, czyli, w tym drugim przypadku, chodziło o sklepy sprzed 1915 roku.

Administracją bazaru zajmowała się siostra Władysława Pachulskiego, Maria Węgłowska. Nie była zbyt surowa w zbieraniu opłat, biedniejszym czynsz rozkładała na raty, opiekowała się dziećmi. Może dlatego, pamiętający bazar okoliczni mieszkańcy dobrze go wspominali i zgodnie podkreślali, że panowała tam niezwykła atmosfera. Paweł Elsztein, mieszkaniec niedalekiej ulicy Małej nazwał bazar Pachulskiego „spichlerzem Nowej Pragi”. W swoich wspomnieniach tak go opisuje:

Był to niezwykły bazar i chociaż od pierwszych z nim spotkań minęło ponad pół wieku, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nigdzie podobnej atmosfery handlowej nie spotkałem. Był to, jakby powiedzieć, bazar familijny. Wszyscy chyba się znali: handlujący i kupujący.

Władysław Pachulski był już w tym czasie znaną na Pradze osobą. Został nawet wybrany do działającego od 1916 roku, będącego namiastką samorządu, Praskiego Komitetu Obywatelskiego, zajmującego się organizowaniem pomocy dla najuboższych i najbardziej poszkodowanych przez wojnę mieszkańców Pragi. Od 1906 roku był też szczęśliwym ojcem. Niestety, kiedy syn Władysław Brunon skończył 11 lat, czyli w 1917 roku, w wieku 54 lat zmarła Maria z Wilczanów Pachulska. Chłopcu potrzebna była matka, więc niedługo potem Władysław Pachulski ożenił się po raz drugi z Martyną Zofią z domu Ferderung. Z drugą żoną miał córkę Krystynę, późniejszą zdolną architektkę.

Władysław Brunon Pachulski ukończył praskie gimnazjum im. Króla Władysława IV, a następnie Wydział Mechaniczny Politechniki Warszawskiej. Podczas studiów działał w studenckim kole naukowym mechaników, redagował nawet studenckie pismo. W Bibliotece Uniwersytetu £ódzkiego zachował się egzemplarz satyrycznej jednodniówki pt. „Wesoły Mechanik”, wydanej przez Koło Mechaników Studentów Politechniki Warszawskiej w 1930 roku, której redaktorem odpowiedzialnym był właśnie Władysław Pachulski junior.

Władysław Brunon Pachulski to pod każdym względem postać nietuzinkowa. Wiąże się z nim niezwykła historia miłosna. Swoją przyszłą żonę, Janinę Perkowską, mieszkającą na ulicy Kowieńskiej, gdzie rodzice mieli fabrykę kopyt szewskich, poznał jeszcze w szkole. Ojciec nie akceptował tego wyboru. Uważał, że Janina nie jest odpowiednią partią dla syna. Mając nadzieję, że rozłąka zmieni sytuację, chciał go wysłać na studia za granicę. Władysław Brunon stanowczo odmówił. W końcu stanęło na tym, że jeżeli uczucie młodych przetrwa czas studiów, ojciec zgodzi się na to małżeństwo. No i przetrwało. Ślub Władysława Brunona i Janiny odbył się w 1932 roku w kościele św. Floriana na Pradze. Po dwóch latach para doczekała się córki Katarzyny.

Władysław Brunon Pachulski został inżynierem konstruktorem. Już przed wojną odnosił duże sukcesy zawodowe. Od 1931 roku pracował w Państwowych Zakładach Inżynierii w Warszawie przy ulicy Terespolskiej i w Ursusie. Testował prototyp polskiego fiata 508. Brał udział w pracach konstrukcyjnych nad legendarnym polskim motocyklem „Sokół”, jak również w uruchomieniu produkcji polskich czołgów. Po śmierci ojca, Władysława Pachulskiego, która nastąpiła w czerwcu 1939 roku, musiał też przejąć po nim opiekę nad kamienicami i bazarem na Stalowej.

Po wybuchu wojny, wraz z nastaniem okupacji, oficjalnie objął stanowisko sekwestratora sądowego bazaru, czyli urzędnika egzekwującego opłaty. Dawało mu ono możliwość ukrycia się przed władzami niemieckimi, którym zresztą płacił podatek od posiadanych kamienic. Wobec tego, że głównym odbiorcą motocykli „Sokół” było wojsko, a produkcja oddziału Zakładów Inżynierii w Ursusie niemal w całości przeznaczona była na potrzeby wojska, inżynierów tam zatrudnionych czekała pewna śmierć. Bazar jeszcze raz okazał się przydatny.

Tymczasem we wrześniu 1939 roku elewacja kamienicy przy ul. Stalowej 41 została silnie uszkodzona, zapewne w efekcie podmuchu po wybuchu bomby. Projekt rozbiórki zrujnowanej części elewacji i odtworzenia jej od podstaw, złożony w sierpniu 1940 roku przez Władysława Brunona Pachulskiego do władz okupacyjnych Warszawy, nie został nigdy zrealizowany. Mimo to, jego staraniem ścianę naprawiono, przemurowując zniszczoną strefę.

Jak widać, Władysław Brunon był dobrym gospodarzem. Jeszcze w 1944 roku ubezpieczał swoje kamienice, a zaraz później, kiedy przyszła nowa władza – wszystko stracił. Po wojnie pracował w wielu miejscach, m.in. w Przedsiębiorstwie Projektowania i Budowy Zakładów Przemysłu Metalowego i Elektrotechnicznego „Prozamet” i w Zjednoczeniu Budowy Maszyn i Urządzeń Chemicznych „Chemak”. Zmarł w 1985 roku.

Bazar przetrwał okupację, funkcjonował też po wojnie do początku lat 70. Zmienił się tylko asortyment oferowanych produktów. Mniej było artykułów spożywczych i mięsa, przeważał handel warzywami i wszelkiego rodzaju starzyzną. Miał też ten powojenny bazar cechę charakterystyczną: handlowano tu gołębiami. W każdą sobotę zjeżdżali się tu hodowcy nie tylko z Pragi, ale również z okolic podwarszawskich.

Na początku lat 70. bazar zlikwidowano. Duży plac, który był przez długie lata centralnym miejscem Nowej Pragi, opustoszał. O kamienice na Stalowej nikt już nie dbał, powoli obracały się w ruinę. Kiedy rodzina odzyskała je na początku XXI wieku, były w opłakanym stanie i w rezultacie zostały wyłączone z użytkowania. Teraz teren ten jest w znacznej części w rękach francuskiej firmy Bouygues Immobilier, która realizuje tam inwestycję „Stalowa 39”. Będzie to nowoczesny kompleks mieszkalny. Czy dawny charakter tego miejsca – gwarnego, tętniącego życiem, dostępnego dla wszystkich rynku - odejdzie w przeszłość?

Już Antoni Kochański, jeden ze znaczniejszych właścicieli nowopraskich terenów i filantrop z przełomu wieku XIX i XX, przekazał jedną ze swoich działek na budowę kościoła. Myślał też o budowie szkoły. Co prawda ani kościół, ani szkoła nie powstały, ale dzięki rodzinie Pachulskich powstał bazar, który przydał charakteru nie tylko ulicy Stalowej, ale i całej dzielnicy. Bez przesady można powiedzieć, że był sercem Nowej Pragi. W dobie zmian, jakie niosą nowe inwestycje i metro, może warto spróbować przywrócić tej części Pragi tamtą charakterystyczną atmosferę i energię.

Joanna Kiwilszo